[ Pobierz całość w formacie PDF ]

paliła świecę. Kiedy światło rozproszyło mrok, poczuła się trochę lepiej. Cóż
za nonsens! Wszystko z powodu podłych pogłosek, o których opowiedziała jej
Tilda. Andrea popełniła samobójstwo, tak mówiła Arabella, a ona z pewnością
zna prawdę. John to dzielny, uczciwy człowiek i Sara go kocha. Nie będzie
więcej myślała o oszczerstwach.
Pokojówki wybierały garderobę, którą zamierzała zabrać ze sobą na
wieś. Część rzeczy zostawiła, bo za tydzień miała wrócić do Londynu. Bardzo
ucieszyło ją zaproszenie Elizabeth, a jeszcze bardziej zaskoczyło przyzwolenie
mamy, by jechała sama.
- To miło, że puszczasz mnie w drogę samą, mamo - powiedziała, gdy
dowiedziała się o liście od hrabiny - ale Elizabeth zaprasza także ciebie,
gdybyś zatem chciała się wybrać...
- Elizabeth zachowała się bardzo uprzejmie, ale wolę zostać tutaj, z
Hester. Wiesz, że nie przepadam za podróżami, i nie widzę potrzeby, by jechać
taki szmat drogi i za kilka dni wracać. Jedz i baw się dobrze, moja droga.
Tylko o jedno cię proszę, byś zachowywała się, jak przystoi młodej damie.
- Nie uczynię niczego, co mogłabyś uznać za niestosowne. - Mówiąc to,
modliła się w duchu, by matka nie rozmyśliła się w ostatniej chwili. Gdyby
doszły do niej kłamliwe opowieści o tym, jak to John pomógł żonie pożegnać
się z tym światem, z całą pewnością nie zgodziłaby się na wyjazd Sary do
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
majątku Cavendishów. Szczęśliwie nic na razie nie wiedziała.- Pamiętaj, że
pragnę jedynie twojego szczęścia, kochanie. Wszystko, co robię, robię dla
twojego dobra. Chcę tylko byś miała zapewnioną przyszłość.
- Dziękuję, mamo. - Sara ucałowała matkę w policzek. - Mam nadzieję,
że już niedługo będziesz ze mnie dumna.
- Zawsze jestem z ciebie dumna. Chcę tylko widzieć cię szczęśliwą i
bezpieczną.
- Na pewno będę szczęśliwa z Elizabeth i jej mężem - odparła Sara z
uśmiechem.
Cóż za wspaniała okazja jej się trafia, myślała uradowana. John mieszkał
zaledwie kilka mil od Cavendishów, ich majątki sąsiadowały ze sobą. Nie
sposób, by się nie spotkali w czasie jej kilkudniowej wizyty. Tym razem z całą
pewnością się oświadczy, nie wyobrażała sobie, by mogło być inaczej.
Liczyła na Johna, ufała, że podjął decyzję, od której zależała jej
przyszłość. Jeśli wróci z Yorkshire, nie będąc z Johnem po słowie, mama straci
cierpliwość i zmusi ją, by przyjęła innego konkurenta, a nie było innego poza
księciem Pentyre. Nie chciała wyjść za niego za mąż. Jej serce należało do
innego.
Nieważne, że obrzydliwe plotki krążą na temat Johna. Ona w nie nie
uwierzy!
Rozdział piąty
Podróż do Cavendish Hall przebiegła bez przeszkód. Dojechali na
miejsce drugiego dnia od wyjazdu z Londynu, zatrzymując się na nocleg w
przyzwoitej gospodzie po to, by panie mogły odpocząć, bo konie Daniela
spisywały się doskonale. Sara i Elizabeth nie mogły nacieszyć się swoim to-
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
warzystwem, tym bardziej że jechały w powozie same, Daniel zaś wierzchem,
przed powozem. I tak, w doskonałych nastrojach, o zmierzchu dotarli do celu.
- Wreszcie - powiedziała zadowolona Elizabeth, gdy powóz zatrzymał
się na podjezdzie Cavendish Hall. - Powiem ci, Saro, że lubię bywać w
Londynie, ale zawsze z radością wracam do domu. Po raz pierwszy jesteś
naszym gościem, więc zaprowadzę cię na piętro i pokażę twój pokój. Caven-
dish Hall to niewielkie, ale wygodne domostwo. Ukochany dom Dory. Nie
poznasz jej tym razem, bo pojechała akurat odwiedzić przyjaciół i zatrzyma się
u nich na dłużej. Wielka szkoda, bo na pewno polubiłybyście się bardzo.
- Mówisz o lady Isadorze? Chyba ją poznałam, dawno te- mu, jeszcze
przed... - Urwała. Nie warto wracać do minionych spraw. Obiecała sobie
przecież, że nie będzie myśleć o przeszłości. - Zliczny dom, Elizabeth. Nie za
duży i dzięki temu nie przytłacza. Przypuszczam, że te wielkie rezydencje
trudno zimą ogrzać.
- Inne domy Daniela są dla nas zbyt duże. - Elizabeth uśmiechnęła się. -
Planuje przebudować Cavendish Hall, ale nie zdradza szczegółów, ponieważ
chce zrobić mi niespodziankę.
- Bardzo lubię niespodzianki - powiedziała Sara.
W holu pojawiła się korpulentna jejmość, gospodyni domu, jak się
okazało. Odebrała od dam wierzchnie okrycia i zapytała, czy podać coś do
picia.
- Tak, pani Bates - powiedziała Elizabeth. - Pokażę tylko pannie Hunter
nasze pokoje na piętrze i najdalej za kwadrans zejdziemy na dół.
- W małej jadalni czeka zimna kolacja, proszę pani - oznajmiła
gospodyni - a kucharka ugotowała pyszną zupę, gdyby panie miały ochotę.
- Najpierw napijemy się wina, a potem zjemy, co nam pani
przygotowała. Chodz, Saro, pokażę ci twój pokój. Spodoba ci się. Mieszkałam
w nim, kiedy zostałam damą do towarzystwa lady Isadory.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- I wtedy zakochałaś się w Danielu - dokończyła Sara z uśmiechem. -
Jakie to romantyczne!
- Nie zawsze było tak romantycznie, jak ci się wydaje - powiedziała
Elizabeth, wspominając burzliwe tygodnie, poprzedzające oświadczyny
Daniela. - Nie wierzyłam, że będzie chciał poślubić damę do towarzystwa
swojej matki. Do tego ta okropna historia z sir Forsythe'em. Doprowadził do
ruiny mojego ojca, potem go zabił, wreszcie porwał mnie, chcąc ukarać
Daniela za to, że miesza się w jego sprawy. To było po tym jak Daniel, Charles
i kilku ich przyjaciół pojmali pana Palmera. Dopiero wówczas zyskali
pewność, że uprowadził cię Forsythe. Przechwalał się tym czynem przede
mną, bo myślał, że nie wyjdę żywa z jego rąk. Jak wiesz, zginął od kuli
Charlesa, kiedy próbował uciec.
- Charles opowiedział wszystko Arabelli, a ona mnie. Uważam, że
wykazałaś się niesamowitą odwagą, moja droga.
- Podobnie jak ty, Saro, kiedy stawiłaś czoło przeciwnościom i uczyniłaś
wszystko, by wrócić do normalnego życia. Myślę, że w najtrudniejszych
sytuacjach człowiek robi po prostu to, co do niego należy. Wiedziałam, że
Daniel potrzebuje dowodów na niegodziwości tego łajdaka. Ani przez chwilę
nie wątpiłam, że mnie uratuje. Przyjechał pierwszy, zaraz potem pojawili się
Charles i John.
- John postąpił bardzo mężnie, kiedy sir Courtney próbował porwać
Arabellę - zauważyła Sara. - Nigdy mu nie podziękowałam tak jak powinnam.
- Byłaś wtedy w bardzo złym stanie - przypomniała jej Elizabeth. - John
zrozumiałby, nawet gdybyś nie wypowiedziała jednego słowa podzięki. -
Spojrzała z czułością na Sarę. - Miłość znajdzie właściwą drogę. Zawsze
znajduje. Nie poddawaj się przy pierwszych trudnościach.- Ani myślę się
poddawać. John musiał być bardzo zmartwiony, kiedy dowiedział się, że jego
syn zachorował, tym bardziej że matka małego Nata odeszła w tak
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
dramatycznych okolicznościach.
- Rzeczywiście, to była tragedia - przyznała Elizabeth i dodała po chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl