[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go obecności jej umysł przestawał normalnie pracować?
- Idziemy na kolację - wyjaśnił cierpliwie.
- Na kolację - powtórzyła, wściekła na siebie, że zachowuje się, jakby była idiotką.
Co on sobie o niej pomyśli? Że jest niespełna rozumu?
- Posiłek, który jada się o tej porze, nazywa się kolacją. Jestem pewien, że obiad
już jadłaś.
Sarkazm. Jakie to urocze.
- W rzeczy samej, tyle że nie w tym mieście. Miło, że mi przypomniałeś. - Ona też
potrafi być sarkastyczna.
Luc jednak ją zignorował.
- Szkoda, że na miejsce ucieczki wybrałaś sobie miasto, o którym nic nie wiesz.
Luc sprawiał wrażenie mocno poirytowanego.
- Przyjechałam tu, ponieważ mieszka tu moja przyjaciółka - oznajmiła, wskazując
ręką salon Cassandry. Zignorowała jego uwagę o ucieczce. - Sądziłam, że będę tu bez-
pieczna.
- Bezpieczeństwo to bardzo względna rzecz, Gabrielle. I nietrwała.
Wycofała się, dotykając nogami sofy. Byłe dalej od niego.
- Na szczęście, w tym mieście jest mnóstwo świetnych restauracji. Niektóre z nich
doskonale odpowiadają moim zamiarom.
- Dziwię się, że chcesz iść w publiczne miejsce. Będziesz się musiał odpowiednio
zachowywać. Nie będziesz mógł na mnie krzyczeć ani mi grozić.
Była z siebie bardzo zadowolona, że powiedziała mu, co myśli.
Ku jej zdumieniu, Luc skwitował to wybuchem śmiechu.
- Spójrz na siebie. Jesteś bardzo dumna, że stawiłaś mi czoło. A wiesz, dlaczego
wychodzimy, Gabrielle?
- Zapewne dlatego, że jesteś głodny. - Prychnęła, jakby zupełnie jej to nie obcho-
dziło.
- Wychodzimy, ponieważ twój wyczyn został opisany w każdym plotkarskim ma-
gazynie w Europie - wyjaśnił łagodnym tonem.
Gabrielle dopiero teraz pojęła, jak bardzo jest wściekły. Był teraz znacznie groź-
niejszy niż wtedy, kiedy na nią krzyczał.
- „Uciekająca panna młoda". „Gdzie zaginęła wybranka Luca?" - Luc mimowolnie
zacisnął pięści, wbijając w nią wzrok. - Przez ciebie stałem się pośmiewiskiem całej Eu-
ropy.
- Ja... - Nie bardzo wiedziała, co ma powiedzieć. Odczuła nagłą potrzebę, by po-
dejść do niego i jakoś go ułagodzić. - Przykro mi. Gazety nigdy dotąd się mną nie intere-
sowały, dlatego zupełnie o nich nie pomyślałam.
- Najwyraźniej. Ale teraz, moja droga żono, będziesz o nich myślała nieustannie.
Będziesz się do mnie uśmiechać i robić czułe miny, zrobisz wszystko, aby przekonać ca-
ły świat, że jesteś we mnie zakochana po uszy. Rozumiemy się?
- Nie jestem aktorką...
- Czyżby? - W jego głosie dało się słyszeć ironię.
Co on sobie o niej myśli? Zrobiło jej się gorąco. Dotknęła ręką szyi, na której wy-
czuła przyspieszony puls.
- Nie widzę w tym żadnego celu - postąpiła krok do tyłu, walcząc z bólem, który
nagle odczuła.
Dlaczego miałoby jej zależeć na tym, co o niej myśli? To tylko dowodziło tego, jak
mało się znają. A teraz jeszcze...
- Nie musisz. Grunt, że ja widzę. Załóż po prostu jakieś buty i odpowiednie
spodnie. Jesteś królową i jako taka musisz odpowiednio się prezentować.
- Nie możemy udawać przed światem, że nasze małżeństwo jest czymś więcej niż
tylko farsą. Dlaczego mielibyśmy paradować przed kamerami?
- Posłuchaj mnie uważnie - powiedział, podchodząc bliżej.
Miała nieodparte wrażenie, że się z nią bawi w kotka i myszkę. Pozwalał jej my-
śleć, że jest w stanie oddalić się od niego choćby na chwilę.
Ujął jej twarz w dłonie, zmuszając do tego, aby spojrzała mu w oczy.
Nie powinno zrobić jej się od tego gorąco, ale tak właśnie się stało. Zawstydziła
się. Zupełnie, jakby ogarnął ją płomień.
- To małżeństwo nie jest farsą - szepnął z ustami przy jej twarzy i furią w oczach. -
To małżeństwo jest prawdziwe. Nie musimy się lubić. Ale oszukałaś mnie. Naraziłaś na
drwinę, ośmieszyłaś, a na to nie pozwolę. Nie pozwolę i już!
- Nigdy cię nie oszukałam! - wykrzyknęła wzburzona.
- Wszystko, co dotyczy ciebie jest kłamstwem - odparł szorstko. Ale jego ręce były
delikatne. Trzymał ją stanowczo, ale niezbyt mocno. - A zwłaszcza to. - Przyciągnął jej
głowę i pocałował ją.
Po raz kolejny poczuła, jak ogarnia ją znajome ciepło. Brodawki jej stwardniały, a
całe ciało domagało się kontaktu z nim. Zapomniała, jak się oddycha, jak myśli. Czuła
tylko jego gorące usta i ciepło w swoim wnętrzu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]