[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obserwowała, jak zamglone słońce chyli się ku majaczącemu gdzieś z prawej strony,
w oddali, horyzontowi. Wróciła myślami do poprzedniej nocy, starając się oddzielić
fakty od złości, żalu i strachu, które nałożyły się na pamięć wszystkich wydarzeń.
Dziecko  to była jedna sprawa. Z niedowierzaniem Aurian skierowała swoje myśli do
wewnątrz, by dotknąć słabej iskierki życia  tak jeszcze niewielkiej, że nawet nie
wiedziała o jej istnieniu. Pomimo wszelkich starań, nie potrafiła zdusić dominującego
nad innymi uczuciami żalu. Gdyby nie to dziecko, Forral jeszcze by żył& Ale teraz
było ono wszystkim, co po nim zostało. Miało szczególną wartość. I wcale się nie
prosiło o przyjście na świat. To jej wina. Jej własna bezmyślność pozwoliła, by
Meiriel ją zdradziła. To biedactwo miało tylko wrogów  Arcymag zabrałby mu życie,
tak jak zabrał je jego ojcu&
Jak mogła kiedykolwiek łudzić się, że pokona Miathana? Poczuła dreszcz zgrozy.
Arcymag okazał się szaleńcem i renegatem, a zdobył broń o wiele silniejszą od tego,
co ona potrafi. Jakąż moc ma magiczny Kociołek? Czy warto zbierać armię
przeciwko takiej sile? Tysiące ludzi zginą bez powodu. Ale co stało się z resztą
zaginionych narzędzi Wielkiej Magii? Och, gdyby mogła wytropić choć jedno z nich&
Ale gdzie powinna zacząć szukać? Zaginęły wieki temu. Myśli Aurian krążyły jak
oszalałe. To za wiele jak dla mnie, stwierdziła. Gdyby tu był Forral&
Kiedy pomyślała o ukochanym, jego postać stanęła jej nagle przed oczami  nie
martwa, tak jak go widziała po raz ostami, ale żywa. Siedział w najmniej stosownym
miejscu, przy barze w  Niewidzialnym Jednorożcu . Pochylał się ku niej ponad
poplamionym piwem stołem, tłumacząc coś, i Aurian zdała sobie sprawę, że
wspomina właśnie rozmowę, którą odbyli jakiś czas temu.
 Jeśli problem wydaje się zbyt duży  mówił  to nic nie osiągniesz rozbijając się o
niego. Podziel go na kawałki i zajmij się nimi we właściwej kolejności. A potem z
pewnością przekonasz się, że reszta kawałków sama się ułoży.
Była to rada dobra i na czasie. Aurian uśmiechnęła się.
 Dziękuję, kochanie  szepnęła i wydało jej się, że postać odwzajemnia uśmiech,
znikając z jej myśli. Aurian zamrugała gwałtownie na widok oceanu i potrząsnęła
głową. Czy było to wspomnienie? Wizja? Wyobraznia? Nie miała pojęcia, ale
sprawiło, że poczuła się pewniej i dziwnie spokojnie. Nagle droga przed nią rozjaśniła
się. Rób wszystko w kolejności. No cóż, najważniejsze to bezpiecznie zakończyć tę
podróż: uciec piratom i Arcymagowi, i dotrzeć do fortów na wzgórzu, gdzie znajdzie
pomoc i choć cień bezpieczeństwa. A potem? No cóż, to się okaże.
Aurian odwróciła się na dzwięk zbliżających się kroków. Już miała miecz na wpół
wyciągnięty z pochwy, kiedy zobaczyła, że to Anvar. Cofnął się zdumiony.
Przepraszająco wzruszyła ramionami i przesunęła się, robiąc dla niego miejsce na
ławce.
 Jak tam Sara?  spytała.
Anvar skrzywił się.
 Wciąż zdenerwowana  powiedział.  Przeklina Vannora, ciebie, mnie i właściwie
wszystkich, którzy jej przyjdą do głowy.
Aurian westchnęła.
 Dopóki przeklina w kajucie, nie będę tracić czasu na przejmowanie się tym. Nigdy
nie zmusimy tej wstrętnej dziewczyny, żeby zdała sobie sprawę, że nie jest jedyną
osobą na świecie, która ma problemy.
Anvar, na wspomnienie o tym, spojrzał zaniepokojony.
 A jak ty się czujesz, Pani? Nie chciałem zostawiać cię samej na tak długo, tylko
ona&
 Przeżyję. Myślę, że nie mam innego wyjścia.  Aurian złagodziła swoje gorzkie
słowa uśmiechem.  I nie mam nic przeciwko temu, by pobyć chwilę sama, Anvarze.
Załoga mnie nie niepokoi. Wydaje się, że mają nieco szacunku dla tego.  Poklepała
rękojeść miecza.  Musiałam też trochę pomyśleć.
 Pani, co my zrobimy?
 Nie wiem.  Aurian nie widziała powodu, dlaczego miałaby go okłamywać.  Nie
martwiłabym się jednak o to w tej chwili. Najpierw musimy zejść żywi z tego statku.
Skoncentrujmy się na razie na tym. Zastanawiam się, co nazywają tu jedzeniem.
Jedzeniem okazała się tłusta, przyprawiająca o mdłości breja, którą nazywano
 gulaszem . Szczególnie Sara daleka była od zachwytu i wyraziła to bez ogródek.
 Nie zjem tego.!  zaprotestowała.  Jest obrzydliwe! Zwymiotuję!
 Jeśli zamierzasz wymiotować, to przez okno  powiedziała brutalnie Aurian,
wmuszając w siebie kolejną łyżkę paskudztwa i próbując nie myśleć o zdechłych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl