[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dowiedzieæ siê w jakiS sposób, co siê z tym meldunkiem sta³o?
 OczywiScie. Nadal mamy informatora w ambasadzie amerykañskiej. Ca³-
kiem dobrego, prawdê mówi¹c.
 W porz¹dku.
 A wiêc wraca pan? To dochodzenie jest a¿ tak ciekawe?
 Tak  Tennant skin¹³ g³ow¹, wzdychaj¹c lekko.  Wracam.
W biurze przy Kensington Park Gardens Morris Black, jêcz¹c w duchu, czy-
ta³ po raz kolejny dostarczon¹ mu przez Liddella listê osób z Magicznego Krêgu.
W pokoju obok, nazywanym potocznie Pokojem Map, posterunkowy Swift uwa¿-
nie katalogowa³ dowody rzeczowe, uk³adaj¹c je porz¹dnie w metalowych szaf-
kach ustawionych na podeScie, u szczytu schodów.
Od kilku godzin Black wpatrywa³ siê w spis nazwisk na po³o¿onej przed nim
kartce, pali³ papierosa za papierosem i s³ucha³ niezmordowanego klekotu maszy-
ny Swifta, któremu to dxwiêkowi towarzyszy³ akompaniament w postaci przerax-
liwego pogwizdywania. Wszystko to rozprasza³o. Inspektor stwierdzi³ ze smut-
kiem, ¿e w ogóle nie potrafi siê skupiæ.
Od tamtej nocy, kiedy zbombardowano Burlington Arcade, niemal ka¿d¹
chwilê zak³Ã³ca³y wspomnienia. Black nie mySla³ bynajmniej o strachu ani przera-
¿aj¹cych zniszczeniach, ale ci¹gle czu³ zapach w³osów Katherine Copeland, do-
tyk jej miêkkiego cia³a i ch³odnych ust.
W pokoju obok Swift fa³szuj¹c przeszed³ do kolejnej melodii.  Cholerny
Swiat  mrukn¹³ Black. W ustach mia³ posmak starej gumy. Prze³kn¹³ ³yk gorzkiej
zimnej herbaty, zaparzonej przez Swifta godzinê wczeSniej, zapali³ nastêpnego
papierosa i znowu spojrza³ na listê.
Liddell twierdzi³, ¿e by³a kompletna. Zawiera³a nazwiska wszystkich, którzy
w tym momencie nale¿eli do tak zwanego Magicznego Krêgu, osób znaj¹cych
sekret Enigmy. Black czu³, ¿e gdzieS tu kryje siê Slad mog¹cy naprowadziæ na
trop Kuby Peda³a. Trzeba tylko przejrzeæ spis pozycja po pozycji, zaczynaj¹c od
naukowców i ich asystentów w Rz¹dowej Szkole Szyfrów i Kodów w Bletchley
Park. Black znowu zabra³ siê do czytania:
Fred Winterbotham, szef Sekcji Naukowej S³u¿b Specjalnych;
Alastair Denniston, dyrektor, Rz¹dowa Szko³a Szyfrów i Kodów;
Edward Travis, zastêpca Dennistona;
135
Dillwyn Knox, starszy asystent, Rz¹dowa Szko³a Szyfrów i Kodów;
Oliver Strachey, starszy asystent, Rz¹dowa Szko³a Szyfrów i Kodów;
John Cairncross, starszy asystent, Rz¹dowa Szko³a Szyfrów i Kodów;
Hugh Alexander, matematyk;
Stuart Milner-Barry,, matematyk;
Gordon Welchman, matematyk;
Alan Turing, matematyk.
Dodatkowo, zgodnie ze s³owami Liddella, wielu ludzi w Bletchley by³o za-
anga¿owanych w rozszyfrowywanie meldunków. WiêkszoSæ z nich stanowili cy-
wile ró¿nych zawodów, od prawników po maklerów i archeologów.
Po spisie ludzi z Bletchley nastêpowa³a druga, d³u¿sza lista, wysokich rang¹
wojskowych i oficerów wywiadu:
John Masterman, dziekan  szef Komitetu XX;
Stewart Manzies, szef MI6;
Kathleen Pettigrew, jego sekretarka;
Pu³kownik Valentine Vivian, zastêpca szefa, MI6;
Pu³kownik Claude Dansey, drugi zastêpca, MI6;
Brygadier  Jasper Harker, pe³ni¹cy obowi¹zki szefa, MI5;
Guy Liddell, dyrektor, Wydzia³ B, MI5;
Anthony Blunt, jego starszy asystent, historyk sztuki;
Maxwell Knight, szef Wydzia³u B5(b), MI5;
Genera³ George Davidson, dowódca Wywiadu Wojskowego;
Marsza³ek  Stuffy Dowding, Dowództwo Lotnictwa;
Marsza³ek Keith Park;
Charles Medhurst, dowódca Wywiadu Lotnictwa;
Archibald Boyle, jego zastêpca;
Gerry Blackford, Ministerstwo Lotnictwa, Departament Planowania;
Jack Slessor, zastêpca Blackforda;
Admira³ John H. Godfrey, dowódca Wywiadu Marynarki Wojennej;
Ian Fleming, jego sekretarz;
Winston Churchill, premier;
Desmond Morton, osobisty sekretarz Churchilla.
Razem trzydzieSci nazwisk, ale, jak wymijaj¹co uj¹³ to Liddell, nie uwzglêd-
niono tu oko³o osiemdziesiêciu, a mo¿e stu, innych osób, które gdzieS pomiêdzy
Bletchley Park a Whitehall mia³y bezpoSredni kontakt z codziennie przejmowa-
nymi meldunkami.
Ta lista, kiedy zostanie ju¿ skompletowana, bêdzie zawiera³a nazwiska  wre-
nek w Bletchley, dwóch tuzinów goñców i wielu operatorów dalekopisów w Mi-
nisterstwie Lotnictwa, Departamencie Wojny i Admiralicji, czy w Biurze Wywia-
du Powietrznego, Departamencie Wywiadu Wojskowego, czy w biurze admira³a
Godfreya.
136
Blackowi Magiczny Kr¹g kojarzy³ siê raczej z nieskoñczonymi krêgami roz-
chodz¹cymi siê na powierzchni stawu. Pomimo tego, co twierdzi³ Denniston, in-
spektor doskonale zdawa³ sobie sprawê, ¿e przy tak wielkiej liczbie zaanga¿owa-
nych zachowanie absolutnej tajemnicy jest niemo¿liwe. Ka¿dy z ludzi na liScie
Liddella mia³ przyjació³, rodzinê, kochanków czy powierników.
Wniosek przygnêbiajacy, ale jak dot¹d niepodwa¿alny. Nawet przy pomo-
cy ekspertów Rz¹dowej Szko³y Szyfrów i Kodów w Bletchley trudno by³o wy-
brn¹æ z tego galimatiasu. Maxwell Knight, którego Black uwa¿a³ za aroganc-
kiego, protekcjonalnego ma³ego pedanta w najgorszym rodzaju, zadowala³ siê
czekaniem na cud. Black wiedzia³, ¿e sprawa siê komplikuje i zaczyna³ nawet
pow¹tpiewaæ w mo¿liwoSæ wykrycia zarówno Kuby Peda³a, jak i tajemniczego
Doktora.
Zamruga³ i zwalczy³ chêæ ziewniêcia. Znowu Sni³ na jawie. Tymczasem stu-
kanie maszyny Swifta, i jego pogwizdywania nagle umilk³y. Black z trudem roz-
prostowa³ zdrêtwia³e nogi i poszed³ do s¹siedniego pokoju.
Swift sta³ przy tablicy, do której przypi¹³ w³aSnie wielki arkusz papieru.
Widnia³a na nim wiadomoSæ przejêta przez Mastermana. Ka¿da cyfra mia³a
wysokoSæ cala.
78124117
25134349
66483274
83496965
96207461
93421907
02993002
Na dxwiêk kroków policjant odwróci³ siê.
 W³aSnie tak sobie rozmySlam, sir.
 Nad tym?  spyta³ Black, wskazuj¹c na tablicê.
 Tak, sir.  Swift odkaszln¹³.  Nie jestem najlepszy w tych sprawach. Mam
na mySli to, ¿e nigdy nie by³em dobry w rozwi¹zywaniu krzy¿Ã³wek, ale coS mi
przysz³o do g³owy.  Zawaha³ siê i zmarszczy³ brwi.
 Niech pan mówi dalej.  Black siêgn¹³ po krzes³o, zadowolony, ¿e choæ na
chwilê uwolni siê od drêcz¹cej go listy.
 No có¿, sir  kontynuowa³ Swift, jeszcze raz chrz¹kaj¹c  kapitan Liddell
i pan mówiliScie, ¿e ten rodzaj szyfru zwykle opiera siê na uk³adzie lustrzanym,
wiêc mo¿na go odczytaæ.
 To prawda  Black skin¹³ g³ow¹.  Liddell nazywa to jednorazowym arku-
szem, jak mi siê zdaje. Przepisujesz swój tekst, stosuj¹c wzór alfabetu z losowo
ustawionymi literami, znaczy zarówno nadawcy, jak i odbiorcy. Ka¿da litera w two-
im tekScie odpowiada literze na wzorcowym arkuszu.
 Tak, ale to nie musi byæ naprawdê arkusz, prawda, sir? Mo¿e to byæ coS
innego?
137
 Liddell mówi, ¿e u¿ywa siê te¿ do tego ksi¹¿ek. Ta metoda dobrze siê
sprawdza, dopóki obaj korespondenci maj¹ identyczne kopie. Zamiast przemie-
szanych pozycji alfabetu, kodujesz przekaz w odniesieniu do poszczególnych stron,
akapitów, linii albo s³Ã³w.
 A co z pras¹, sir? Czy to mo¿e byæ czasopismo?  g³os Swifta ³ama³ siê
z podniecenia.
Black wzruszy³ ramionami.
 Przypuszczam, ¿e tak. Nie jestem pewien dok¹d pan zmierza, Swift.
 No có¿, sir, pomySla³em sobie, ¿e wiadomoSci nadchodz¹ z Niemiec i s¹
odczytywane w Anglii. Nie mo¿e byæ do tego u¿ywana niemiecka ksi¹¿ka, bo
wzbudzi³aby podejrzenia, a gdyby chcia³ pan zmieniæ kod, co wydaje siê prawdo-
podobne, to mnóstwo czasu straci³by pan na znalezienie dwóch identycznych eg-
zemplarzy w obu krajach. Czy dobrze rozumujê? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl