[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oczach pojawił się gniew. Gdy ku niej szedł, instynk-
townie zaczęła się cofać, lecz jej noga utkwiła między
korzeniami drzewa i Sophie straciła Uownowagę.
Xavier wyciągnął ręce, aby ją podtrzymać, ale nie
zdążył. Pobladł, gdy ją zobaczył: zamiast wyciągnąć
ręce za siebie, by złagodzić upadek, zasłoniła twarz,
jakby bała się ciosu.
Sophie! krzyknął. Natychmiast rzucił się jej na
pomoc.
Zesztywniała, kiedy otoczył ją ramionami. Usiłowała
go odepchnąć, ale był zbyt silny. Jego moc skojarzyła się
jej z potęgą skały, za którą można się schronić podczas
burzy, a nie niszczycielskiej fali, gotowej porwać lub
skruszyć wszystko, co stanie na jej drodze. Stopniowo
się odprężała, z jej oczu popłynęły łzy. Płakała w ob-
jęciach Xaviera, aż wreszcie uspokoiła się nieco.
Sophie, nie płacz... prosił. Chwycił koszulę i otu-
lił nią dziewczynę; potem przyciągnął ją do siebie
i delikatnie kołysał jak małe dziecko. Obsypywał poca-
łunkami jej czoło tak długo, aż całkiem doszła do siebie.
Jak mogłaś pomyśleć, że cię skrzywdzę? wyszeptał
w jej włosy. Nie miał pojęcia, że Sophie się go boi.
Czuła strach, bo mógł ją uderzyć.
Zamyślił się nad sobą. Zdolność troszczenia się o in-
nych ludzi opuściła go z chwilą śmierci brata, to jasne.
Niemożliwe jednak, by jednocześnie stracił intuicję.
NAJBOGATSZY HISZPAN 69
Nie wiedział, dlaczego seks był dla Sophie przeszkodą,
której nie potrafiła pokonać. Dowiodła, że jest odważną
i przedsiębiorczą kobietą, doskonale odnajdującą się
w każdej innej sferze życia. Z pewnością podobała
się mężczyznom. Pożądał jej tak, jak od dawna nie
pragnął żadnej kobiety. Ona też go chciała, w to nie
wątpił. Problem musiał więc leżeć w czym innym:
w jej niezdolności do nawiązania fizycznej bliskości
z mężczyzną.
Gdy miał pewność, że się uspokoiła, zebrał jej rze-
czy, a następnie zniknął za wielkim głazem, by oboje
mogli się swobodnie ubrać. Po kilku minutach wrócił,
energicznie trąc włosy ręcznikiem.
Powinniśmy wracać. Nie możemy się spóznić na
przyjęcie pierwszych pacjentów.
Wymienili spojrzenia. Sophie była mu wdzięczna, że
nie zadawał niepotrzebnych pytań. swiadomiła sobie,
że bariera nieufności między nimi zaczęła się kruszyć.
Xavier ujawnił przed nią, że ma także zalety.
Potem przypomniała sobie, że przecież jest świetnym
lekarzem. Rozpoznał problem i przystąpił do leczenia.
Nie powinna dopatrywać się w jego zachowaniu niczego
poza zwykłą kurtuazją.
ROZDZIAA PITY
Gdy dotarli do kliniki, Sophie ujrzała tłumy ludzi
na dotąd opustoszałym podwórzu. Na widok Xaviera
natychmiast zaczęli się uśmiechać i machać do niego
rękami.
Pacjenci na ciebie czekają zauważyła cicho.
Do roboty, pani doktor oświadczył i lekko trącił
ją łokciem dla dodania otuchy.
Na widok tylu ludzi Sophie poczuła niepokój. Po-
stanowiła nie przejmować się tym, że będzie pracowała
razem z Xavierem; za najważniejsze uznała dobro cho-
rych. Uśmiechnęła się z roztargnieniem, przyjęła od
Xaviera klucze i pospiesznie ruszyła otworzyć drzwi
kliniki.
Przez następne dwie godziny nie znalezli czasu, by
zamienić choćby słówko. Ich gabinety znajdowały się
w jednym pomieszczeniu, toteż w krótkich przerwach
między pacjentami Sophie rękawem ocierała pot z czoła
i patrzyła czasem na Xaviera. Przekonała się, że przy-
najmniej w stosunku do pacjentów zachowywał się
nienagannie. Ani przez moment nie okazał zniecierp-
liwienia lub niechęci. Kiedy zauważyła, że zabrakłomu
materiałów, na chwilę opuściła posterunek i wybrała się
po potrzebne mu przedmioty.
Nie musiałaś tego robić mruknął, kiedy wróciła.
NAJBOGATSZY HISZPAN 71
Był zajęty opatrywaniem ranki na ręce małej dziew-
czynki.
Ale chciałam.
Nie przerywając pracy, otworzył usta w udawanym
zdumieniu.
Wobec tego dziękuję odparł i smiechnął się
szeroko.
Sophie wbrew sobie poczuła, jak jego uśmiech przy-
prawia ją o szybsze bicie serca.
Ja odbiorę powiedział, kiedy w recepcji zadzwo-
nił telefon.
Dobrze. Właśnie usiadła, żeby odpocząć.
Praca z Xavierem przebiegała sprawnie i płynnie.
Pomyślała, że byli świetnymi partnerami, przynajmniej
w gabinecie, i skupiła uwagę na następnym pacjencie.
Dopiero póznym popołudniem, kiedy przyjęli ostat-
nich chorych, Sophie znalazła chwilę, aby poznać in-
nych członków zespołu medycznego, którzy wrócili
z pracy w terenie. Po prysznicu wszyscy poszli do
jadalni, żeby odpocząć przy drinkach i przekąskach.
Lekarze okazali się przyjazni i życzliwi, z wyjątkiem
pewnej rzucającej się w oczy kobiety, nieco starszej od
Sophie.
To doktor Anna Groes z Danii wyjaśnił Xavier,
przedstawiając Sophie dystyngowaną blondynkę.
Sophie musiałaby być kompletnie głucha i ślepa,
żeby nie dostrzec zainteresowania blondynki Xavierem.
On jednak szybko odszedł. Sophie przypomniała sobie
wówczas, że był spięty i niespokojny od czasu wcześ-
niejszej rozmowy telefonicznej.
Pani doktor Ford...
72 SUSAN STEPHENS
Odwróciła się do Anny Groes. Miała wrażenie, że
ściska plaster sera. Ręka Dunki była zimna, gładka
i bezwładna, a jej spojrzenie lodowate i przenikliwe.
Sophie poczuła się tak, jakby trafiła na stół chirurgiczny,
gdzie ją poddano systematycznej analizie i ocenie.
Powinieneś trochę odpocząć, Xavier zagruchała
Dunka prowokująco, kiedy wrócił. Mówią, że od
ciężkiej pracy rośnie garb.
Na razie nikt nie może oskarżyć Xaviera o nie-
zgrabną sylwetkę wtrąciła Sophie.
Widzę, żemłody narybek lekarski ma już wyrobio-
ne zdanie na twój temat, Xavier. Ton kobiety wskazy-
wał, że Sophie jest młodsza rangą i z tego względu jej
zdanie mniej się liczy.
Znam Sophie jeszcze z dawnych czasów wyjaś-
nił pojednawczo.
Rozumiem...
Nie, Anno, nic nie rozumiesz oświadczył niecierp-
liwie, dając do zrozumienia, że rozmowa dobiegła koń-
ca. Chodz, Sophie, pora na nas.
Ale dlaczego...
Chodzmy powtórzył z naciskiem.
Sophie pomyślała, że jego kiepski humor jest spowo-
dowany spotkaniem z Anną Groes. Nie miała pojęcia,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]