[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odwrócił się i zniknął w łazience. Postanowił wziąć
zimny prysznic.
wykonanie - Irena
scandalous
Poranek nie poprawił nastroju żadnemu z nich.
Deszcz dudnił po dachu. Trudno było oddychać
ciężkim, wilgotnym powietrzem.
- Muszę się stąd wydostać - szepnęła Shelley,
rozglądając się po pokoju. Nie potrafiła pogodzić się
z tym, że Dawid odtrącił ją wczorajszej nocy. Każda
kobieta czułaby się upokorzona, lecz dla Shelley ten
incydent był szczególnym wstrząsem. Nie przywykła
do takiego traktowania. Była rozżalona, a zarazem nie
potrafiła zrozumieć motywacji Dawida. Wiedziała, że
mu się podoba, że budzi w nim pożądanie. Miał to
wypisane na twarzy. Po raz pierwszy od wielu lat
chętnym okiem patrzyła na mężczyznę. Od czasu
rozstania z Armandem pocałunki nie dawały jej żadnej
radości, z nikim się nie kochała. Była zimna jak lód.
Gdyby spotkaÅ‚a wÅ‚aÅ›ciwego mężczyznÄ™, może po­
trafiÅ‚aby siÄ™ zmienić, ale dotychczas nie poznaÅ‚a niko­
go takiego. PostanowiÅ‚a caÅ‚kowicie poÅ›wiÄ™cić siÄ™ dzie­
ciom. MusiaÅ‚a kochać je za dwoje, skoro wychowywa­
Å‚y siÄ™ bez ojca.
Zerknęła na dwie potargane czuprynki. Gdyby
mogła zacząć wszystko od nowa, nie wahałaby się
przed niczym, byle mieć tę parę urwisów. %7łyła tylko
dla nich.
Ubrała się w spodnie i gruby sweter. Zeszła na dół.
Z żalem myślała o tym, że nie udało jej się oczarować
Dawida. Wyraznie dał jej do zrozumienia, że pragnie
zdusić w zarodku rodzące się między nimi uczucie.
Miał prawo, skoro było mu z tym dobrze.
Dawid czuł się podle. Zwymyślał dwóch dostawców
i niewiele brakowało, by poczęstował kopniakiem
piwnicznego kota, który próbował wślizgnąć się za
nim do restauracji. W końcu usiadł przy stole, gapiąc
wykonanie - Irena
scandalous
się bezmyślnie na kubek z kawą. Najchętniej rzuciłby
się do morza z urwistej skały. Wyszedł na idiotę.
Kobieta piękna i godna pożądania otworzyła mu
ramiona, a on ją odtrącił. Dlaczego?
Zgoda, ma mnóstwo pieniędzy, należy do wyższych
sfer, kończyła drogie renomowane szkoły, obracała się
w najlepszym towarzystwie, krótko mówiÄ…c, nie pasu­
ją do siebie. Ale czy to naprawdę znaczy, że nie mogą
być razem? Przecież oboje są Amerykanami. Tutaj
przynależność klasową określa nie urodzenie, lecz
sukces zdobyty własną pracą. Dawid radził sobie
całkiem niezle i miał powody do dumy. Nie chodził
wprawdzie do ekskluzywnej szkoły, ale uniwersytet
stanowy skończył z wyróżnieniem. Dorobił się własnej
firmy, zatrudniaÅ‚ wielu pracowników i nie miaÅ‚ kÅ‚opo­
tów z zamówieniami. Czy to się nie liczy? Chwycił
szklankę i cisnął nią o ścianę. Chciał widzieć, jak
rozpada się na kawałki. Do cholery, przecież tak wiele
osiągnął. Nie można tego lekceważyć. A jednak nie
potrafiÅ‚ zapomnieć o nieudanym małżeÅ„stwie rodzi­
ców, o matce szlochającej w słuchawkę ani o ojcu.
który o piÄ…tej rano przygotowywaÅ‚ kanapki i w po­
śpiechu wychodził do pracy. Wywodzą się z różnych
światów. Nic z tego nie będzie.
Czy jednak koniecznie od razu musi się żenić?
Wystarczy, że zostaną kochankami. Po co im trwały
związek? Trzeba cieszyć się chwilą, póki to możliwe.
Nagle zrozumiał, co go dręczy. Bał się. Drżał ze
strachu. Wreszcie do niego dotarło, że jeśli zbliży się do
Shelley, już nigdy nie potrafi się od niej uwolnić.
- Tchórz - rzekł na głos. Miał ochotę rzucić tym
razem kubkiem o ścianę. - Nędzny tchórz - powtórzył
głośniej. Nagle spostrzegł Shelley i zrozumiał, że
wykonanie - Irena
scandalous
słyszała jego słowa. Wstał, podszedł do zlewu i umył
kubek. Byle się tylko nie zarumienić.
- Dzień dobry - odezwała się spokojnym głosem.
Postanowiła nie zwracać się do niego po imieniu.
- Mogę nalać sobie kawy? - Gdy Dawid odwrócił
głowę, zauważyła, że ma podkrążone oczy. Na pewno
niewiele spał tej nocy.
- Naturalnie - przytaknÄ…Å‚ skwapliwie.
- Zrobię też parę grzanek. Muszę przygotować
dzieciom śniadanie.
- Jasne. Czuj siÄ™ jak u siebie w domu.
Był wyjątkowo uprzejmy. Szkoda, że nie zachowuje
się opryskliwie, pomyślała Shelley. Mogłaby mu wtedy
zrobić awanturę. Zerkała na niego, przygotowując
grzanki. Rozbijał jajka o brzeg miski z taką pasją,
jakby to były głowy jego wrogów.
- Nie chciałabym się znowu naprzykrzać, ale nie
mam innego wyjścia - rzekła chłodno. - Czy mógłbyś
przez godzinę, może nieco dłużej, popilnować dzieci?
- Wybierasz się znowu do banku? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl