[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świadomi każdego szczegółu, który ich otacza. On zachowuje się tak cały czas –
jest nazbyt skupiony, rozumie pan? Posiada wyjątkową samokontrolę.
io skinął głową.
–Skupienie i kontrola. Wydaje mi się, że rozumiem...
Po odłożeniu słuchawki, Horatio usiadł przy biurku i zastanawiał się przez
chwilę. Sfałszowanie odcisków palców było możliwe, ale każda taka sytuacja, z
jaką się zetknął, polegała na podłożeniu fałszywych odcisków na miejscu przestęp-
stwa lub wykorzystaniu ich do zmyleni
urządzeń służących do identyfikacji
biometryczne
Cała procedura nie była specjalnie trudna do przeprowadzenia. Wystarczyło
zdjąć odciski palców z jakiejś powierzchni – najlepiej ze szkła lub papieru
kredowego. Używało się do tego zwykłego grafitowego proszku lub okadzało
oparami kleju. Następnie należało sfotografować odcisk aparatem cyfrowym i
wydrukować za pomocą drukarki laserowej na przezroczystej folii używanej do
rzutników.
mieszaniną kleju stolarskiego i gliceryny. Po wyschnięciu całość można było
oderwać i przymocować do opuszków klejem do charakteryzacji.
Problem jednak w tym, że oszukanie urządzenia a oszukanie człowieka dzieliła
przepaść. Horatio rozmawiał z oficerem przesłuchującym, który w końcu zdołał
zdjąć Pathanowi odciski palców. Policjant Elliot Chan zarzekał się, że cała
procedura przebiegła całkiem standardowo; nie było możliwości, aby w obecności
doświadczonego
oficera
Pathan
przemycił
fałszywe
odciski
pomiędzy
umieszczeniem palca w tuszu, a przyciśnięciem go do papieru.
Horat
Chyba że był wyjątkowo dobry.
Horatio
znajdował
się
w
laboratorium,
gdzie
przyglądał
się
karcie
daktyloskopijnej. Analizował ją w dużym powiększeniu, z wyjątkową uwagą
szukając najdrobniejszej choćby sprzeczności przy krawędziach odcisków. Poddał
je również analizie spektrometrem, w nadziei, że wykryje śladowe ilości gliceryny
lub kleju.
Wszystkie te próby nie przyniosły jednak rezultatu. Jeżeli odciski palców zostały
sfałszowane, były one doskonałe i niemożliwe do odróżnienia od prawdziwych.
Horatio uważał to za mało prawdopodobne; bliższe prawdy wydawało się to, że
zwyczajnie patrzył na niewłaściwy dowód.
Postanowił przyjrzeć się ponownie odciskom palców zdjętym z magazynu.
Odczuwał związany z tym dyskomfort, ponieważ było to zadanie Calleigh, która
wykonywała swoją pracę z wyjątkową skrupulatnością. Jeśli jednak odciski po-
brane przez policję były prawdziwe, z pewnością sfałszowano te na magazynie.
a
j.
– Jak poszło polowanie na Świętego Mikołaja? – zapytała Calleigh, kiedy Wo
wrócił do laboratorium.
fe
Wykonał ponownie niezbędne testy, po których otrzymał dokładnie te same
wyniki.
Obie próbki były prawdziwe.
lko w laboratorium, gdzie zajmował się informacjami na temat
materiałów wybuchowych.
–Eric? Właśnie otrzymałam raport dotyczący zawartości żołądka naszej
anonimowej ofiary.
Delko uniósł wzrok i spojrzał na nią.
–Tak? Jakieś ciekawe informacje?
–Raczej smutne. Pieczony indyk, ryż, wędzone ostrygi, morele, nerkowiec,
banan, jarmuż, nasiona dyni, maniok, śliwki, boczek, kiełbasa...
– .. .oliwki, jajka na twardo, cebula, czosnek, pomidory i papryczki chili.
Delko wziął raport z jej wyciągniętej ręki i przeanalizował go.
– No ładnie. Prawdziwa uczta. Może trochę ciężkostrawna, ale dlaczego smutna?
Alexx znalazła De
ęła sanki, ale kiedy odchodziła,
–Co za posiłek.
–Nie rozumiesz, Eric? To świąteczna kolacja – jego ostatnia. Gdziekolwiek
ją
jadł, przypuszczalnie towarzyszyli mu ludzie, którzy go kochali. A z tego, co
wykazały badania treści znajdującej się w układzie pokarmowym, spożywał ją
prawdopodobnie kilka godzin przed śmiercią.
– To może nam pomóc w jego identyfikacji. Niektóre z tych produktów
spożywczych brzmią znajomo... Mogłabyś wysłać mi próbki treści żołądka?
Chciałbym wykonać kilka dodatkowych testów.
– Oczywiście. Masz jakiś pomysł, gdzie mógł się stołować?
– Na razie nie, ale może uda mi się stwierdzić, kto gotował posiłek...
Zanim odpowiedział, włożył laboratoryjny kitel.
–A więc, kobieta–renifer przyznała się, że ciąg
Mikołaj jeszcze żył.
–Wierzysz jej?
– Nie wiem. Jest to spójne z tym, co do tej pory ustaliliśmy, ale nadal nie mam
informacji na temat przyczyny zgonu. Czekam na wyniki od Alexx.
–No t
mam coś dla ciebie, żebyś się do tego czasu nie nudził.
Zidentyfikowałam włókno, którego nie mogłeś dopasować.
–Naprawdę? – Wo fe podszedł do Calleigh, która siedziała przy mikroskopie
porównawczym.
–Zresztą sam zobacz. Wolfe spojrzał przez okular.
–Rzeczywiście, pasują... Co to takiego?
..
l
n
o
l
posiłek po drodze.
tego dowiedzieć.
ują jakiś postój na
– To mieszanina polipropylenu. Ta akurat używana jest
wewnętrznych i zewnętrznych wykładzin dywanowych.
przy produkcji
– Zaczekaj. Znalazłem te włókna we włosach łonowych ofiary, ale w miejscu,
gdzie znaleziono ciało, nie było żadnych wykładzin.
– Co świadczy o tym – zaczęła Calleigh – że Święty Mikołaj zachowywał się
niesfornie także w innym miejscu.
–Świadkowie mówili, że sporo flirtował. Nie kontaktowałem się jeszcze z Valerą
w sprawie próbek DNA ze śladów stosunku seksualnego, które znalazłem.
Zaczekaj chwilę.
Wolfe sięgnął po telefon komórkowy i wybrał numer.
– Valera? Tu Wolfe. Właśnie siedzę nad sprawą Świętego Mikołaja...
Naprawdę? Świetnie. Aha. Czyżby. Rozumiem. Wpadnę niebawem po wyniki. Na
razie.
– Wiesz co? – zaczęła Calleigh zamyślona. – Teraz z nowym wystrojem w
laboratorium jest sporo otwartej przestrzeni i szklane ścianki działowe. Widziałam,
jak Maxine odbierała telefon i rozmawiała z tobą.
– I co z tego?
–To, że w czasie, w którym rozmawiałeś z nią przez telefon, mogłeś równie
dobrze tam podejść.
Wolfe wzruszył ramionami.
– Słyszałem, że jedna z recepcjonistek grasuje z jemiołą. Nie wychodzę stąd,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]