[ Pobierz całość w formacie PDF ]

możesz mnie wprowadzić w ten nowy, cudowny świat.
- Jesteś pewna?
- Nigdy niczego nie byłam tak pewna.
Gianni pocałował Megan w szyję i usłyszał jej ciche westchnienie. Nie potrzebo-
wał kolejnej zachęty, by wziąć ją w ramiona. Zaczął obsypywać ją namiętnymi pocałun-
kami. Delikatnie wsunął język między jej wargi, wkładając w to cały swój kunszt uwo-
dziciela. Meg po raz pierwszy w życiu poczuła, że chce się z kimś kochać. Nie była w
stanie opanować tłumionego przez tygodnie podniecenia. Ujęła w dłonie jego głowę i
wpiła palce we włosy, gorliwie odwzajemniając pocałunki. Każde dotknięcie jego dłoni
podsycało jej wewnętrzny płomień, a ciało prężyło się w oczekiwaniu na kolejne piesz-
czoty. Wsunęła udo między jego nogi. Wreszcie mogli dać upust żądzy, która narastała
przez długie godziny przyjęcia.
- Gianni!
- Dobrze ci? - spytał cicho.
Zmysłowy, niski ton jego głosu jeszcze bardziej ją podniecił.
- Nie przestawaj, proszę.
- Nie obawiaj się, skarbie - szepnął jej do ucha, wodząc rękami po jej ciele i całując
jej dekolt. - Ale muszę mieć pewność, że naprawdę tego chcesz. Rozbierz mnie.
Meg rozpięła mu koszulę. Gdy poły materiału odsłoniły jego tors, dotknęła jego
gorącej skóry i przytuliła policzek do jego piersi. Gianni zdjął z Meg błękitną suknię.
Stanęła przed nim w skąpej koronkowej bieliznie.
- Jesteś piękna - wyszeptał.
Meg starała się nie myśleć, ilu kobietom to mówił. Tej nocy należał tylko do niej i
przeszłość nie miała znaczenia. Liczyło się tylko tu i teraz, magiczna noc pośród tropi-
kalnych kwiatów.
- To będzie najcudowniejsza noc w naszym życiu. Jesteś tylko moja... - wyszeptał
Gianni.
R
L
T
W jego spojrzeniu odnalazła obietnicę rozkoszy, jakiej nie dał żadnej innej ko-
chance. Nie spotkał dotąd kobiety, która by z takim przekonaniem mu się oddała.
Uśmiechnął się zadowolony i dumny, że ma nad nią taką władzę. Wiedział, że Meg bę-
dzie porównywać tę noc ze wszystkimi, które w przyszłości spędzi z innymi mężczy-
znami. Nieoczekiwanie ta myśl popsuła mu humor.
- Pamiętaj, będziesz moją kochanką, nigdy żoną - powiedział, gładząc jej policzek.
- Trudno mi sobie wyobrazić, że kiedykolwiek się ożenisz - zaśmiała się Meg,
jeszcze bardziej podsycając jego zmysły.
- Będziesz musiała - odparł ochrypłym głosem i ją pocałował.
Meg odpowiedziała natychmiast, napierając na niego ciałem i żarliwie odwzajem-
niając gorące pocałunki. Ich oddechy stawały się coraz szybsze, a ciała owładnęła fala
pożądania. Gianni ujął w dłonie jej piersi, po czym zaczął pieścić palcami ich nabrzmie-
wające sutki. Po chwili wziął ją za rękę i zaprowadził na miękki trawnik.
- Zrobię wszystko, żebyś się poczuła jak w niebie - powiedział cicho.
Zciągnął koszulę i rzucił ją na ziemię. Widząc jego zmierzwione loki nad czołem,
Meg nie mogła się powstrzymać, by znów ich nie dotknąć. Gdy wyciągnęła ramiona,
Gianni zaczął całować wewnętrzną stronę jej dłoni. Potem rozebrał się do naga i stanął
przed nią w całej swej okazałości. Meg patrzyła na niego z zachwytem.
- Teraz musimy rozebrać ciebie, carissima - szepnął czule.
Drżącymi rękami zaczęła zdejmować bieliznę, lecz Gianni powstrzymał ją, szep-
cząc:
- Nie! Nie pozbawiaj mnie tej przyjemności.
Z błyskiem w oku włożył swoje opalone dłonie pod ramiączka jej stanika i zsunął
materiał z jej gładkich ramion, odsłaniając piersi. Patrzył na nią z zachwytem, a ona czu-
ła, jak pod jego spojrzeniem rozkwita. Potem delikatnie zdjął z niej koronkowe majtki.
- Koniec żartów - szepnął Gianni i wsunął palec w mokre wnętrze jej rozpalonego
ciała.
Meg krzyknęła. Wiedziona instynktem, objęła dłonią jego nabrzmiałą męskość i
zaczęła go pieścić. Gianni zadrżał z rozkoszy i z trudem wyszeptał:
- Jeszcze nie teraz. Muszę wiedzieć, że naprawdę tego chcesz.
R
L
T
- Chcę tego samego co ty. Pragniesz mnie?
Gianni odsunął się i z rozbawieniem zajrzał jej w oczy.
- A nie widać? Bo ja widzę, że cała drżysz, tak bardzo chcesz się kochać - powie-
dział, delikatnie ją pieszcząc.
Z ust Meg wyrwał się stłumiony okrzyk, a pod jej przymkniętymi powiekami roz-
błysły światła. Czuła, jak Gianni pieści palcami nabrzmiały pąk jej kobiecego ciała.
Uniosła głowę, gorączkowo szukając jego ust. Gianni zaczął obsypywać pocałunkami
rozpaloną skórę jej szyi i twardych piersi. Meg miała wrażenie, że jej ciało trawi wielki
pożar, a ona powoli traci siły i zapada się w nicość. Gdy Gianni zaczął pieścić językiem
jej brodawki, kurczowo wpiła się palcami w gęstwinę jego włosów. Bezwiednie objęła
go udami, biodrami napierając na jego męskość. Ręka Gianniego znów odnalazła jej mo-
kre wnętrze. Pieścił ją delikatnie i czule, wynosząc na szczyt rozkoszy.
Meg jęknęła, oddając mu się bez reszty. Pragnęła poczuć go w sobie, zakończyć
wreszcie tę przedłużającą się agonię. Gianni cały płonął z pożądania. Nigdy wcześniej
nie przeżył czegoś podobnego. %7ładna kobieta, z którą się kochał, nie była taka jak Meg -
czysta, ufna i namiętna.
Pieścił ją coraz bardziej zdecydowanymi ruchami, aż wreszcie wyszeptał:
- Muszę cię widzieć... całą...
Uniósł jej uda i zatopił usta w jej rozpalonym wnętrzu. Chciał ją czuć wszystkimi
zmysłami, smakować, dotykać, pieścić, widzieć. Dotknął językiem jej pulsującego, na-
brzmiałego pożądaniem wnętrza. Słyszał jej bezsilne jęki i urywane słowa, prośby, aby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl