[ Pobierz całość w formacie PDF ]

On w odpowiedzi ujął jej rękę w obie dłonie
i mocno przycisnął do ust.
 Oj, Matt!  wyjąkała przez łzy.  Jesteś tylko ty.
Jak mogłeś o tym nie wiedzieć, ty uparty kowboju!
Minęła długa chwila, nim na tyle się opanował, by
móc podnieść głowę i spojrzeć jej w twarz. Uklęk-
nąwszy na ziemi, pochylił się i delikatnie otarł
Frankie łzy z oczu, a następnie ostrożnie otoczył ją
ramionami.
 Powiedz, gdybym cię uraził.
 To nic, nie pierwszy raz spadłam z Jezebel.
 Rzeczywiście jest dosyć narowista. Jak jej pani.
Mogłem się przekonać, bo na niej przyjechałem.
Och, moja droga, tak się bałem! Powinienem był
wcześniej się domyślić.
 To moja wina. Powinnam była zadzwonić, nim
wsiadłam na konia. Co za głupi wypadek! Napato-
czył się mały koralowy wąż i Jezebel stanęła dęba.
Jak w tym powiedzonku: złotorude...
 ...przynoszą niechybną zgubę  dokończył
Matt, uśmiechając się połową ust i z poczuciem
winy głaszcząc jej włosy.  Wiesz co? Mam tu
niedaleko szopę na paszę. Zaniosę cię tam.
 Jestem ciężka.
Frankie 77
 To niedaleko.
I rzeczywiście nie było daleko. Kiedy Matt kop-
nięciem otworzył drzwi, Frankie zdumiała się, wi-
dząc, że we wnętrzu znajduje się niska prycza,
w dodatku zasłana czystą pościelą. Matt ostrożnie
położył ją na łóżku.
 Powiedziałeś, że to tylko szopa na paszę.
 Lubię tutaj czasami przyjeżdżać, żeby mieć
święty spokój od telefonów i w ogóle od cywilizacji.
Ciałem Frankie wstrząsnął dziwny dreszcz. Z nie-
wiadomego powodu zrobiło jej się nagle gorąco. Czy
dlatego, że leży w łóżku, a Matt siedzi tuż obok niej?
 Możesz tu chwilę poleżeć, zanim sprowadzę
samochód?
 Nie zostawiaj mnie samej!  zawołała, chwytając
go za rękę.  Umierałam ze strachu przez tyle godzin!
 Przecież muszę.
 Nie  upierała się Frankie, przyciągając go ku
sobie i patrząc błagalnie w oczy.
 Daruj, kochanie, ale nie doniosę cię na rękach
do domu.
 No to zostań... zostańmy tutaj.
 Co chodzi ci po głowie?
 Zaraz się przekonasz  wyszeptała.
Ręce Frankie powędrowały ku ramionom i szyi
Matta, wdarły się pod koszulę i zaczęły ją rozpinać.
 Ale lekarz musi cię zbadać.
 To pózniej. W tej chwili najbardziej potrzebu-
ję... natychmiast, już teraz... na tej pryczy. Nie po to
78 Ann Major
cię odnalazłam, żeby pozwolić ci odejść  mówiła
urywanym głosem, rozpinając kolejne guziki.
Dotyk jej palców wprawił serce Matta w drżenie.
 Daj spokój, Frankie, sama nie wiesz, co robisz
 próbował się jeszcze opierać.
 Nic nie mów  uciszyła go, wodząc czubkami
palców po jego torsie.
Matt przysunął się bliżej niej. Ich biodra zetknęły
się i oboje przeszedł żar pożądania.
 Ale ty jesteś ranna  wyszeptał.
 Widocznie nie aż tak, jak ci się wydaje, skoro
mam ochotę na seks, nie uważasz?  Widząc zaś, że
Matt nadal się waha, dodała kapryśnym tonem:
 Nie sprzeciwiaj się, kowboju! Jestem rozpusz-
czoną panienką, która musi mieć to, czego chce!
Drżała z hamowanego pożądania.
 Nie masz pojęcia jak za tobą tęskniłam przez ten
ostatni tydzień  ciągnęła.  Ciotka Susie wynaj-
dywała mi coraz to inne, idiotyczne zajęcia. Myślałam,
że zwariuję. A to wizyta u fryzjera, a to zmiana menu
na przyjęcie. I jeszcze pedicure. Zamiast być z tobą,
musiałam przesiadywać u fryzjera albo chodzić do
miary i znosić cierpliwie, jak wbijają mi szpilki w ciało.
Powiedziałam sobie, że jeżeli jeszcze raz mnie ukłują,
zerwę suknię i pójdę na bal goła.
 Bardzo mi się podoba to, jak jesteś uczesana
i umalowana  powiedział, pochylając się nad nią
z uśmiechem.  Ale najbardziej podoba mi się twoje
ciało.
Frankie 79
Frankie zaśmiała się.
 Obiecywałeś, że jeszcze nie ze mną porachu-
jesz. Więc na co czekasz, kowboju?
 Kiedy nie mam przy sobie prezerwatywy  szep-
nął jej do ucha.  Nie mogę cię narażać.
 A nie ma jakiegoś innego sposobu?
Matt odchrząknął.
 No, jest  odparł nienaturalnym głosem, jakby
nagle zabrakło mu powietrza. Frankie też niespo-
dziewanie zaschło w ustach. Oblizała wargi.
 Pocałuj mnie!  poprosiła. A w duchu dodała: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl