[ Pobierz całość w formacie PDF ]
droSnie spogl¹daj¹ ze swoich ambon mySliwskich na pani¹ owiniêt¹ kocykiem
, siedz¹c¹ na werandzie, spokojnie sobie czytaj¹c¹, wszystko w pani i wok
ó³ pani jest takie nieskandaliczne, ludzie tego nie kupi¹, paparazzi zara
z z nudów zasn¹ i pospadaj¹ z drzew, nawet pani pies zasn¹³, choæ teraz,
w takiej ciszy, tak ucho natê¿a ciekawie, jakby coS us³ysza³, o tak, ktoS
nadje¿d¿a, czy¿by mia³o siê coS wydarzyæ, teleskopowe obiektywy s¹ w sta
nie gotowoSci, uwaga, kto to, ach, to Pan M¹¿ wraca z pracy, pies zrywa s
iê i biegnie w stronê bramy, Pan M¹¿ otwiera j¹ pilotem, wje¿d¿a na teren
posesji, zaczyna siê witaæ z psem, dra¿niæ go, tarmosiæ, jak co dzieñ. P
ana Mê¿a z psem ju¿ mieliSmy, pani¹ witaj¹c¹ siê z Panem Mê¿em na werandz
ie te¿, mo¿e by tak jakaS awantura rodzinna, prosimy, niech pani nie znik
a nam jeszcze w domu, stracimy przez pani¹ pracê; wesz³a, a jak ju¿ wesz³
a, to nie wyjdzie, przez szyby nic nie widaæ, nocy przez ni¹ zarywaæ nie
bêd¹, paparazzi maj¹ fajrant, po drodze pojad¹ jeszcze sprawdziæ, czy coS
siê dzieje u Ma³yszów.
Jak siê dzisiaj czujesz? Pan M¹¿ jak zwykle zasadniczo czule dopytuje
siê o samopoczucie ¿ony; chodzi o to, ¿e jeSli Ró¿a czu³a siê dzisiaj do
brze, to upichci³a coS dobrego, kiedy miewa te swoje humory chimery i inn
e takie, Spi, zamiast pichciæ; Pan M¹¿ próbuje coS wyw¹chaæ, tymczasem Ró
¿a w¹cha jego, przytrzymuje za ko³nierz i niucha, zna ten zapach, tylko n
ie mo¿e sobie przypomnieæ sk¹d.
Zg³odnia³em jak pies& Pan M¹¿ wyswobadza siê, idzie do ³azienki niby
to umyæ rêce przed jedzeniem, ale za zamkniêtymi drzwiami sam siê obw¹chu
je; psiakrew, nic nie czuæ, a ta coS jakby zwietrzy³a, ma suczy wêch, lep
iej siê przebraæ.
Ró¿a lubi siê przygl¹daæ jedz¹cemu Panu Mê¿owi, ma w nim wiernego fana
swojej sztuki kucharskiej, Pan M¹¿ nigdy nie oSmieli³by siê zjeSæ w mie
Scie, przynajmniej pod tym wzglêdem ma³¿eñstwo okaza³o siê udan¹ inwest
ycj¹, ca³a kariera na pizzach z mikrofalówki, a tu nagle codzienne rozk
osze podniebienia, nigdy wczeSniej nie wiedzia³, ¿e jedzenie mo¿e tak s
makowaæ, boi siê, ¿e trudno mu siê bêdzie odzwyczaiæ, to jeden z powodó
w, dla których Pan M¹¿ nie dopuszcza mySli o rozwodzie. Ró¿a, jeSli dzi
edzictwo babci Ziewanny jej nie opuSci i bêdzie musia³a zmieniæ zawód,
otworzy restauracjê; przyrz¹dzanie wyszukanych dañ poprawia jej samopoc
zucie, ma w sobie coS z sypania mandali: misterne i d³ugotrwa³e przygot
owania koñcz¹ siê zawsze tak samo, puste talerze l¹duj¹ w zmywarce, a P
an M¹¿ myszkuje po lodówce, ¿eby znalexæ coS do przegryzienia, choæby k
abanosa, przecie¿ nie jest degustatorem, docenia starania ¿ony, to wszy
stko jest bardzo smaczne, tylko czasem mo¿e zbyt dietetyczne; rytua³ po
obiedniego przegryzania kabanosem za³atwia sprawê. Co my tu dzisiaj mam
y, jakaS zupka na dobry pocz¹tek, wcale niexle pachnie, smakuje te¿ nie
zgorzej, choæ trochê cienka, Pan M¹¿ najchêtniej wych³epta³by j¹ pospie
sznie, ¿eby od razu dostaæ drugie danie (wypi³ dziS sporo kaw i czuje s
sanie w ¿o³¹dku, który na zupkê zareagowa³ gniewnymi pomrukami), ale na
jpierw musi siê pozachwycaæ; Ró¿a lubi siê przygl¹daæ jedz¹cemu Panu Mê
¿owi, testuje na nim nowe pomys³y, wie, ¿e jego zmys³ smaku jest ograni
czony, a przyzwyczajenia kulinarne prymitywne, pod tym wzglêdem Pan M¹¿
jest modelowym przyk³adem typowego klienta restauracji, Ró¿a jest na e
tapie uk³adania menu doskona³ego, potrawy zbyt awangardowe dla Pana Mê¿
a znikaj¹ z listy; Ró¿a nie chce jednak rezygnowaæ z eksperymentów. Na
przyk³ad dziS: zupa niczego sobie, co nie znaczy, ¿e kiedykolwiek ktoS
zechce j¹ zamówiæ, do tego trzeba odwagi; sprawdxmy, czy modelowy przyk
³ad typowego klienta bêdzie w stanie prze³amaæ uprzedzenia:
Smakuje ci?
WySmienite. A co to takiego?
Krem z muchomorów czerwonawych.
Pan M¹¿ trochê siê zakrztusi³, ju¿ nie je, zastyg³ nad talerzem; wygl¹da, jakb
y liczy³, ile minut ¿ycia mu zosta³o.
Czy czasem one nie s¹ truj¹ce?
Czasem tak. Po przegotowaniu nie.
To znaczy, ¿e gdyby siê nie dogotowa³y porz¹dnie&
Typowy klient prze¿ywa silny stres, byæ mo¿e nawet zupe³nie straci³ apety
t, krem z muchomorów nie nadaje siê do menu idealnego, raczej do listy da
ñ na specjalne zamówienie.
Nie bój siê. Czy kiedykolwiek któraS z moich potraw ci zaszkodzi³a?
Pan M¹¿ wci¹¿ boi siê poruszyæ, wpatruje siê w niedojedzon¹ zupê, Tak m
[ Pobierz całość w formacie PDF ]