[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pst! uciszyła ich Catherine teatralnym szeptem. Mój umysł pracuje!
Tiril miała ochotę wtrącić coś kąśliwego na temat umysłu Catherine, dla żartu,
ale się powstrzymała. Nie znała poczucia humoru baronówny, poza tym ciekawa
była, co ma ona do powiedzenia. Uznała więc, że lepiej przemilczeć.
Niespotykane czerwone kwiaty Catherine powtarzała monotonnie.
Czerwone. . . czerwone. . .
Otworzyła oczy i popatrzyła na nich triumfalnie.
Czerwone lilie wodne! zawołała. Chodziło o czerwone lilie wodne!
Takich kwiatów przecież nie ma zaprotestowała Tiril. Lilie wodne są
żółte albo białe. Kropka!
Mówiłam przecież, że to rzadkie kwiaty prychnęła Catherine, zła, że
ktoś podaje jej słowa w wątpliwość. Nic nie poradzę, że tak właśnie powie-
działa ta stara baba. Przepraszam mruknęła do innej starej baby , siedzącej
po przeciwnej stronie stołu.
Erling wstał.
Proponuję, abyśmy natychmiast wyruszyli do Szwecji, przez Romskog,
drogą, którą pojechałby ów jegomość .
Ja nie mogę pokazać się w tych okolicach zauważyła Catherine.
Obedrą mnie tam żywcem ze skóry.
Dlaczego?
Ponieważ zabrałam to, co stare damy zapisały mi w testamencie. Ich krewni
mieli całkiem inne zdanie na ten temat.
No cóż, będziesz musiała podjąć ryzyko. A może wolisz już teraz zrezy-
gnować z przygody?
Z pewnością przynajmniej jedna osoba pragnęła, by Catherine odpowiedziała
twierdząco. Niestety!
36
W żadnym wypadku oświadczyła baronówna. Skoro macie zamiar
nawiązać kontakty w wyższych sferach, jedynie ja wam mogę pomóc. Ale. . . Ti-
ril, jeśli dzięki mnie uda się odnalezć twą prawdziwą matkę. . . Ojciec chyba też
wchodzi w grę. Czy dostanę za to jakąś zapłatę?
Oczywiście powiedziała Tiril zakłopotana, słysząc taką propozycję.
Ale ja znów tak wiele nie posiadam.
A naszyjnik z szafirów? Catherine przeciągnęła się jak kot na słońcu.
Doprawdy, tego nie masz prawa żądać! zaprotestował rozgniewany Er-
ling. To spadek, pamiątka, może jedyna, jaką będzie miała po matce.
Pamiątka, w której wcale nie jest jej do twarzy. Natomiast mnie. . .
Dość tego, wystarczy! przerwał jej Erling. Porozmawiamy o wyna-
grodzeniu, kiedy na nie zasłużysz. A teraz podziękujmy naszej gospodyni za nie-
zwykle życzliwe przyjęcie i miłą rozmowę. Bardzo też panią proszę, by w przy-
szłości bardzo uważała na to, kogo wpuszcza do domu. Jak już wspominałem, na
życie Tiril nastają dwaj złoczyńcy, być może zdołali nas wyśledzić. Co prawda
nie wiem jak, ale. . .
Dobrze. Nic nie widziałam ani nie słyszałam. Nigdy nie pomogłam przy
porodzie żadnej kobiecie wysokiego rodu zapewniła go akuszerka.
Doskonale! Proszę nikogo obcego nie wpuszczać za próg!
Starowinka podeszła do Tiril. Najpierw głęboko się przed nią pokłoniła, póz-
niej ujęła jej twarz w dłonie i ucałowała w czoło. Popatrzyła Tiril w oczy, a jej
serdeczny uśmiech trafił prosto do serca dziewczyny.
Ja pierwsza ujrzałam waszą wysokość szepnęła kobieta.
Tiril nie zdołała powstrzymać łez.
Dziękuję odszepnęła, nie precyzując, za co. Wrócimy i opowiemy
o naszej podróży.
O, tak! Bardzo o to proszę!
Uczynimy to na pewno obiecał Erling.
Móri podczas wizyty u akuszerki pozostawał milczący. Kiedy opuścili Chri-
stianię, kierując się na wschód, w stronę Romskog, wciąż czuł się bardzo nieswo-
jo.
Co się z tobą dzieje? spytał w końcu Erling. Od pewnego czasu jechali
obok siebie.
Mamy przy sobie coś, co nie powinno nam towarzyszyć odparł Móri
cicho. Zawsze, gdy chciał odgrodzić się od świata, naciągał na głowę kaptur swej
peleryny, niemal całkiem skrywając twarz w fałdach materii.
Chodzi ci o Catherine? zaczepnie spytał Erling.
Dobrze wiesz, o co mi chodzi.
Czy kawałki kamienia naprawdę mogą być aż tak grozne?
37
To bardzo niebezpieczna figurka. Na wskroś przesycona złem.
Dlaczego więc chcemy odtworzyć jej historię? Odnalezć brakującą część?
Bo wszyscy z natury jesteśmy ciekawi. I ja także, chociaż wiem, że to
może sprowadzić na nas nieznane niebezpieczeństwo. Nie jestem ani odrobinę
lepszy, także pragnę poznać prawdę. Chcę też czuwać nad naszą podopieczną.
Towarzyszy nam jednak jeszcze inna grozba. Erlingu, musimy chronić Tiril przed
Catherine!
Ależ dlaczego?
Ona już zabiła.
To zapewne tylko przechwałki.
O, nie! Kiedy jej dotykam, potrafię odsłonić jej duszę.
To ci dopiero! Moją także?
Oczywiście!
I jakie masz zdanie na mój temat? niepewnie zaśmiał się Erling.
Móri przyglądał mu się skupiony, lecz w oczach czarnoksiężnika połyskiwały
iskierki wesołości.
Wiele mógłbym o tobie powiedzieć, Erlingu. Ale chyba już sam fakt, że ci
ufam i że dobrze się czuję w twoim towarzystwie, mówi sam za siebie?
Dziękuję! Mam też chyba jakieś złe strony?
Naturalnie Móri nie zwlekał z odpowiedzią. Ale nikt z nas nie jest
od tego wolny.
O nic więcej nie będę już pytać. Sądzę jednak, że przesadzasz w sprawie
Catherine. To tylko niepoważna rywalizacja.
To coś więcej. Zazdrość.
Zazdrość? Czyżby i ona się we mnie zakochała?
Móri zerknął nań z ukosa. W tym momencie Erling zdał sobie sprawę z tego,
co powiedział.
Ależ ze mnie chwalipięta! Wyjaśnij lepiej, co miałeś na myśli.
Catherine jest bezwzględna. Przywykła, że dostaje wszystko, czego tyl-
ko zapragnie. Podbija serce każdego mężczyzny. Teraz pragnie uwieść nas obu
i traktuje Tiril jako mało znaczącą, lecz kłopotliwą rywalkę.
Co takiego? zaśmiał się Erling. Czyżby chciała podbić także twoje
serce? Przecież ciebie w ogóle nie interesują miłosne przygody!
Właśnie dlatego. Nie rozumiesz? Ona chce osiągnąć to, co nieosiągalne.
Bardzo silny bodziec. W dodatku wielce ją pociąga cielesna miłość, jest bardzo
zmysłową kobietą.
Owszem, ja także to zauważyłem.
Erlingu. . . Móri zawahał się. Ze względu na Tiril. . . Czy nie mógłbyś
poświęcić Catherine więcej uwagi?
Ale co powie na to Tiril? spytał wzburzony Erling. Wyjątkowo Móri nie
znalazł odpowiedzi. Po dłuższej chwili zaproponował:
38
Możesz zalecać się do Catherine dyskretnie. Nie chcę, by Tiril było przy-
kro.
Móri znalazł się w kłopotliwej sytuacji. Wiedział wszak, że Tiril darzy Erlinga
wielką sympatią, lecz zaufanie pokłada w nim, w Mórim. Nie miał jednak pewno-
ści, jakie są prawdziwe uczucia Tiril, który z nich znaczy dla niej więcej, Erling
czy on. Czy traktuje ich obu jak przyjaciół, wiernych towarzyszy, czy też kocha
się w którymś?
Naprawdę trudno to było rozstrzygnąć, bo Tiril tak bardzo lubiła ich obu.
Móri spojrzał na przystojnego Erlinga, któremu los nie poskąpił niczego, i po
raz pierwszy w życiu poczuł ukłucie zazdrości.
Tamtego wieczoru w zajezdzie on i Tiril bardzo się do siebie zbliżyli. Ale jakie
znaczenie miała dla niej jego obecność? Gdyby do jej pokoju przyszedł Erling. . .
Czy obdarzyłaby go takim samym zaufaniem?
Móri zorientował się nagle, że ściska cugle tak mocno, jakby chciał z nich coś
wycisnąć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]