[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wyprostował się. Nienawidzisz nas, ponieważ wiesz, że wszyscy jesteśmy tacy sami.
Wszyscy: ludzie, zwierzęta, owady. Wiesz też, że szczury żyją w sposób, który inne zwierzęta
starają się ukryć. Czyż nie tak, psie?
Nie, nie jest tak, i dobrze o tym wiesz!
Trochę za dużo było tych aluzji do tego, o czym ponoć wszyscy wiedzieli. Ja w każdym razie
nie pojmowałem, o co chodzi.
Rumbo ruszył w stronę szczura, najeżywszy sierść.
Są powody, dla których szczury żyją tak, jak żyją, tak samo, jak jest powód, dla którego psy
zachowują się tak, jak się zachowują i dobrze o tym wiesz.
Tak, istnieje też powód, dla którego rozerwę ci gardło , prychnął szczur.
Niedoczekanie twoje, szczurza gębo!
Jeszcze przez kilka minut przerzucali się obelgami, nim nienawiść wzięła górę. Gdy doszło do
walki, miała ona dziwny przebieg.
I szczur, i pies zamilkli nagle, jak gdyby wszystko zostało już powiedziane. Wpatrywali się
sobie nawzajem w ślepia: Rumbo w żółte, złe oczka szczura, szczur w brązowe,
wytrzeszczone ślepia Rumba. W obydwóch parach wyraznie odczytać można było nienawiść.
Napięcie między nimi rosło w ciszy, która wydawała się krzyczeć, pełna jadu. W końcu
szczur skoczył z piskiem z dachu.
Rumbo był przygotowany na atak. Uskoczył, a szczur wylądował ciężko na ziemi. Rumbo
rzucił się szczurowi na kark, ten odwrócił się i odparował atak. Zęby zazgrzytały o siebie, a
pazury wpiły się w ciała.
Stałem nieruchomo, oszołomiony i przestraszony, przyglądając się, jak obydwaj starają się
rozszarpać na kawałki. Spomiędzy szamoczących się ciał dobywały się warknięcia. piski i
pomruki. Skowyt Rumba pobudził mnie do czynu. Skoczyłem do przodu, szczekając na cały
głos, licząc na to, że gniew doda mi odwagi. Niewiele mogłem zrobić, ponieważ szczur i pies
spleceni ze sobą kotłowali się szaleńczo, przetaczając się w kółko, rozszarpując sobie łapami
skórę, gryząc się, raniąc, wydzierając kępy sierści. Przyskakiwałem do nich, gdy tylko
widziałem na wierzchu brunatne futro i skubałem je zębami.
Zupełnie niespodziewanie walczący się rozdzielili. Dyszeli wyczerpani, ale wciąż wpatrywali
się w siebie z nienawiścią. Spostrzegłem, że Rumbo ma fatalnie poharatany bark, a jedno
ucho szczura zwisa w strzępach. Obydwaj przypadli do ziemi dygocząc, z ich gardeł
wydobywały się chrapliwe pomruki. Pomyślałem, że być może są zbyt wyczerpani, by
kontynuować walkę, lecz szybko przekonałem się, że jedynie zbierali siły do ostatecznego
rozstrzygnięcia.
Skoczyli znów do siebie. Tym razem przyłączyłem się do nich. Rumbo wpił zęby w gardziel
szczura. Ja złapałem szczura za przednią łapę. Niedobrze mi się zrobiło od smaku świeżej
krwi, lecz z całych sił zaciskałem zęby. Szczur wiercił się, szarpał i kłapał zębami. Poczułem
przenikliwy ból w barku, gdy rozjechał go siekaczem. Ostry ból zmusił mnie do rozluznienia
uchwytu na jego łapie, co wystarczyło, by szczur wykręcił się i uderzył mnie obydwiema
tylnymi nogami. Potoczyłem się po zamarzniętym błocie.
Natychmiast rzuciłem się na niego ponownie i zarobiłem głęboką rysę na nosie od jego
pazura. Z bólu cofnąłem się na chwilę, ale równie szybko rzuciłem się na niego raz jeszcze.
Rumbo wciąż trzymał szczura za gardło, starając się unieść go w powietrze i potrząsnąć nim.
Wykorzystywał tę sztuczkę do łamania szczurom karków. Tym razem jednak szczur był za
duży i za ciężki. Zaciśnięcie zębów na jego gardle uchroniło przynajmniej Rumba przed
solidniejszymi obrażeniami od szczurzych zębów. Miałem przeciętą skórę na barku, ale
byłoby o wiele gorzej, gdyby szczur mógł zatopić w nim siekacze. Był tak silny, że udało mu
się wyrwać. Odbiegł od nas, zawrócił i rzucił się znów do ataku, wymachując łbem na prawo i
lewo, by haratać wystawionymi zębiskami nasze delikatne w porównaniu z nim ciała. Rumbo
zaczął rozpaczliwie szczekać, gdy z boku chlusnęła mu krew. Zatoczył się, a szczur z
okrzykiem triumfu rzucił się na niego. W podnieceniu zapomniał jednak o mnie.
Skoczyłem mu na kark, powaliłem na ziemię swoim ciężarem i zacisnąłem kły na czubku łba,
łamiąc ząb o jego czaszkę. Resztą nie ma się co chlubić: Rumbo przyłączył się do mnie i
wspólnie dobiliśmy szczura. Gryzoń nie miał lekkiej śmierci i po dziś dzień żywię wobec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]