[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybierała właściwe kieliszki i nakrycia. Zachowywała się spokojnie i
pewnie. Gdyby nie ukradkowe spojrzenia, które co jakiś czas rzucała w
jego stronę, wydawałoby się, że jest zupełnie swobodna. Wiedział, że
zawinił owym pocałunkiem, ale patrzyła na niego tak wyzywająco, że
nie mógł się powstrzymać. Gdyby naprawdę była osobą, za którą się
podawała, wyrządziłby jej krzywdę, ale instynkt podpowiadał mu, że
daleko jej było do zahukanej niewolnicy, jaką stawała się po latach
większość guwernantek.
Suknia, którą miała na sobie, była o wiele za elegancka jak na
guwernantkę. Owszem, prosta, ale szykowna, i musiała kosztować
roczną pensję guwernantki. Jak panna Goodrum mogła wejść w
posiadanie takiej sukni, gdyby była tą osobą, za którą chciała uchodzić?
Musiałaby ją dostać w prezencie, prawdopodobnie ktoś musiałby kazać
uszyć ją dla niej, a kto zdobyłby się na taki podarunek dla
guwernantki?
Z drugiej strony, gdyby on kupował suknię kochance, jego wybór
padłby na coś w zupełnie innym stylu. Ta suknia odznaczała się
elegancją, którą potrafiła docenić tylko dama o wyrafinowanym guście.
To z powodu tej sukni pomyślał, że ma do czynienia z
awanturnicą, i dlatego zdecydował się na ów niemądry pocałunek.
Przyjechał tu, żeby służyć jako mentor wnukom swojego wuja i
ostatnią rzeczą, jaką brał pod uwagę, był romans z guwernantką.
Prawdopodobnie dostała tę suknię od wdzięcznego chlebodawcy.
Jeśli tak, to wyrządził jej krzywdę, ale to, mimo wszystko, nie
tłumaczyło jej zachowania. Większość guwernantek zaproszonych do
stołu z chlebodawcą okazywałaby pewne skrępowanie, nawet gdyby
panny te posiadały równie nienaganne maniery. Nie, ona nawykła do
jadania w taki sposób i czuła się zupełnie naturalnie.
Tylko kobieta pewna swojej pozycji w towarzystwie czułaby się
tak swobodnie w sytuacji, którą przecież narzucił. Gdyby spotkał ją na
salonach, nie umieściłby jej w najwyższych kręgach towarzyskich, ale
z całą pewnością mogłaby być przez nie akceptowana. Dlaczego zatem
pracowała jako guwernantka? Czy jej rodzina popadła w tarapaty?
Gdyby rzeczywiście gwałtownie potrzebowała zatrudnienia, nie byłaby
taka pewna siebie. Podejrzenia Ruperta pogłębiły się. Miał osobiście
dość powodów, żeby nie dowierzać płci pięknej. Był jeszcze niemal
chłopcem, gdy złamała mu serce jedna z jej przedstawicielek i od
tamtej pory nigdy nie angażował się uczuciowo. Zabawiał się z
kobietami szczególnego rodzaju, przeważnie mężatkami albo
wdowami. Miewał kochanki, które były kurtyzanami, i im tym bardziej
nie ufał.
Panna Goodrum nie pasowała do wzorca skromnej guwernantki,
co upewniało go w przekonaniu, że nie jest osobą, za którą pragnie
uchodzić. Z tego wypływał wniosek, że ma coś do ukrycia. A jednak
nie patrzyła z obawą, lecz z niejakim wyzwaniem. No i nie okazała się
obojętna na jego pocałunek.
Jej zachowanie obudziło instynkt łowiecki Ruperta. Uznał, że jest
intrygująca i  owszem  gdyby spotkał ją w innych okolicznościach,
spróbowałby uczynić z niej swoją kochankę.
Kim jest i dlaczego tu się znalazła? Ich oczy spotkały się.
Uśmiechnął się. Czyżby stała się jego wrogiem? Uzmysłowił sobie
nagle, że nie chciałby tego. Tak dobrze się czuła z dziećmi  żartowała
z Johnem, zachęcała do śmiałości Francescę. Doświadczył dziwnego
uczucia, którego nie potrafił zdefiniować  czegoś na kształt poczucia
wspólnoty i przynależności. Po raz pierwszy od lat zapragnął
wkomponować się w tę rodzinną scenę. Uderzyło go, że panna
Goodrum była dla Franceski bardziej jak ciotka czy starsza siostra.
A jednak kryła jakąś tajemnicę. Wyczuwał to od samego
początku. Kobiecy uśmiech może tak łatwo zmylić& Ta guwernantka
miała pazurki. Pod zimną powierzchownością kryły się namiętność i
ogień. Byłoby zabawne odkryć, kim naprawdę jest i dlaczego się tutaj
zjawiła. I co najważniejsze, przed czym się ukrywa?
John dostał polecenie udania się do łóżka zaraz po kolacji.
Francesce pozwolono wypić w salonie herbatę razem z guwernantką,
lecz kiedy dołączył do nich lord Myers, ona także musiała pójść na
górę położyć się. Sara wstała, żeby pójść w jej ślady.
 Niepotrzebnie pani wychodzi, panno Goodrum.  Lord Myers
chwycił ją za nadgarstek, gdy obok niego przechodziła. Zwiece paliły
się już nisko, ogień na kominku dogasał. Zrobiło się bardzo intymnie,
Sarę kusiło, żeby zostać, ale wiedziała, że nie wolno jej ulec pokusie.
 Bardzo potrzebnie. Proszę pozwolić mi przejść.  Jego bliskość
działała na nią pobudzająco. Wiedziała, że jest w niebezpieczeństwie.
Musi wyjść, zanim on podejmie próbę uwiedzenia jej.
Puścił ją niechętnie. Miał dziwny wyraz twarzy, jakby skruszony.
 Przepraszam za swoje wcześniejsze słowa. Próbowałem panią.
Musi pani przyznać, że pani suknia jest strojem niezwykłym jak na
guwernantkę.
 Owszem. Mam ją z czasów, kiedy jeszcze żył mój ojciec. Kupił
mi ją w prezencie. Ojciec wydawał pieniądze z umiarem, dla mnie
jednak nigdy nie żałował.
Wyjaśnienie Sary nie było dalekie od prawdy. Kupiła sobie tę
suknię, kiedy skończyła się ścisła żałoba po ojcu i za jego pieniądze.
Bardzo ją lubiła, dlatego nie rozstała się z nią. Gdyby zatrzymała swoje
najnowsze nabytki, nie mogłaby żadną miarą uchodzić za skromną
guwernantkę.
 Wobec tego przepraszam, że podważałem pani moralność.
Wybaczy mi pani, panno Goodrum?
 Niech pan uważa, że ma moje przebaczenie. Zależy mi na
dobrych stosunkach z panem, milordzie.
Mówiła głosem obojętnym, niewyrażającym emocji, w nadziei,
że jej rezerwa skłoni go do zostawienia jej w spokoju.
 Nie będę więcej drażnił się z panią. Nie powinniśmy dopuścić
do tego, by nasi podopieczni wyczuli między nami wrogość.
 Tak, to byłoby bardzo niefortunne  zgodziła się i uniosła
wzrok. Wyraz jego oczu zaniepokoił ją. Widywała już takie spojrzenia
u innych mężczyzn i wiedziała, jak sobie radzić z niepożądanymi
zalotnikami. Ten jednak mężczyzna był inny, bardziej zniewalający niż
wszyscy, jakich znała.  Powinniśmy się starać nie okazywać sobie
niechęci w ich obecności.
 Nie mogę liczyć na zdobycie pani przyjazni?
 Chyba za wiele pan żąda. Nie znam pana. Może zaprzyjaznimy
się w przyszłości.
 Doskonale. Popełniłem błąd, myśląc, że jest pani awanturnicą.
Moja oferta jest wiążąca. Gdyby miała pani kłopoty, z radością pani
pomogę.
 Dziękuję. Wezmę to pod uwagę. A teraz pan wybaczy&
 Nie będę pani zatrzymywał wbrew jej woli. Rano wezmę Johna
na przejażdżkę konną, ale wróci punktualnie na lekcje.
 Niech pan robi to, co uważa za stosowne. John ma zapewne
dużo energii, która potrzebuje ujścia. Jazda konna, szermierka i inne
sporty mogą mu pomóc skoncentrować się na nauce.
 Też tak uważam. Dobranoc, panno Goodrum. Przyjemnych
snów.
 Dziękuję.
Sara skłoniła głowę i skierowała się ku drzwiom. Jej serce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl