[ Pobierz całość w formacie PDF ]
osłaniając obolały brzuch. Korzystając z okazji, Jaden wyprowadził cios znad głowy, ale
mężczyzna wirując, odskoczył w bok i miecz Jedi wypalił tylko czarną bruzdę w ścianie statku.
Jaden wyskoczył w powietrze wysokim saltem, unikając ciosu nieznajomego, i wylądował
po drugiej stronie korytarza, trzy metry dalej. Napastnik był teraz uwięziony między Jadenem a
Khedrynem.
Jaden nie umiał zidentyfikować stylu walki przeciwnika. Nigdy wcześniej nie widział
czegoś takiego.
Khedryn uniósł blaster, ale napastnik machnął kikutem lewej ręki i broń wyfrunęła z dłoni
kapitana, sunąc po podłodze, dopóki nie zatrzymała się u stóp intruza. Obcy ani na chwilę nie
spuszczał wzroku z Jadena.
Uzbrojeni w miecze mężczyzni z klingami wyciągniętymi do ataku patrzyli sobie w oczy.
Intruz oddychał ciężko, zgięty wpół, co sugerowało, że kopniak Jadena poważnie uszkodził mu
żebra. Przenosił spojrzenie z twarzy Jadena na jego ostrze i z powrotem.
Jedi stwierdził z zaskoczeniem, że nie wyczuwa obecności Ciemnej Strony. Dziwne... Jeśli
mężczyzna był Sithem, to musiał naprawdę dobrze się maskować.
Khedryn stłukł szybkę pakietu awaryjnego i wyjął ze środka młotek i toporek. Jaden
pomyślał, że należy mu się uznanie za pomysłowość.
Intruz stał bez ruchu, oddychając z trudem. Mijały sekundy. Nikt się nie kwapił do
wykonania następnego ruchu.
- No to jak będzie? - zapytał Khedryn, ważąc w dłoniach młotek i toporek.
Wycie alarmu zagłuszało bicie serca i ciężki oddech Jadena. Czuł, że mężczyzna bada jego
obecność poprzez Moc; on zrobił to samo.
Zamiast mrocznej aury Sitha wyczuwał pokrewną naturę użytkownika Jasnej Strony, może
odrobinę zanieczyszczoną gniewem, ale zdecydowanie nie był to Sith. Napastnik musiał czuć to
samo, badając Jadena, chociaż nim akurat powodowały wątpliwości, nie gniew.
- Kim jesteś? - zapytali jednocześnie.
Obydwaj opuścili ostrza, nagle zdezorientowani. Mężczyzna dotknął przycisku na panelu
kontrolnym na piersi i odrzucił hełm. Jego długie, czarne włosy, poprzetykane nitkami siwizny,
kontrastowały z bladą skórą. Ciemne cienie pod oczami świadczyły o zmęczeniu.
- Jesteś Jedi... - stwierdził Korr, chociaż w jego głosie pobrzmiewała nuta wątpliwości.
- Tak jak i ty - odparł mężczyzna. Mówił dziwnym dialektem, z silnym akcentem.
- No to mamy imprezkę - podsumował Khedryn, opuszczając prowizoryczną broń.
Jaden wyłączył swój miecz.
- Czy przysłał cię Wielki Mistrz Skywalker?
Może R6 skontaktował się z zakonem bez jego wiedzy, przeszło mu przez myśl.
- Nie znam żadnego Wielkiego Mistrza Skywalkera. - Mężczyzna rozejrzał się dookoła. -
Gdzie jestem? Co to za system?
Nigdy nie widziałem takiego statku jak wasz. Co to za model? Mówicie z dziwnym
akcentem.
- My? - zdziwił się Khedryn.
- Nie znasz Wielkiego Mistrza Skywalkera? - zapytał zdumiony Jaden.
- Dawno nie byłem na Coruscant i nie kontaktowałem się z zakonem. Zostałem wysłany na
misję przez mistrza Nadilla.
- Jakiego mistrza? - Nazwisko brzmiało dla Jadena znajomo, musiał słyszeć je już
wcześniej, ale nie potrafił połączyć go z konkretną osobą.
- Nie mam teraz czasu - powiedział mężczyzna niecierpliwie.
- Nazywam się Relin Druur. Muszę wrócić na pokład Posłańca ...
Khedryn zrobił krok naprzód.
- Na pokład? Masz na myśli ten zniszczony krążownik?
- Pancernik Sithów - potwierdził Relin. - Razem z moim padawanem próbowałem go
zniszczyć, ale udało mi się tylko uszkodzić jego hipernapęd. Nie zdołałem w porę opuścić pola jego
skoku, kiedy uruchomił hipernapęd. W ten sposób tutaj trafiliśmy.
- A twój padawan? - zapytał Jaden i natychmiast tego pożałował.
Relin zacisnął szczęki. Jego oczy wypełnił ból.
- Nie żyje.
- Przykro mi - powiedział Khedryn, czując się niezręcznie. - I przepraszam, że do ciebie
strzelałem, ale& rąbnąłeś w mój statek i...
- Kim jesteście? - wszedł mu w słowo Relin.
- Ja jestem Jaden Korr. A to Khedryn Faal. To jego statek -wyjaśnił Jaden.
Relin wziął głęboki oddech, krzywiąc się z bólu.
- Słuchajcie, Jadenie i Khedrynie. Nie możemy pozwolić, żeby Posłaniec dokonał skoku i
uciekł. Aadunek na jego pokładzie to specjalna ruda, która wzmacnia siłę użytkowników Ciemnej
Strony. Może przesądzić o wyniku starcia na Kirrek. Jeżeli nie trzymacie z Sithami, musicie mi
pomóc...
- Ruda? O czym ty mówisz? - zapytał Khedryn. - Potrzebujesz opieki medycznej,
człowieku! Spójrz tylko na siebie!
Oczy Relina zalśniły gniewem. W kilku krokach pokonał odległość dzielącą go od kapitana
statku.
- Nie ma czasu do stracenia! Jeśli Naga Sadów zwycięży na Kirreku, Sithowie mogą
zawładnąć galaktyką!
Jaden próbował poskładać słowa Relina w logiczną całość. Jakiś rodzaj rudy na pokładzie
krążownika wzmacnia siłę użytkowników Ciemnej Strony. Ruda wyjaśniałaby obecność energii,
która spowodowała złe samopoczucie Jadena, kiedy zbliżyli się do krążownika...
- Jestem zmuszony zarekwirować ten statek - powiedział Relin. - Przykro mi, ale...
- Nie tkniesz nawet dzbanka z kafem na moim pokładzie, Jedi -przerwał mu Khedryn,
zaciskając dłonie na młotku i toporku. - Ja tu rządzę.
Do Jadena zaczął powoli docierać sens słów Relina, ale wciąż nie mógł zrozumieć, o czym
mówił Jedi.
- Wspominałeś o Nadze Sadowie? - zapytał ostrożnie.
Nazwisko przywołało wspomnienia z lekcji historii starożytnej w Akademii Jedi.
- Sadów, zgadza się - potwierdził Relin. - Jego siły właśnie w tej chwili przygotowują się do
ataku na Primus Goluud, a my tymczasem dyskutujemy o błahostkach. Posłuchaj, Jadenie.
Potrzebuję twojej pomocy, i to zaraz! - powiedział z mocą.
Kawałki historii Relina zaczęły wskakiwać na swoje miejsca jak części układanki: Kirrek,
Nadill, Sadów, fakt, że nie zna Wielkiego Mistrza Skywalkera, staroświecki miecz świetlny,
dziwny blaster...
Jaden poczuł się, jak gdyby otrzymał cios w splot słoneczny. Jak to możliwe? Jakim cudem?
- To niemożliwe - wyszeptał.
Relin nie zrozumiał, co ma na myśli.
- To nie tylko możliwe, to konieczne. Muszę wrócić na pokład Posłańca . - Spojrzał na
Khedryna. - Chyba że ten statek jest uzbrojony na tyle, żeby...
Khedryn parsknął i umieścił młotek i toporek z powrotem w uchwytach na ścianie.
- To frachtowiec, nie okręt wojenny. Nie mam broni. Jadenie, wszystko w porządku? -
zapytał z troską.
- %7ładnej? - zapytał Relin.
- %7ładnej - uciął Khedryn. - Jadenie, dobrze się czujesz? - powtórzył.
Jedi z trudem przełknął ślinę. Kiedy się odezwał, brzmiał jak mówiący automat:
- Bitwa o Kirrek została stoczona ponad pięć tysięcy lat temu. Naga Sadów jest martwy od
wieków. Jeśli to, co mówisz, jest prawdą, nieudany skok przeniósł was nie tylko przez przestrzeń.
-Przerwał. Chciał, żeby cisza przygotowała Relina do wstrząsającej puenty.
- Przeniósł was w czasie - dodał po dłuższej chwili.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]