X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ulotna jest twoja radoS�!  Gładził j� po wilgotnym policzku i rzekł z de-
terminacj�:  Ale ja ci� uszcz�Sliwi�. Przyrzekam ci.
Pocałował j� i zacz�ł si� z ni� kocha�, jakby płacz mo�na było zast�-
pi� nami�tnoSci�. Jego usta dotkn�ły bladego skrawka skóry w miejscu,
gdzie przedtem był naszyjnik. Kayleigh czuła si� bez niego troch� nie-
swojo, jakby nagle ubyła jakaS cz�S� jej samej. Wolałaby chyba nało�y�
ozdob� z powrotem, by znowu poczu� si� sob�.
Wiedziała, �e był zm�czony. Z pewnoSci� nie spał przez wi�ksz�
cz�S� nocy, a wstał wczeSnie. Nie zdziwiła si� wi�c, �e teraz odsun�ł j�
od siebie i szybko zasn�ł. Niełatwo przyszło jej wydosta� si� z łó�ka.
Musiała wyci�gn�� włosy przygniecione jego r�k�, musiała uwa�a�, �eby
nie narobi� hałasu. Najtrudniej było jej jednak zostawi� St. Bride a.
Długo na niego patrzyła. Le�ał na brzuchu, z twarz� zwrócon� w jej
stron�, oddychaj�c gł�boko.
Powinien si� ogoli�, chocia� nigdy tego nie zaniedbywał. USmiech-
n�ła si� na mySl, jak ciemny i twardy był jego zarost. �eby wygl�da� jak
cywilizowany człowiek, musiał goli� si� dwa razy dziennie. Dziwiło j�
zawsze, jak chłopi�co wygl�da podczas snu. Włosy miał jak zwykle
zwi�zane, lecz teraz były zmierzwione i spl�tane. Zapragn�ła nagle wy-
ci�gn�� r�k� i dotkn�� ich, poci�gn��, by otworzył oczy, by uSmiechn�ł
si� do niej.
Jest te� jednak moim wrogiem, powiedziała sobie i odeszła od łó�-
ka. W ci�gu tych tygodni, które z nim sp�dziła, nie wykonał �adnego
gestu ani nie wypowiedział słowa bez ukrytego zamiaru. Czy� sam kie-
dyS nie powiedział, �e igra ze swymi wrogami? Zadr�ała na sam� mySl
250
o tym. Ona była jego wrogiem od samego pocz�tku, właSnie dlatego, �e
z ni� igrał.
Zacz�ła szuka� ubrania. Nie chciała ryzykowa� powrotu do swego
pokoju i rozpakowywania baga�y, bo mogła natkn�� si� na Colette. Wło-
�yła wi�c na siebie jedynie odzienie, jakie miała pod r�k�, czyli ubranie
St. Bride a. Była w tym i wygoda, i zarazem tortura, bo ka�dy szew ba-
tystowej koszuli przesi�kł jego zapachem. Spodnie okazały si� o wiele
na ni� za du�e, wyj�ła wi�c strzemi�czka z jego butów, spi�ła je razem,
a potem okr�ciła je wokół talii, jakby były skórzanym pasem. Wygl�dało
to całkiem dobrze. Przy akompaniamencie spokojnego oddechu Spi�ce-
go zawin�ła r�kawy obszernej koszuli, wepchn�ła naszyjnik z szafirem
za pas, a potem z bólem spojrzała na m�czyzn� pod moskitier� i boso,
na palcach wyszła z pokoju.
W kilka minut była ju� w stajni, otwieraj�c po kolei wszystkie boksy
i okładaj�c konie biczem. Uwolnione zwierz�ta wybiegły na podwó-
rze. Kilka ogierów ochoczo skorzystało z dost�pu do licznych klaczy.
Kayleigh patrzyła spod stajennych drzwi, jak p�dz� całym stadem ku
zagonom indygo. Zobaczyła, �e z kuchni wyskakuje Mateusz, który
widocznie jadł tam Sniadanie. Twarz miał tak przera�on�, �e Scisn�ło
jej si� serce, miała jednak nadziej�, �e uda mu si� wszystkie złapa�.
Nie była to ju� jednak jej sprawa. Poniewa� Mateusz zacz�ł biec w jej
kierunku, wpadła do boksu Canisa. Ogier St. Bride a był podkuty i go-
tów do jazdy. Wskoczyła mu na grzbiet, gotowa do ucieczki, kiedy
Mateusz wpadł do stajni.
 Przykro mi, doprawdy, ale teraz zejdx mi z drogi!  Nie bez trud-
noSci zdołała poradzi� sobie z koniem, który chciał stan�� d�ba. Włosy
rozsypały jej si� na ramiona, w r�ku mocno trzymała szpicrut�. Wiedzia-
ła, �e wygl�da jak anioł zemsty z chłopi�cych koszmarów sennych, i sko-
rzystała z tego. Spi�ła Canisa i krzykn�ła:  Z drogi! Rób, co ci mówi�!
Chc� tylko st�d odjecha� na Canisie. Nie masz si� czego ba�, tylko rób,
co ci mówi�!
 Nasz pan! ZabiłaS pana!  Mateusz patrzył z przera�eniem na jej
osobliwy strój. Bez w�tpienia kiedyS widział St. Bride a w tym samym
odzieniu.
 Nic mu nie jest!  krzykn�ła.  Rób, co ci mówi�!
 Oby tylko panu nic si� nie stało!  zawołał Mateusz, nim cofn�ł
si�, by przepuSci� ogiera.
Kayleigh nie traciła czasu. Strach dodał jej sił. Rci�gn�ła wodze
i modliła si� w duchu, �eby wszystko, czego nauczyła si� w Mhor, je�d��c
po m�sku na narowistych kucach szetlandzkich, przydało si� jej teraz.
251
Rcisn�ła pi�tami boki ogiera i pop�dziła przez podwórze, na którego
bruku podkowy Canisa trzaskały przeraxliwie.
 Au voleur! Złodziej!
Zaskoczona Kayleigh rozejrzała si� wokoło i spostrzegła, �e biegnie
za ni� Grand-Louis, krzycz�c tak głoSno, jak mu tylko pozwalały stare
płuca.
 Milcz, stary niedoł�go!  mrukn�ła do siebie raczej ni� do niego,
lecz Grand-Louis nadal wykrzykiwał wrzaskliwie swoje oskar�enie. Była
pewna, �e zbudzi tymi krzykami St. Bride a. Ten jednak wstał ju�, bo
kiedy obejrzała si� za siebie, ujrzała, jak zbiega po cyprysowych scho-
dach loggii ubrany jedynie w rozpi�te spodnie.
Nie czekała, a� j� złapie galopuj�c� na Canisie  cho� to raczej Ca-
nis galopował z ni� na grzbiecie  ku alei drzew pekanowych, która pro-
wadziła do River Road. Obejrzała si� jednak jeszcze raz, tylko po to,
�eby ujrze�, jak zaszokowany jej zdrad� St. Bride bezradnie zatrzymał
si� na podwórzu, nie mog�c jej w �aden sposób przeszkodzi�.
Rciskaj�c kurczowo Canisa łydkami i zmuszaj�c go do galopu, gna-
ła spalon� sło�cem, pełn� kolein drog�, i cieszyła si�, �e ju� nigdy wi�-
cej nie ujrzy St. Bride a. S�dz�c po morderczym spojrzeniu, jakie jej
posłał, lepiej było ucieka� jak najdalej. Jednak wspomnienie jego twa-
rzy, na której malowała si� niewysłowiona udr�ka, wci�� j� nawiedzało
i czuła si� jak ostatnia n�dznica.
apo, St. Bride wrócił! Chc�, �ebyS z nim pomówił  lady Katarzyna
weszła za ojcem do wielkiej sali pałacu i wdzi�cznym ruchem usiadła na
wySciełanym foteliku.
 Dobrze, dobrze, ma ch�re. Czemu jednak chcesz złowi� koniecz-
nie jego? St. Bride Ferringer przyprawia mnie o ci�k� niestrawnoS�! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.