[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wywołanymi ujrzeniem światła oglądanego po raz pierwszy, odkąd stworzenie zapuściło się w mroczne czeluście
groty. Dzwięk, który z pewnym wahaniem mógłbym określić jako swego rodzaju głęboki chichot, rozlegał się
przez dłu\szą chwilę.
Nagle całe ciało zwierzęcia przeszył ostry, gwałtowny spazm. Kończyny stwora zadrgały konwulsyjnie, po czym
zesztywniały. Zwierzę raz jeszcze targnęło całym ciałem, po czym odwróciło się w naszą stronę i po raz pierwszy
ujrzeliśmy jego twarz. Widok jego oczu przeraził mnie do tego stopnia, \e przez chwilę nie byłem w stanie
dostrzec niczego innego. Oczy te były czarne, atramentowo-czarne, i stanowiły upiorny kontrast w porównaniu ze
śnie\ną bielą włosów i reszty ciała. Podobnie jak u innych mieszkańców jaskiń, gałki oczne zwierzęcia znajdowały
się głęboko w orbitach i pozbawione były tęczówek. Kiedy przyjrzałem się uwa\niej stwierdziłem, \e szczęki i
czoło stwora były mniej wysunięte ni\ u przeciętnych małp i du\o słabiej owłosione, nos zaś du\o bardziej
wydatny. Kiedy w milczeniu przyglądaliśmy się tajemniczemu stworzeniu, jego grube mięsiste wargi rozchyliły się
i spomiędzy nich wydobyło się kilka dzwięków, po czym istota pogrą\yła się w spokoju śmierci.
Przewodnik schwycił mnie za rękaw i dygotał tak bardzo, \e promień jego latarki przesuwał się nieustannie w górę
i w dół rzucając dziwne, poruszające się cienie na bladych, wapiennych ścianach groty.
Nie poruszyłem się i stałem jak wrośnięty w ziemię, wpatrując się rozszerzonymi z przera\enia oczyma w
kamieniste podło\e.
Groza minęła, a jej miejsce zajęły: zdumienie, niepokój, współczucie i szacunek, bowiem dzwięki jakie wydała
konająca postać spoczywająca na ziemi, tu\ przed nami, nieomylnie zdradziły nam okrutną prawdę.
Istota, którą zabiłem, owa dziwna bestia z mrocznych czeluści bezdennych jaskiń, dawno bo dawno, ale musiała
być kiedyś CZAOWIEKIEM.
Autor: Howard Phillips Lovecraft
[Początek]
3 z 3 2007-08-12 20:55
[ Pobierz całość w formacie PDF ]