[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prokuratora i adwokata.
- Więzień White nie chce was widzieć - stwierdził.
- Powiedział, że woli samotność.
- MówiÅ‚ mu pan, że zdobyliÅ›my nowe dowody prze­
mawiające na jego korzyść? - zapytał Tom Holt.
- Twierdzi, że nic pan dla niego nie zrobił, kiedy wro-
60 biono go w morderstwo, i jest pewny, że teraz, gdy obwinia
się go o śmierć Snake'a, też nie ruszy pan palcem.
Innocence przesunęła się niespokojnie na krześle. Raven
nie wiedział, że przyszła.
Wyciągnęła z torebki kartkę papieru, napisała na niej
dwa słowa i podała strażnikowi.
- Proszę dać to White'owi. Przyjdzie.
Przyjdzie, bo zechce obwinie ją o to, co się stało. Będzie
żądny zemsty.
- Co pani napisała? - spytał zaintrygowany Holt.
- Dwa sÅ‚owa.  Urocza autostopowiczka" - odparÅ‚a In­
nocence matowym głosem.
W ostrym świetle nie osłoniętej żarówki rysy twarzy obu
mężczyzn siedzących przy stoliku wydawały się jeszcze
ostrzejsze i bardziej ponure, niż były w rzeczywistości.
W oczach zarówno prokuratora, jak i adwokata, Innocence
dostrzegła potępienie.
Poczuła się okropnie. Zrobiło się jej niedobrze. %7łołądek
podszedł do gardła. Gdyby tylko udało się załatwić całą
sprawę w inny sposób! Ale prokurator okręgowy okazał się
nieustępliwy. Postanowił, że wraz z Innocence uda się do
wiÄ™zienia, gdyż chciaÅ‚ zobaczyć wrażenie, jakie jej obe­
cność wywrze na Whitcie. Zależało mu na tym, żeby się
upewnić, czy zeznała prawdę.
Strażnik zniknął w długim, ciemnym korytarzu.
Innocence poczuÅ‚a, że robi siÄ™ jej sÅ‚abo. Ponure otocze­
nie i mała, zamknięta izba budziły klaustrofobię. Działały
przytłaczająco.
- Jak mogło zdarzyć się coś takiego? - zwróciła
siÄ™ z pytaniem do siedzÄ…cych obok mężczyzn. - Jak moż­
na niewinnego czÅ‚owieka zamykać w tak okropnym miej­
scu?
61
- White'a uznano za winnego i osÄ…dzono - przypo­
mniał jej Holt.
Nic dziwnego, że Raven nie chciał rozmawiać z tym
człowiekiem.
- Jest pan adwokatem White'a, przekonanym o jego
winie, i wcale pan go nie broni - powiedziała z goryczą
Innocence. - Mam racjÄ™?
- Być może nie zamordowaÅ‚ Pam Hatch. Ale odsiadu­
jÄ…c wyrok, zabiÅ‚ współwiÄ™znia i poraniÅ‚ dwóch innych lu­
dzi. Jest więc zabójcą.
- Nie! Nie jest kryminalistą! - zaprzeczyła gwałtownie
Innocence. - W więzieniu znalazł się z mojej winy.
- Wielu ludzi nie lubi White'a. Nie są zadowoleni, że
pani się pojawiła i staje w jego obronie.
- Wiem - odparła Innocence. - Jakiś człowiek groził
mi przez telefon. Kazał trzymać się z daleka od tej sprawy.
Powiedział, żebym nawet nie próbowała wyciągać White'a
z więzienia. Miał bardzo nieprzyjemny głos.
- Nikt nie wierzy, że nie wiedziała pani o morderstwie
- ciągnął adwokat. - Przecież ma pani tutaj rodzinę.
- Już mówiłam, że nie łączą nas bliskie stosunki.
Z matką nie rozmawiałam od dwóch lat. A ponadto należy
ona do ludzi, którzy nie lubią Ravena White'a.
- Kiedy go oskarżono, nikt z mieszkańców Landerley
nie chciał mieć z nim do czynienia. Jego firma upadła.
Facet z dnia na dzień robił się gorszy - ciągnął adwokat.
Prokurator kiwając głową potakiwał mu w milczeniu.
Nic dziwnego, że Raven nie chciał ich obu oglądać na
oczy, pomyślała Innocence.
- Wyszedł z więzienia za kaucją - mówił dalej Holt
- ale po jakimÅ› anonimowym telefonie szybko go wsadzo­
no. Ludzie uważali White'a za winnego. Przypomnieli so-
62
bie, że nigdy nie mówiÅ‚, skÄ…d pochodzi, ani dlaczego przy­
jechał do Landerley. Ktoś nawet rozpuścił pogłoskę, że jest
poszukiwany przez policję z innych stanów.
Jeffries nadal kiwał głową.
- Jak już mówiÅ‚em, odsiadujÄ…c wyrok, zabiÅ‚ współ­
więznia - przypomniał jeszcze adwokat.
- Jak to tłumaczył? - zapytała Innocence.
- Twierdzi, że nie pamiÄ™ta tego faktu. A jeÅ›li rzeczywi­
ście zabił Snake'a, to tylko w obronie własnej.
- Wierzę Ravenowi - szepnęła.
- To nie ma znaczenia. Nawet teraz, po zÅ‚ożeniu zezna­
nia przez panią, nie uda się go stąd wyciągnąć. Posiedzi do
póznej starości.
- Trzeba uwolnić Ravena! - wykrzyknęła. - Wsadzili­
ście za kraty niewinnego człowieka. Musicie teraz go stąd
jak najszybciej wydostać!
- Czy pani nie rozumie, że White jest niebezpieczny?
Zaraz na samym początku pobił strażnika. Odkąd znalazł
się za kratkami, dorobił się długiego wykazu wykroczeń.
-- A jak pan by się zachowywał, gdyby był pan niewinny
i otrzymał tak niesprawiedliwy wyrok?
- Mówię to wszystko po to, żeby uzmysłowić pani, jaki
teraz jest White. Nienawidzi całego świata. Najbardziej pani.
Usłyszeli odgłos powolnych kroków. I brzęk łańcucha.
Innocence zadrżała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl