[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sophie też miała taką nadzieję. Nie mogła przecież zrobić tej jednej jedynej
rzeczy, której solennie sobie przyrzekła nie robić. Nie mogła się zakochać w Alek-
sie.
Aleks obserwował ją z drugiego końca sali balowej Zajazdu Królewskiego.
Miała na sobie obcisłą, błyszczącą, długą do ziemi suknię na cieniutkich jak nitki
ramiączkach. Wysoko upięte włosy odsłaniały smukłą, kształtną szyję i szczupłe,
opalone ramiona. Poruszając się z gracją, krążyła między gośćmi, jakby płynęła z
rytmem granej przez orkiestrę melodii. Była elegancka i dostojna. I oczywiście
seksowna. Jak zwykle.
Najwyrazniej ta noc i jej wyszła na dobre. Bo Aleks nie pamiętał już, kiedy
92
S
R
ostatni raz spał tak zdrowo. Dotąd zawsze budził się pełen czarnych myśli i ze
strachem, który ciążył mu w piersiach jak kamień. A dziś obudził się spokojny jak
nigdy.
Powinien więc odczuwać satysfakcję. I triumf. Przyjechał na wyspę z myślą
uwiedzenia Sophie i udało mu się to zrobić. Mało tego, sama do niego przyszła.
Jedyne, co mu pozostało, to ją teraz zostawić. Wyjechać. Zobaczył wczoraj w jej
oczach, że wciąż go kocha.
Lecz w jego planie pojawiły się nagle komplikacje. Teraz, gdy poznał ją już
bliżej, odkrył, że nie jest taka, jak się spodziewał. I cały jego świetny plan runął w
gruzy, okazał się miałki i szczeniacki.
Dotarli do Zajazdu samochodem, z Filipem i Hannah. Sophie w najmniejszy
sposób nie dała po sobie poznać, że spędzili minioną noc razem w łóżku. Była pro-
fesjonalnie uprzejma. Jak koleżanka z pracy. Albo partnerka w interesach.
Siedział teraz przy barze i szukał jej wzroku. Za każdym razem, gdy ich oczy
się spotykały, dostrzegał w nich głód. Mieli swój sekret i Aleks wiedział dokładnie,
o czym Sophie myśli. Nie mógł się jednak oprzeć wrażeniu, że celowo trzyma go
na dystans. Odwrócił się do siedzącej obok atrakcyjnej brunetki w kuszącej czer-
wonej sukience z dekoltem odsłaniającym pełne piersi.
- Aleksander Rutledge - przedstawił się i wyciągnął rękę.
- Madeline Grenaugh. - Uścisnęła jego dłoń delikatnie i... dwuznacznie, jakby
niechcący drapiąc go paznokciami, które wyglądały jak krwistoczerwone szpony. -
Amerykanin - bardziej stwierdziła, niż spytała.
- Trafiony.
- Ze Wschodniego Wybrzeża?
- Z Nowego Jorku. Niezła jesteś.
- Jeszcze jak. Nawet sobie pan nie wyobraża, panie Rutledge. - Rzuciła mu
uśmiech, który mówił wszystko. Równie dobrze mogła mu od razu wręczyć klucz
od pokoju. - Co cię sprowadza do naszego pięknego kraju?
93
S
R
- Jestem gościem rodziny królewskiej. Studiowałem z królem Filipem.
- No to coś nas łączy. Moja rodzina przyjazni się z rodziną królewską od lat.
- Aleks! Tu jesteś! - Sophie znalazła się znienacka przy nich. Jej suknia lśniła
w świetle z żyrandoli i podkreślała wszystkie jej ponętne kształty. - Oj, chyba się
nie sprawdzam w roli gospodyni. Przepraszam. - Potem spojrzała na Madeline. -
Cześć, Madeline. Nie wiedziałam, że i ty tu jesteś - przywitała się z uprzejmym
uśmiechem.
Aleks domyślał się, że to właśnie Madeline była powodem, dla którego
Sophie przeszła przez całą salę i objawiła się nagle przy barze.
- Cześć, Sophie. - Madeline skinęła jej głową.
Nie zwróciła się do niej per księżniczko. Aleks podejrzewał, że zrobiła tak
umyślnie. Między kobietami wyczuwało się z trudem skrywane napięcie.
- Widzę, że poznałaś już naszego gościa. - Sophie położyła dłoń na ramieniu
Aleksa.
To było jak zaznaczanie swego terytorium. Jakby zdawała się mówić Zjeż-
dżaj. On jest mój". Było to cokolwiek zabawne, zważywszy na to, że wcześniej
wielokrotnie dawała mu do zrozumienia, że jest wręcz przeciwnie. %7łe Aleks w ża-
den sposób nie jest jej.
- Tak - potwierdziła Madeline, dotykając ręki Aleksa, którą opierał się o bar, i
rzucając mu wiele obiecujący uśmiech. - Akurat odkryliśmy, że mamy z sobą dużo
wspólnego. I właśnie miał mnie poprosić do tańca.
On miał ją poprosić do tańca? I pozwolić, by wpiła weń swe szpony? Nigdy w
życiu. Seksowna, nieseksowna, ostatnią rzeczą, której by teraz pragnął, była kolej-
na manipulatorka. Nawet jeśli miało chodzić tylko o zwykły taniec.
- Wybacz, Madeline - odsunął rękę - ale obiecałem pierwszy taniec księż-
niczce Sophie. - Podniósł się ze stołka. - Ale miło było cię poznać.
Gdyby wzrok mógł zabijać... W oczach Madeline nie było już namiętności,
tylko arktyczny chłód.
94
S
R
- Dobrze się bawiłaś, co? - spytał Aleks Sophie, gdy szli na parkiet.
- Co masz na myśli? - odpowiedziała pytaniem, robiąc minę niewiniątka.
- Dobra, dobra. Wyglądałyście, jakbyście sobie miały zaraz wydrapać oczy.
- No, może trochę tak - uśmiechnęła się.
- Nie lubisz jej?
- To modliszka. I od dziecka marzy jej się królewska korona. %7łebyś ty wie-
dział, co się działo, jak zagięła parol na Filipa. A jak jej nie wyszło, to wepchała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]