[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do mieszkania.
Kim on myśli, że jest, do diabła? płakałam.
Weszła do kuchni i wyciągnęła z szafki butelkę wina. Nalała
trochę do szklanki i mi podała, a potem poszła do łazienki i
przyniosła kilka chusteczek.
Trzymaj powiedziała, podając mi je.
Usiadłam na kanapie, podciągając kolana pod brodę.
Lily, martwię się o ciebie.
Nie musisz. Po prostu wybuchłam. Wiedziałam, że tak
będzie. Lepiej wracaj do Sama. Zadzwonię do ciebie jutro.
Nie chcę cię zostawiać.
Idz. Proszę. Kocham cię, ale chcę zostać sama.
Pochyliła się i pocałowała mnie w czoło.
Pierwszą rzeczą, jaką jutro zrobisz, niech będzie telefon do
mnie.
Tak będzie. Dziękuję, Gretchen.
Tak się cieszę, że wróciłaś.
LUKE
Wyraziła się wystarczająco jasno, że nie chce mieć ze mną do
czynienia. Spieprzyłem to tak totalnie, że nie wiedziałem, jak to
teraz rozwiązać. Gretchen weszła do mieszkania i spojrzała na
mnie. Stała i patrzyła na mnie ze złością, wskazując palcem, ale
żadne słowa nie wyszły z jej ust.
Nie, Gretchen. Już wiem powiedziałem ze łzą w oku,
spuszczając wzrok.
Sam siedział przy stole, nic nie mówiąc. Gretchen podeszła
do mnie i objęła ramionami.
Luke, kocham cię. Jesteś takim samym przyjacielem jak
Lily. Oboje tak cierpicie, że czuję się bezsilna.
Muszę ją odzyskać. Chcę ją odzyskać. Ona mnie nie
wysłucha, a ja nie wiem, co mam zrobić.
Myślę, że najlepsze, co możesz zrobić, to powoli
odbudowywać waszą przyjazń. Nie będzie cię nienawidzić zawsze.
Wiem, że nie. Myślę, że to po prostu szok po tak długim czasie,
kiedy cię nie widziała. Uspokoi się, a wtedy, będzie cię
potrzebować. Znam Lily, a ty jesteś jej najlepszą rzeczą w życiu.
Jak się uspokoi zda sobie w końcu z tego sprawę.
Podszedł do nas Sam i objął nas oboje.
Tak, oto rzekła.
Nie mogłem nic na to poradzić i roześmiałem się. Gretchen
miała rację. Teraz był czas na skupienie się na odzyskaniu Lily, i to
właśnie zamierzałem zrobić, bez względu na koszty. Zresztą nie
tylko Lily chciałem odzyskać, ale także Charley.
LILY
Następnego ranka wstałam bladym świtem i zamierzałam
pojechać do studia, nim zajrzę do Giselle. Właśnie kończyłam się
ubierać, kiedy zadzwonił telefon. Podniosłam go, i zobaczyłam, że
dzwoni Lucky.
Lily, Giselle zaczęła rodzić i lekarze powiedzieli, że to już.
Pyta o ciebie. Chce, żebyś była przy porodzie.
Powiedz jej, że już do niej jadę.
Włożyłam buty i złapałam kluczyki. Włożyłam kluczyki do
stacyjki i przekręciłam. Nie mogłam odpalić! Cholera jasna. No
dalej, no dalej, powtarzałam w myślach, próbując ponownie.
Zaczęłam walić pięścią w kierownicę, kiedy zobaczyłam Luke a
wychodzącego z budynku. Wyskoczyłam z SUV-a. Nie Nie
miałam wyjścia wiec podbiegłam do Luke a i spytałam, czy Sam i
Gretchen są w domu.
Nie, poszli na śniadanie.
Cała się trzęsłam z nerwów, ale na pierwszym miejscu były
Giselle i dziecko.
Dzwonił Lucky, Giselle rodzi.
Wiem. Właśnie do mnie zadzwonił i jadę tam. Explorer nie
zapalił, tak?
Tak.
Wsiadaj do jeepa, zawiozę cię.
Wzięłam głęboki wdech. To nie powinno się zdarzyć. Nie
miałam jednak wyboru i musiałam z nim jechać. Wsiadłam do
jeepa, zapięłam pas i zaczęłam wyglądać przez okno.
Lily&
Wyciągnęłam rękę, żeby go powstrzymać.
%7ładnych słów. Po prostu zawiez mnie do szpitala.
Westchnął i wyjechał z parkingu. Jazda odbywała się w ciszy.
Nie chciałam patrzeć na niego, nie mogłam patrzeć na niego, bo
jeślibym to zrobiła, załamałabym się ponownie. Podrzucił mnie
pod drzwi, a ja pobiegłam do pokoju Giselle. Kiedy weszłam,
krzyczała z bólu, a Lucky przykładał jej chłodny okład i trzymał za
rękę. Za drugą trzymała ją Gretchen.
Lily, jest za wcześnie. Nie mogę jej jeszcze urodzić. Jest za
wcześnie.
Cii, wszystko będzie dobrze, obiecuję powiedziałam,
głaszcząc ją po włosach.
Spojrzałam na Gretchen.
Czemu razem z Samem poszliście tak wcześnie na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]