[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wypadku. Oznaczałoby to, że na przykład żona
alkoholika musiałaby być nieszczęśliwa dopóty, dopóki
on nie przestanie pić. A gdyby nigdy nie przestał?
Musiałaby przeżyć całe życie bezustannie zamartwiając
się. To niedorzeczne. Możemy się zmienić na lepsze.
Wystarczy tylko spojrzeć inaczej na element B, a to,
co czujemy w stosunku do A, zmieni się diametralnie
w punkcie C.
Irracjonalne
wyobrażenia osoby
obwiniającej się
Depresja wynikła z samoobwiniania nigdy nie jest
spowodowana naszym niepowodzeniem, grzechem
czy nieumyślnym wyrządzeniem krzywdy. Depresja
taka pojawia się w punkcie B, gdyż uważamy, że po
pierwsze, musimy być doskonali, i po drugie, ludzie
są zli i należy ich o to obwiniać. Te dwa niedorzeczne
57
wyobrażenia zawsze wywołują depresję, o ile ma
się je w chwili popełnienia czynu karygodnego.
Wyjaśniłem już w rozdziale drugim, dlaczego
przekonanie o tym, że należy być doskonałym,
jest błędne. Wyjaśniłem też, dlaczego nikt nie jest
zły, choć postąpił zle. Jeśli stawimy czoło tym
dwóm wyobrażeniom, to łatwiej będzie odnalezć
spokój ducha i całkowicie uniknąć depresji, nawet
gdy jesteśmy sprawcami wielu niefortunnych zda-
rzeń. Należy jednak bardzo nad sobą pracować,
w przeciwnym wypadku terapia nie da żadnych
wyników.
Po pierwsze, postarajmy się zrozumieć, iż niedo-
rzeczne wyobrażenia pojawiają się przed wystąpieniem
depresji. Jeśli z początku nie jest to dla nas oczywiste,
należy zastanowić się jeszcze raz i spróbować przy-
łapać" się na podobnych wyobrażeniach. Będzie to
wymagało trochę wprawy, lecz wcześniej czy pózniej
niemal z pewnością dostrzeżemy wyraznie pewne
nieracjonalne myśli, które powtarzaliśmy przez całe
lata.
Miałem kiedyś pacjentkę, która zgłosiła się do mnie
przygnębiona po kłótni z mężem. Wytknął jej on
jakieś rzeczywiste uchybienie, na co w odruchu
samoobrony zareagowała sprzeczką, lecz i tak nie
uchroniło jej to przed depresją. Zasugerowałem jej, że
obwiniała się z powodu rzeczywistych wad, które
wytknął mąż, ponieważ panuje przekonanie, że
człowiek jest nic niewart, o ile nie jest nieskazitelny.
Z początku kobieta nie umiała zdać sobie sprawy, że
sama tak właśnie sądzi, jednakże po kilku tygodniach
oznajmiła mi: Zaczynam rozumieć, co ma pan na
myśli. Nagle zeszłego tygodnia zorientowałam się, że
58
wmawiam sobie najgorsze rzeczy. Wciąż się potępiam.
Nic dziwnego, że wpadam w depresję". Nie należy
dać się zwieść myślom o winie. Poprzedzają one
jakiekolwiek objawy depresji, nawet jeśli sobie tego
nie uświadamiamy. Fakt, że ich nie pamiętamy,
niczego nie zmieniaj Jeśli się czujemy rozdrażnieni,
to znaczy, że naprawdę zaczęliśmy myśleć
irracjonalnie) Przyjmijmy to na razie na wiarę i
zacznijmy wsłuchiwać się w siebie w chwilach
zdenerwowania. Należy pamiętać, że nasz mózg
pracuje przez cały czas, nawet gdy śpimy. Zupełnie
tak jak serce. Nie ustaje w pracy aż do śmierci.
Przekonawszy się, że zródłem niemiłych nastrojów
są nasze myśli, należy sobie powiedzieć, że tego
rodzaju myśli są z gruntu błędne. W tym celu trzeba
zrobić dokładnie to samo, co pozwoliło nam się uwolnić
od przesądów dzieciństwa. Kiedyś wierzyliśmy, że
czarne koty przynoszą pecha, stłuczone lustro oznacza
siedem lat nieszczęścia, ciemne pokoje są niebez-
pieczne, bo roi się w nich od duchów. Czy jeszcze w to
wierzymy? Wątpię. Należy więc zadać sobie pytanie:
Jak udało mi się pozbyć wiary w te przesądy, chociaż
większość dzieci też w nie wierzyła?" Dojdziemy do
wniosku, że w miarę dorastania wzrasta umiejętność
racjonalnego myślenia o takich sprawach jak duchy
i z czasem jesteśmy w stanie wyperswadować sobie
wiarę w przesądy. Proszę zwrócić uwagę na to, że
dzisiaj na myśl o duchach już nie ogarnia nas strach
nie dlatego, że zjawy zniknęły, bądz z tego powodu,
że nie zdarza się nam już stłuc lustra. Koty przecież
nadal przechodzą nam drogę. Innymi słowy, na
przestrzeni lat A pozostaje niezmienne. Zmieniło się
C (nasze obawy). Dlaczego? Jak widać, zmianie uległ
59
jedynie czynnik B, czyli sposób widzenia A, to jest
kotów, luster i duchów. Z chwilą gdy uznaliśmy, że
powyższe wyobrażenia są irracjonalne, niedorzeczne,
pozbyliśmy się ich. Spowodowała to wyłącznie zmiana
postawy.
W jaki sposób możemy zmienić głęboko zakorzenione
postawy i przekonania? Tak samo, jak zmieniliśmy
swój stosunek do Zwiętego Mikołaja. Zastanawialiśmy
się, czy on naprawdę istnieje, zadawaliśmy sobie
pytanie, na ile rozsądny jest nasz sposób rozumowania.
Nie dlatego przestaliśmy wierzyć w Mikołaja, że
dorośliśmy. Stało się to dzięki pojawiającej się w miarę
dojrzewania skłonności do zadawania pytań, a także
dzięki pomocy przyjaciół, którzy również zadawali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]