[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakim dla socjalizmu były berlińskie wrota.
W tym mieście, umownie przedzielonym na dwie części, nie było granicy. Obywatele
Niemieckiej Republiki Demokratycznej jezdzili po zakupy do zachodniej części miasta, a gdy
chcieli wyrwać się z socjalizmu po prostu nie wracali z Zachodniego Berlina. Każdego dnia tą
"bramą na Zachód" przechodziło - i pozostawało tam - tysiąc obywateli NRD. W ostatnim
tygodniu lipca 1961 roku do biur uchodzców w Berlinie Zachodnim zgłosiło się 10 tysięcy
obywateli NRD, a tylko w jednym dniu, 7 sierpnia, liczba ich przekroczyła dwa tysiące. W
tym mieście funkcjonowało osiemdziesiąt central szpiegowskich i kilkadziesiąt organizacji
antykomunistycznych i antysowieckich: Rosyjska Agencja Informacyjna, Komitet
Uchodzców Prawosławnych itd. Rosjanie patrzyli na Berlin jak na ranę na ciele
socjalistycznego organizmu, przez którą przenikały "zarazki" demokracji i wolności.
Chruszczow, gdy osobiście poznał Kennedy'ego, uznał, że amerykański prezydent jest za
słaby i miękki, aby twardo zareagować na jego plan. Przystąpił do akcji.
13 sierpnia 1961 roku kilka minut po północy, oddziały enerdowskiego wojska i policji
zablokowały drogi prowadzące do Berlina Zachodniego. Ulice przecięły kozły z drutami
kolczastymi i betonowe bloki. Gdy wstał świt, tłumy Berlińczyków zmierzających do
zachodniej części miasta stanęły przed policyjnymi posterunkami. Tego dnia około półtora
tysiąca ludzi uciekło na Zachód korzystając z dróg, jakich nie udało się jeszcze zablokować:
ogrodów, kanałów, wybitych przejść w murach piwnic. Jednakże policja i wojsko bardzo
szybko uszczelniały betonową granicę. Mur, nazwany przez berlińczyków "Chińskim murem
Ulbrichta", rósł na oczach zaskoczonych mieszkańców. Równie zaskoczony był Kennedy i
rządy zachodnich państw. Dopiero 17 sierpnia wystosowały protest, ale tego dnia wszystkie
drogi prowadzące na Zachód były już zamknięte murem wysokim na trzy metry,
zwieńczonym drutem kolczastym. Próba sforsowania go z reguły kończyła się śmiercią.
Kennedy przysłał do miasta 1500 amerykańskich żołnierzy i 250 pojazdów. Ta demonstracja
siły nie zrobiła na Rosjanach żadnego wrażenia. Wykazali to dobitnie na punkcie kontrolnym
Helsted na autostradzie prowadzącej z Niemiec Zachodnich do Berlina Zachodniego, gdzie
zatrzymali na 22 godziny amerykański transport wojskowy.
Chruszczow wykonał już następny ruch. Gdy świat patrzył na Berlin, do kubańskich portów
dobijały radzieckie statki, z których nocami wyładowywano obłe pojemniki i pospiesznie
chowano je do magazynów lub pod wielkie namioty ustawione na portowych nabrzeżach. W
następnych nocach wojskowe konwoje wyruszały do dżungli. Chruszczow uznał, że w tej
29
rozgrywce wszystkie atuty są w jego rękach. Potrzebował tylko tajemnicy - do czasu. Kiedy
bowiem stanęłoby na wyrzutniach kilkadziesiąt rakiet z głowicami nuklearnymi, wtedy
odkryłby swoje karty i powiedział: panie prezydencie, to moje warunki i pan musi je przyjąć,
inaczej za parę minut z Nowego Jorku, Waszyngtonu, Bostonu i kilkudziesięciu innych miast
pozostanie tylko popiół.
Ale John Kennedy miał również tajną broń, dzięki której wygrał to starcie, najważniejsze w
powojennej historii świata.
14 pazdziernika o godzinie 20.30 John McCone, szef Centralnej Agencji Wywiadowczej
wszedł do Owalnego Gabinetu. Tam, obok prezydenta był jego brat Robert, prokurator
generalny i najbliższy doradca Johna.
McCone: Panowie, nie myliłem się ani trochę w sprawie rosyjskich rakiet!
Szef CIA położył na stole zdjęcia zrobione przez kamery samolotu pilotowanego przez
majora Heysera nad kubańskim wybrzeżem między San Cristobal a Sagua la Grande.
John i Robert Kennedy pochylili się nad odbitkami formatu 20 na 30 cm. Były już dokładnie
opracowane i białe napisy, naniesione na trudne do rozszyfrowania plamki, objaśniały obiekty
na wyciętych w dżunglach polanach.
John F. Kennedy (odczytuje): Pojemniki z rakietami, ciężkie pojazdy transportowe,
cysterny na wodę, baraki dla załogi...
McCone: Panie prezydencie, następna grupa zdjęć zrobionych nad bazą lotniczą w Camilo
Cienfuegos przedstawia rosyjskie samoloty bombowe Ił-28 zdolne do przenoszenia bomb
nuklearnych.
John F. Kennedy: Proszę rozpocząć loty wywiadowcze na niedużej wysokości. Muszę mieć
niezbite dowody. Jutro o 9 rano proszę przybyć na konferencję.
W tej naradzie, obok szefa CIA, wzięli udział ludzie, od których zależało bezpieczeństwo
Stanów Zjednoczonych i los świata: wiceprezydent Lyndon B. Johnson, sekretarz stanu,
sekretarz obrony, prokurator generalny. Oni utworzyli ExCom, co było skrótem od Komitet
Wykonawczy Narodowej Rady Bezpieczeństwa, organizację, która miała doradzać
prezydentowi i decydować o działaniach w czasie narastającego kryzysu. Nikt nie miał
wątpliwości: stawką byłą nuklearna wojna.
Część II
Tropikalna ulewa była tak gwałtowna, że w ciągu paru minut wąska droga wycięta w dżungli
zamieniła się w błotniste bajoro. Z konwoju ciemnozielonych samochodów wolno
posuwających się pod górę tylko wielki ciągnik gąsienicowy AT-S zdołał pokonać falę błota i
wspiął się na wzniesienie. Kilka ciężarówek utknęło na drodze bezsilnie kręcąc kołami w
mazi, która sięgała im po osie. AT-S, ciągnący przyczepę z wielkim obłym pojemnikiem
okrytym brezentem dotarł do bazy, jaką była polana w dżungli, na której stały długie namioty
i baraki. %7łołnierze, którzy zeskoczyli z kabiny ciągnika, jak i kilkunastu innych, którzy
wybiegli z namiotów, zabrali się do ściągania brezentu.
30
Ulewa nie ustawała, lecz mimo to, rozebrani do pasa, nie przerywali pracy, którą musieli
wykonać przed brzaskiem. Oficer, osłonięty wiatą przed strugami wody, poganiał ich, grożąc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]