[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oglÄ…daj siÄ™. Jedzie kremowym Citroënem.
Wiesz choć z grubsza, od kiedy?
185
Stał zaparkowany tyłem do nas przed Grand Hotelem. I od tamtej pory
stosuje normalnÄ… technikÄ™ trzymania siÄ™ o jeden pojazd za nami. WyglÄ…da na to,
że Syndykat obstawił Grand Hotel całą grupą swoich ludzi.
Mówisz, że tylko jeden człowiek?
Jeśli to zawodowy morderca najwyższej klasy, to wystarczy jeden. Jedne-
mu łatwiej się ulotnić po wykonaniu roboty. Może mu chodzić o Beauraina
dodał i umilkł.
Luiza przyglądała się zafascynowana, jak Palme, prowadząc samochód jedną
ręką, drugą odwija natłuszczony materiał i wyjmuje Krystynkę. Pistolet maszyno-
wy był już załadowany.
Dojeżdżamy do newralgicznego obszaru ostrzegł Palme Luizę i zatrzy-
mał Saaba.
* * *
Doktor Theodor Norling zaparkował samochód w pobliżu pomostu. Przystań
była ogromna. Od wody ciągnęła lekka bryza orzezwiająca powietrze i łagodząca
żar słońca prażącego z bezchmurnego nieba. Zamknął Renaulta i na kilka sekund
zastygł w bezruchu z walizką w ręce.
Arne, solidny jak zawsze, szedł już w jego stronę. Przed zejściem na wodę
Norling próbował znalezć w tej scence coś, co choć trochę odbiegałoby od normy.
Na kotwicach kołysała się cała flotylla łodzi najróżniejszych typów i wielkości,
rój barw wibrujących w jaskrawym słońcu. Już teraz czuł na karku jego palące
promienie. Były wśród nich luksusowe jachty pełnomorskie, wyposażone w naj-
nowocześniejsze urządzenia elektroniczne, a także małe i duże motorówki i cała
gama żaglówek, najczęściej z kolorowymi żaglami.
Szalupa czeka, żeby zabrać pana na Ramsö poinformowaÅ‚ Arne swego
pryncypała.
Zpieszę się powiedział lakonicznie Norling.
Za jego plecami, za gęstą zasłoną drzew i krzewów, po przeciwnej stronie nie-
widocznej drogi, wznosiły się budynki ambasady amerykańskiej z prowadzącym
do nich ciągiem schodów. Z masztu powiewała na wietrze flaga w pasy i gwiazdy.
Nim doktor Theodor Norling wsiadł do łodzi, którą przytrzymywał mu Arne, od-
wrócił się i krótko jej zasalutował. Przypadkowy widz nie byłby w stanie określić,
czy był to gest ironiczny, czy najzupełniej poważny.
186
* * *
Wielki Boże, to on! Ucieknie nam!
Trzy samochody zajechały przed przystań jachtową. To Luiza, która podbiegła
do miejsca, gdzie stał Beaurain z Fondbergiem, potwierdziła ich najgorsze przy-
puszczenia. Zanim wyskoczyła z Saaba Stiga Palmego, który przezornie zapar-
kował w sporej odległości od samochodów policyjnych, rzuciła się przez oparcie
przedniego siedzenia, omal nie zwalając się przy tym Stigowi pod nogi, i porwała
ze skrytki pod deską rozdzielczą silną lornetkę. Kiedy nastawiła ją na malejącą
motorówkę, aż nazbyt wyraznie ujrzała jej dwóch pasażerów.
Tego, który prowadził motorówkę w stronę kołyszącego się na kotwicy wiel-
kiego jachtu, nie znała, natomiast rysy twarzy drugiego z nich, trzymającego w ob-
jęciach walizkę, wryły jej się w pamięć z przerażającą wyrazistością już wtedy,
gdy natknęła się na niego przed sklepem na Radmansgatan i napotkała spojrzenie
zimnych oczu, które wpatrywały się w nią bez ruchu zza szkieł w złotych opraw-
kach. Teraz patrząc przez lornetkę dostrzegła króciutki błysk słońca na złotych
oprawkach tych samych okularów.
To on rzuciła Stigowi i podbiegła do Beauraina, żeby powtórzyć to
ostrzeżenie.
Jesteś tego pewna? spytał Beaurain, spoglądając niezdecydowanie na
Stiga Palmego.
Cholera jasna, myślisz, że jestem ślepa?! krzyknęła na niego. Stał
przede mną nie dalej niż ty teraz!
Harry, czy możesz zatrzymać ten jacht? Jeśli rzeczywiście do niego płyną?
Fondberg pokręcił głową z powątpiewaniem, wyraznie zasępiony. Po
pierwsze, nikt mi na to nie pozwolił, a i niby jaki miałbym podać powód do pod-
jęcia takiej akcji? Mógłbym co prawda zawsze argumentować, że nie wiedziałem,
że to Norling, ale. . . Po drugie, ten jacht wyciąga kupę węzłów, a policji rzecznej
nigdy nie ma tam, gdzie jest potrzebna.
W takim razie właśnie teraz, Harry, popatrzysz sobie w przeciwną stronę
albo zamkniesz oczy.
Motorówka wioząca doktora Norlinga przybiła właśnie do burty jachtu. Lu-
iza zobaczyła przez lornetkę, jak Szwed zwinnie wspina się na pokład z walizką
w lewej ręce. Na mostku jachtu pojawili się członkowie załogi, szykujący się naj-
wyrazniej do zapuszczenia silników.
Heroina wartości czterdziestu milionów koron powiedział dobitnie Be-
aurain. Już wkrótce zaleje ulice Sztokholmu, niosąc nowe niewypowiedziane
nieszczęścia.
Na miłość boską! zawołał wyprowadzony z równowagi Szwed. I tak
187
już czuję się dość bezradny!
Luiza obserwowała przez lornetkę rzekomego antykwariusza, Beaurain stał
obok niej, tyłem do Fondberga. Kątem oka dostrzegła, że nieznacznym ruchem
rąk rysuje w powietrzu walizkę. Tknięta jakimś nagłym przeczuciem, obejrzała
się przez ramię w prawo, gdzie stał zaparkowany Saab Stiga Palmego.
Palme stał oparty o samochód dla zachowania lepszej równowagi. Na wyso-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]