[ Pobierz całość w formacie PDF ]
towny sposób, w jaki wyrzekał się Phillipa.
- Ja się wychowałam w dużej rodzinie - ciągnęła Caitlyn - i nigdy nie wyrze-
kłabym się swoich sióstr i braci. Pomyśl o tym, Rafaelo, zanim odbierzesz swoje
udziały w wytwórni i je sprzedasz. Pomyśl o tym, ile miłości mogłoby cię otaczać.
- Cicho bądz! Nie potrzebuję wykładu o miłości. A jedyna miłość, jaką uzna-
ję, to ta. - Zanim Caitlyn zdążyła się zorientować, przyciągnął ją do siebie i zaczął
całować.
S
R
Wiedziała, że zrobił to tylko dlatego, że chciał ją uciszyć. Jak miała go pogo-
dzić z rodziną Saxonów? To była beznadziejna sytuacja. Z drugiej strony nie mogła
zaprzeczyć temu, co czuła. Kochała go. Zaczęła oddawać pocałunki.
Nie pozwoli mu jednak odejść, skrzywdzić Saxonów i zapomnieć o wszyst-
kim. Zapomnieć o niej.
Szlafrok rozchylił się, odsłaniając jej nagie ciało. Rafaelo szybko złapał od-
dech.
- Wybacz mi, Caitlyn - powiedział po chwili. - Nie przypuszczałem, że tak się
stanie.
ROZDZIAA DWUNASTY
- Nie odchodz.
Zatrzymał się. Caitlyn patrzyła na niego wzrokiem, jaki u innej kobiety
uznałby za oznakę pożądania. Ale nie u niej.
Walczyła z ogniem. Jej mieszkanie zostało zalane podczas akcji ratunkowej.
Przedmioty, które były dla niej cenne, pewnie zostały zniszczone. Musi się czuć
zagubiona, szukać opieki.
Myśl, że mogłaby go pożądać, była szalona, znaczyłaby, że postradał zdrowy
rozsądek. Wystarczy, że na widok ognia w stajniach odchodził od zmysłów. Gdyby
cokolwiek się stało Caitlyn... Nie mógł nawet myśleć o tym.
- Napijesz się herbaty? - spytał.
To ją uspokoi. A on potrzebował czegoś mocniejszego.
- Mam jeszcze wino. - Caitlyn upiła łyk i spojrzała na niego znad kieliszka. -
Chcę, żebyś mnie całował.
Chyba była wstawiona. Rafaelo rozumiał, że nie chciała, by odszedł, nie ro-
zumiał jednak jej pragnienia, by ją dalej całował. To musiał spowodować stres,
zmęczenie i wino.
S
R
- Querida, jeśli znów zacznę cię całować, to nie będę mógł przestać - powie-
dział sztucznie opanowanym tonem.
- Przestałbyś, gdybym o to poprosiła.
Zrobiłby tak? Ona miała do niego ślepe zaufanie. A on na pewno nie chciał
przestać.
Odetchnął głęboko.
- Przestałbym.
Nagle padły słowa, których najmniej się spodziewał.
- Rafaelo, ja chcę czegoś więcej, nie tylko pocałunków.
- Co? - Zszokowany tą wypowiedzią odsunął się od niej.
- Chcę poznać to wszystko, czego nigdy nie zaznałam.
- Caitlyn - wydusił zaskoczony. - Nie ma pośpiechu, możemy to robić powoli.
- Nie. Nie chcę już dłużej czekać. Ty niedługo wyjeżdżasz. Mogłam zginąć
dzisiejszej nocy. Tak się nie stało, ale to było możliwe. Jutro mogę stracić życie w
wypadku samochodowym, jak Roland Saxon. Przez całe lata prześladowała mnie
przeszłość. Nie chcę tak dłużej żyć. Chcę być wolna.
Rafaelo usiłował zebrać myśli. Nie chciał nawet myśleć o tym, że ona mogła
zginąć podczas pożaru. Nie chciał też myśleć o tym, jak pusty będzie świat bez Ca-
itlyn.
- Caitlyn, przeżyłaś szok - zaczął jej tłumaczyć. - Teraz odreagowujesz.
Uwierz mi, że jutro będziesz na to patrzeć inaczej.
- Nie będę. Pragnę cię.
Caitlyn jutro będzie go nienawidzić, jeśli zrobi to, czego ona teraz żąda. Bę-
dzie myśleć o nim jak najgorzej, kiedy on wyjedzie do Hiszpanii. Nie mógł się z
nią kochać. Musiał ją chronić przed nią samą.
- Nie pragniesz mnie. Pragniesz tylko... - Nie dokończył zdania.
Nie był w stanie, ponieważ Caitlyn zrzuciła szlafrok z ramion i leżała przy
nim naga.
S
R
- Wierzysz mi teraz?
- Caitlyn! - Miała cudowną, brzoskwiniową skórę, włosy opadały jej na ra-
miona. Ten zmysłowy obraz rozpalił w nim takie pożądanie, że musiał przymknąć
oczy, by się mu nie poddać.
- Nie pragniesz mnie?
- Czy cię nie pragnę? - Rafaelo otworzył oczy. - Nie wiesz, o czym mówisz.
Zauważył zażenowanie w jej wzroku, rumieniec, który oblał jej policzki.
Wyobrażała sobie, że on jej nie pożąda i dlatego nie chce się z nią kochać. Idiota.
- Oczywiście, że cię pragnę. Ale ze wszystkich sił staram się zachowywać
godnie, bronić ciebie.
- Bronić mnie? - W głosie Caitlyn brzmiało niedowierzanie.
- Popatrz - powiedział, wskazując na swoje przyrodzenie. - Czy to oznacza, że
cię nie pragnę?
Caitlyn zobaczyła wybrzuszenie w jego czarnych spodniach. Kiedy na niego
spojrzała, nie wyczytał w jej oczach zdumienia i obawy, lecz wyczekiwanie.
- Caitlyn - powiedział zduszonym głosem - robisz wszystko, żeby mi utrudnić
sytuację.
- Robię to, żeby ta sytuacja stała się dla ciebie nie do zniesienia. - Oparła się o
niego, jej długie włosy muskały go po twarzy.
Nie pachniała już dymem, tylko szamponem i polnymi kwiatami.
Była taka pociągająca.
- Chcę, żebyś to był ty. - Jej oczy wyrażały taki ogrom emocji, że zabrakło mu
tchu w piersiach. - Wiem, że będziesz delikatny... i cierpliwy.
Madre de Dios. Rafaelo potrząsnął głową. Został mu jeszcze tylko jeden ar-
gument, by ją zniechęcić.
- Nie mogę być tego pewny.
- Ale ja wiem - upierała się Caitlyn. - Byłeś taki cierpliwy przy Diablu.
S
R
- Diablo jest koniem. Tu nie ma żadnego przełożenia. - Cicho zaklął po hisz-
pańsku.
Miał ochotę roześmiać się głośno. Jeszcze żadna kobieta nie prosiła go, by się
z nią kochał tylko dlatego, że umiał postępować z koniem. Przeważnie chodziło im
o jego arystokratyczne nazwisko i o jego fortunę.
Tylko Caitlyn nie dbała o te rzeczy, których tak bardzo pragnęły inne kobiety.
Jedynie ona znalazła drogę do jego serca dzięki temu, że była szczera i uczciwa. I
stała się całym jego światem.
- Tego dnia, kiedy mnie namówiłeś, bym dotknęła Diabla - ciągnęła Caitlyn -
i położyłeś swoją dłoń na mojej dłoni i uspokajałeś go łagodnym szeptem, przypo-
mniałam sobie, jak się starałeś, żebym się wyzbyła moich własnych lęków. Ja ci
wierzę, Rafaelo. Wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził.
A on jeszcze usiłuje się opierać? Przecież pragnie jej tak bardzo, jak jeszcze
nie pragnął żadnej kobiety.
- Jeśli jesteś na to zdecydowana, to przenieśmy się do sypialni - zapropono-
wał.
- Dobrze. - Caitlyn była zadowolona.
Rafaelo spodziewał się, że ona jednak stchórzy i powie mu, że popełniła błąd.
Kiedy wstał i skierował się w stronę sypialni, ona wzięła go za rękę i poszła razem
z nim. Słyszał jej urywany oddech.
Kiedy weszli do sypialni, Rafaelo usiadł na ogromnym łożu. Caitlyn stała
przed nim. Jej szlafrok wciąż był rozchylony. Miał przez chwilę wrażenie, że ona
chce się wycofać, a on już wcale tego nie pragnął. Z trudem zdołał utrzymać wzrok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]