[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ależ skąd.
Oboje byli tak niebywale uprzejmi! Chcąc przełamać lody, uśmiechnęła
się lekko. Odpowiedział uśmiechem. Dobry początek!
- Daj mi pięć minut, żebym mógł się przebrać. Nie mogę iść na pola w tym
garniturze. Musi być tam jeszcze gorąco.
- Myślę, że tak. Ja też się przebiorę w coś lżejszego i spotkamy się w
ogrodzie.
Siedział na krześle ogrodowym, gdy zeszła na doi, ubrana w bawełnianą
spódnicę, bluzkę i sandałki. Pomyślała, że w dżinsach i koszulce wygląda o
wiele młodziej. Spacerujący pacjenci pozostawili go w spokoju, rozumiejąc,
że pan doktor odpoczywa. Wstał i podszedł do niej.
- Przepraszam, że tak długo. Nie mogłam się zdecydować...
- Co włożyć? Ale wybrałaś dobrze, warto było poczekać. Był w dobrym
humorze. Może bariera zaczyna znikać?
Może poczuł, tak jak ona, że nic się nie stanie, jeżeli zbliżą się do siebie
odrobinę. Wyszli przez furtkę na ścieżkę prowadzącą do gospodarstwa.
Nagle pojawił się przed nimi, szczekając jak opętany, duży kudłaty
owczarek. Z szopy wyszedł mężczyzna, pomachał przyjacielsko do Pierre'a i
krzyknął w stronę psa:
- Tais-toi, Fanor! Viens ic!
- Cieszę się, że gospodarz zawołał psa. Pewnie jest to przyjazne
stworzenie, jeżeli się je zna, ale można się go przestraszyć - rzekła Caroline,
gdy weszli na szlak prowadzący na wzgórze.
- Spełnia tylko swoje obowiązki. Jedyną przyjemnością jego życia, odkąd
zabrakło owiec, jest obszczekiwanie obcych. Kiedy mój wuj był
właścicielem gospodarstwa, psy pracowały w dzień, a wieczorem na ogół
drzemały.
- Do kogo należy teraz gospodarstwo?
- Do pana Bouvier. %7łona pomaga mu przy udoju, a trzej synowie pracują
w polu. To miła rodzina. Całkowicie samowystarczalni, poza okresem
sianokosów.
- Ach, sianokosy, pamiętam! Uwielbiałam pomagać twojemu wujowi!
- To miała być pomoc! Jedyną osobą, której pomagaliśmy, była twoja
babcia. Miała cię z głowy na parę godzin.
Zatrzymała się na dróżce, aby zaczerpnąć oddechu. W ten letni wieczór w
całej malowniczej okolicy panował spokój. Tylko ptaki nawoływały się z
drzew, ale trawa na polach była nieruchoma, nie poruszał jej najmniejszy
powiew wiatru.
Zaniepokojony królik przebiegł przez pole i zniknął za ogrodzeniem.
- A ja byłam przekonana, że moje wysiłki przy stogach siana przydawały
się na coś - stwierdziła rozżalona.
- Wprowadzałaś element zabawy - wyjaśnił Pierre. Zerknęła na niego,
stwierdzając, że podoba jej się wyraz jego oczu. To nie był podziw, lecz coś,
czego nie umiała opisać, ale ujęło ją bijące z nich ciepło.
Ostrożnie! Ponownie zbliżasz się do stanu, który czułaś podczas
pocałunku. Jeżeli postoicie tu dłużej, on znowu spróbuje, a ty go nie
odepchniesz.
Zaczęła szybko iść pod górę. Słońce rzucało podłużne cienie na wzgórza.
Jeżeli zostaną tu dłużej, będą mogli obserwować ze szczytu zachód słońca.
Nie była jednak pewna, czy Pierre wyznaczył dziś wieczorem dyżur
Jeanowi. Zaczęła znowu myśleć o pacjentach, chociaż pragnęła pobyć trochę
w otoczeniu przyrody.
- Zwietnie zoperowałeś Dominique'a - oświadczyła.
- Jak by powiedział mój ojciec, należy przede wszystkim podziękować
matce naturze. Ja tylko ułożyłem kawałeczki kości w taki sposób, aby proces
leczenia mógł się rozpocząć. Mój ojciec jest chirurgiem ortopedą, teraz już
na emeryturze i zawsze powtarza, że on przygotowuje tylko podłoże, a resztę
należy powierzyć naturze.
- To twoje ulubione zdanie! Teraz rozumiem, skąd się wzięło. Nie
wiedziałam, że twój ojciec jest chirurgiem.
- Moja matka też jest lekarzem. Jest pediatrą, konsultantką w kilku
dzielnicach Paryża. Rodzice zawsze byli zajęci pracą. Dlatego chyba byłem
wysyłany do wujka.
- Jesteś jedynakiem?
- Tak, mam z tobą wiele wspólnego.
Czułość, jaką wyczuła w jego głosie, sprawiła jej przyjemność. Poczuła
przebiegający po plecach dreszcz. Nie umiała się opanować w jego
obecności. Czy rzeczywiście byłoby to katastrofalne, gdyby posunęli się o
krok dalej? Spojrzała się na niego, policzki oblał jej rumieniec. Pierre patrzył
na nią badawczo. Odniosła wrażenie, że czyta w jej myślach.
Gdy obydwoje przystanęli, położył jej ręce na ramionach i przyciągnął ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]