[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jesteśmy małżeństwem.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Ustąpiła.
Łagodnie pociągnął ją za rękę i Addy znalazła się w jego łóżku. Spencer
przekręcił się na plecy, a ona wylądowała na nim. Oparła łokcie z obu stron
jego głowy i patrzyła. Potem pochyliła się i musnęła go wargami. Przywarła
ustami do jego ust. Rozchyliła je językiem. A on chwycił ją w pasie i ścisnął
mocno. Przetoczył się i znalazł się nad nią.
Szeroko rozsunęła nogi. Uniosła biodra. Chciała czuć go wyraźnie i
mocno.
– Już myślałem, że nigdy nie przyjdziesz.
– Nie byłam pewna, czy tego chcesz.
Głaskała go, dotykała jego gorącej skóry. Coraz bardziej niecierpliwie.
Ramiona, pierś, brzuch... Spał nago! Wspaniale. To oszczędzi czasu.
– Nie byłaś pewna?
Chwycił ją za nadgarstki i ścisnął mocno. Wyciągnął jej ręce do góry,
ponad głowę, i unieruchomił. Chciał, żeby wysłuchała go uważnie. I...
zaczął się śmiać.
Czuła na sobie jego drżące ciało.
– Addy, kochanie. – Uśmiechał się szeroko. – Zapłacę gigantyczny
rachunek za te wszystkie zimne prysznice, które wziąłem w ostatnim czasie.
– Rzeczywiście byłeś ostatnio paskudnie czysty. – Oblizała wargi i
spróbowała uwolnić ręce. Lecz Spencer nie ustąpił. Trzymał ją mocno i
całował. Chłonął wzrokiem jej ciało. Patrzył, jak się wygina ku jego ustom, a
ona cieszyła się blaskiem, który widziała w jego oczach. Czuła, że bardzo jej
pragnął. Oplotła go nogami, mocno i gwałtownie.
Natychmiast uwolnił jej ręce. Chwycił brzeg koszulki i pociągnął do
góry, ściągając ją przez głowę. Zareagowała zbyt wolno i jej ręce znowu były
uwięzione. Tym razem w delikatnych kajdankach.
– Możesz to jeszcze przerwać – powiedział. Patrzyła w jego błyszczące
oczy. Szeroko rozłożoną dłoń położył jej na brzuchu. Kciukami zataczał
łagodne kręgi tuż pod jej piersiami. – Powiedz, że tego chcesz, a przestanę
natychmiast – mruknął, sunąc językiem od szyi w dół, do piersi. – Ale jeśli
to zrobisz, wyskoczę przez okno.
Ścisnął jej sutkę wargami, a dłonią nakrył drugą pierś i zaczął ją
masować. Zarzuciła mu spętane ramiona na szyję i przycisnęła go do serca.
Oswobodziła ręce i odrzuciła koszulkę na podłogę. Potem wplotła palce w
jego włosy.
Miała wrażenie, że jego usta jak słońce grzeją każdą komórkę jej ciała.
Lecz pragnęła jeszcze więcej. Natychmiast.
Ujęła w dłonie jego głowę i zajrzała mu prosto w oczy.
– Chcę tego – szepnęła. – Chcę cię czuć. W sobie. Teraz.
– Jeszcze tylko jedno – powiedział. Zsunął ręce w dół i zdjął z niej
spodenki.
– Świetny pomysł – sapnęła. Wcisnął rękę między jej uda i rozsunął je
szerzej. Poczuła żar jego oddechu.
– Reed – jęknęła głucho.
– Nazywasz mnie tak tylko wtedy, gdy jesteś zniecierpliwiona. – Kolejny
gorący oddech stał się dla niej prawdziwą torturą. Jego dłonie kreśliły
płonące ślady na wewnętrznych stronach jej ud. – Pozwól mi to zrobić. Ma-
rzyłem o tym od dawna.
Następne dotknięcie jego warg wyrwało z jej ust głośny krzyk. Zaczęła
dygotać. Drżącą ręką pogłaskała go po policzku. Ale potem, kiedy zaczął się
rytmicznie poruszać, zatraciła się w rosnących falach rozkoszy.
Po chwili opadła bezwolna, dysząc ciężko. Czuła się słaba i wiotka.
Resztką sił naciągnęła na ich spocone ciała kołdrę. I zasnęli, wciąż
połączeni w jedno ciało.
Kiedy się obudziła, było jeszcze ciemno. Spencer leżał obok niej z
twarzą wtuloną w poduszkę. Ramieniem ciasno oplatał jej talię. Uniosła się
na łokciu i popatrzyła na zegar.
Nie minęły nawet trzy godziny od chwili, gdy weszła do jego sypialni.
Trzy godziny i świat zmienił się zupełnie.
Popatrzyła na swego kochanka i męża. I zapragnęła zobaczyć jego
twarz. Nagle wydało jej się, że obok niej leży obcy człowiek. Wiedziała, że to
śmieszne, ale chciała go zbudzić i upewnić się, że to Reed.
Powstrzymała się. Wstała. Podniosła z podłogi koszulkę. Spodenki
leżały zapewne gdzieś w nogach łóżka, postanowiła więc je tam zostawić.
Wyszła. W swojej sypialni wsunęła się do chłodnej pościeli. Nastawiła
budzik i zwinęła się w kącie łóżka. Usnęła.
Rankiem dręczyły ją wątpliwości, czy słusznie uczyniła, wymykając się
od niego w środku nocy. Gdyby została, to albo zbudziłaby się w pustym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]