[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prostszą odpowiedzią byłoby, że dostała go od
Hanny, ale jakoś go to nie przekonywało. Hanna
była dziwaczką, szaloną podróżniczką i zbieraczką
pamiątek, ale przecież nie złodziejką. Jeśli nie ona,
zatem musiał być to ktoś inny. Ale kto i kiedy skradł
tę bezcenną rzecz, pamiętającą czasy pierwszych
wypraw krzyżowych? Sztylet wykonany został
specjalnie dla Al Sagra, jednego z najlepszych dowód-
ców wojsk Saladyna.
Ta świadomość piekła go jak rozżarzone piaski
Dżahiru. Wykonał go Tantalus, gderliwy Grek o szo-
rstkich, pełnych blizn dłoniach, który potrafił z me-
talem zrobić prawdziwe cuda.
Kalil nie mógł przecież tego pamiętać, ale miał
przed oczyma pokrytą zmarszczkami twarz Tan-
talusa, jakby rozstał się z nim kilka minut temu.
Zawsze było tak samo. Nie potrafił wytłumaczyć,
skąd biorą się te obrazy i wspomnienia. Jedno było
jasne: już od dzieciństwa wiedział, że wiele wieków
wcześniej był kimś zupełnie innym. Był Al Sagrem.
O drugiej nad ranem podał Laine kolejną dawkę
antybiotyków. Wciąż miała temperaturę i była led-
wie przytomna. Z trudem przełknęła pigułkę i popi-
Fiona Brand 49
ła ją łykiem wody. Kalil usiadł w fotelu i wyciągnął
przed sobą nogi, wsłuchując się w odgłosy szalejącej
na zewnątrz burzy.
Prawie nie zmrużył oka przez całą noc, bo nie
pozwoliły mu na to kłębiące się w jego głowie myśli.
Sztylet, Laine... co to wszystko miało znaczyć?
Nie znajdował żadnej rozsądnej odpowiedzi. Sie-
dział zamyślony z założonymi rękami i tylko od
czasu do czasu poprawiał się w fotelu. Miał nadzieję,
że do rana uda mu się zbić temperaturę u Laine i że ta
cholerna burza kiedyś wreszcie się skończy. Poczuł
się bardzo zmęczony i przymknął powieki.
Jakiś ostry dzwięk wyrwał go ze snu. Przez chwilę
nie wiedział, co się dzieje, ale zaraz oprzytomniał.
Szybko spojrzał w stronę łóżka. Laine zrzuciła
z siebie kołdrę wraz z kocem, a jej nogi oplątane były
prześcieradłem. Cała skóra aż lśniła od drobnych
kropelek potu.
Kal sięgnął po miseczkę z wodą i zaczął delikatnie
obmywać jej ciało. Poczuł, jak jej dłoń zaciska się na
jego nadgarstku. Miseczka wypadła mu z ręki i hała-
sem spadła na ziemię.
Kalil szepnęła, a spod jej powiek popłynęły
łzy.
Wzdrygnął się, jakby nagły prąd przeszył jego
ciało. Wypowiedziała jego imię w taki sposób,
jakby go znała od zawsze, a przecież nawet nie
zostali sobie oficjalnie przedstawieni. Oczywiście
mogła się dowiedzieć od Hanny, jak się nazywa,
dlaczego jednak zwróciła się do niego, używając
drugiego imienia? Poza tym był prawie pewien,
50 Przeznaczenie
iż nie zdawała sobie sprawy, że to on był szejkiem
Dżahiru.
Puściła jego rękę i wykonała taki ruch, jakby po
coś sięgała. Chwycił ją i zaczął delikatnie gładzić.
Wtedy odezwała się. Wyglądało to tak, jakby próbo-
wała mu coś wytłumaczyć. Starał się wsłuchać
w każde słowo, ale zlewały się ze sobą. Po jakimś
czasie, ku swemu zdziwieniu rozpoznał, że była to
mieszanina francuskiego i... arabskiego.
Nagle otworzyła oczy. Zimny dreszcz przebiegł
mu po plecach. Wydawała się całkowicie nieobecna.
W pewnej chwili jej twarz rozświetliła się dziwnym
światłem. Podniosła się i pocałowała go. Zesztyw-
niał, gdy poczuł ciepło jej warg. Palce Laine przebie-
gały przez jego włosy. Poczuł, jak ogarnia go pod-
niecenie. Jej pocałunki były niecierpliwe i zachłanne.
Czuł jej piersi na swoim torsie. Nagle ciepło wypeł-
niło go bez reszty. Wiedział, że powinien wycofać
się, przerwać to szaleństwo, ale po raz pierwszy od
lat poczuł, że żyje. Krew znowu zaczęła szybciej
krążyć w jego żyłach. Był wolny od widma śmierci
i desperacji, które towarzyszyły mu od tylu lat. Tak
bardzo pragnął Laine Abernathy. Marzył o tym, by ją
rozebrać i zobaczyć nagą, by posiąść ją tu i teraz.
Mimo dzikiej żądzy nie zrobił nic. Jedno bowiem
było pewne: na pewno nie on miał być adresatem
tych pieszczot i pocałunków.
Jej dłoń zsunęła się w dół jego klatki piersiowej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]