[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z jej twarzy, o czym myśli, bo powiedział:
Zrobiłbym to dla ciebie, Lydio, ale co ciebie to obchodzi? Po co
ja ci to w ogóle mówię? Przecież już podjęłaś decyzję.
Schylił się i wziął latarnię, po czym zmierzył Lydię zimnym
spojrzeniem.
Nie mogę uwierzyć, że nawet teraz wydajesz mi się piękna
rzekł szyderczo. Wydajesz się delikatna, cicha, jak gdybyś była
zrobiona z chmur i światła księżyca, a najlżejszy wiatr mógł cię
zdmuchnąć. Wyglądasz jak czarująca kobieta, ale w środku jesteś pusta.
Może powinienem być wdzięczny losowi, że w porę zorientowałem się,
iż nie jesteś zdolna do miłości. Z tymi słowami otworzył drzwi i
opuścił pawilon.
Lydia opadła ciężko na najbliższą ławkę, pełne potępienia słowa
Rothersthorpe a wciąż brzmiały jej w uszach. Nie jesteś zdolna do
miłości . Przecież od lat kocha Nicholasa, zakochała się w nim niemal
od pierwszego spojrzenia. Tyle że wtedy nie śmiała wierzyć, że on
mógłby zmienić zdanie co do małżeństwa i zechciał ją poślubić. Nie
chciała zepsuć tych nielicznych cennych chwil, które spędzali razem,
wciąganiem go w swoje poważne życiowe problemy. Nie przyszło jej
do głowy, że on byłby gotów je z nią dzielić.
Oskarżył ją o brak zaufania. Czy rzeczywiście mogła mu ufać,
skoro jasno dał do zrozumienia, że nie interesuje go małżeństwo?
Dopiero po latach, ostatniej nocy, wyjawił, że poważnie traktował
ówczesne oświadczyny. Wyznał, że pragnął jej bardziej niż
kogokolwiek na świecie. Przyznał, że nie przestał jej pragnąć nawet
wtedy, gdy wydawało mu się, że nienawidzi jej za to, że wybrała
pułkownika Morgana, a nie jego&
Przeszedł ją zimny dreszcz. Nicholas miał rację. yle go oceniła, i
to dwukrotnie: jako młodzieńca i jako mężczyznę. Wszystkich dokoła
winiła za swoją trudną sytuację i początkowo miała się niemal za
męczennicę.
Cóż, rzeczywiście nie ufała nikomu i uważała, że powinna sama
ratować Cissy. Z drugiej strony, opiekun prawny postawił ją pod ścianą,
nakazując znalezienie męża podczas jednego sezonu towarzyskiego.
Był niezwykle wyczulony na opinię własnego środowiska o osobach
upośledzonych umysłowo. Powtarzał, że każdy uważa, że takie osoby
jak Cissy powinny przebywać w izolacji, a fakt, że jej ojciec tego nie
zrobił, był wyjątkiem potwierdzającym regułę. Lydia uwierzyła mu i
dlatego była przerażona, bo nie wierzyła, że znajdzie się mężczyzna,
który wezmie ją i jej nieszczęsną siostrę.
W salach balowych i salonach Londynu spotkała wiele ładnych,
bogatych, wykształconych dziewcząt z dobrych domów i nierzadko o
arystokratycznym pochodzeniu, natomiast niewielu kawalerów do
wzięcia, a co dopiero takich, którzy przejawiali choćby najlżejsze
oznaki, że zdobędą się na wyrozumiałość dla jej biednej siostry.
Nicholas oskarżył ją o przedłożenie układu z pułkownikiem nad
prawdziwe uczucie. Przecież nie wiedziała, że miała wybór, a w
każdym razie nie śmiała wierzyć, że go ma. Pułkownik był
zaniepokojony, gdy zastał ją chorą leżącą na sofie. Jak to określił, ujęła
go jej delikatna uroda, a w Lydię wstąpiła nadzieja, że może to
mężczyzna, który wezmie pod swój dach także Cissy, ten jedyny
gotowy nie tylko deklarować chęć, ale rzeczywiście to uczynić.
Obecnie& Cóż, nie miała odwagi myśleć o ponownym
małżeństwie, ponieważ wątpiła, by jakikolwiek mężczyzna przystał na
jej warunki. Nie chodziło o to, że nikt nie dorównałby pułkownikowi,
który nie znając Cissy, z góry zgodził się nią zaopiekować. Poza tym
teraz, gdy siostra miała dwadzieścia dwa lata jej stan był gorszy niż
wtedy, gdy była dwunastoletnią dziewczynką. Pułkownik traktował ją
jak dziecko. Z początku mogła się uczyć razem z jego córkami.
Dopiero gdy one ją wyprzedziły, zorientował się, jak bardzo jest
opózniona w rozwoju. Na szczęście do tego czasu Cissy zawojowała go
bez reszty, wielbiąc niczym bohatera.
Lydia skuliła się, poczuwszy nagły ból brzucha. Pojęła, że
przejęła poglądy dawnej opiekunki, pani Westerly. Była przekonana, że
wszyscy mężczyzni będą jak ówczesny Nicholas, lekkomyślny i
beztroski młodzieniec. To nie była prawda. Pułkownik nie okazał
najmniejszej oznaki niechęci wobec Cissy, Robert również nie.
Przeciwnie, obaj robili, co w ich mocy, żeby ją chronić. Kawalerowie,
którzy zabiegali o Rose, odnosili się do Cissy mniej lub bardziej
życzliwie. Porucznik Smollet zachowywał się podobnie jak pułkownik.
Potrafił uspokoić Cissy, kiedy stawała się zbyt niesforna. Czuła się przy
nim bezpieczna i dlatego go uwielbiała. Pan Bentley rozpieszczał jej
psa, a traktował ją tak, jakby była w wieku Michaela. Porucznik
Tancred zrobił zabawę z tego, jak przekręcała nazwiska, i zachęcał
każdego, żeby nazywał lorda Abergele lordem Beagle . A tenże lord
Beagle nie wydawał się zakłopotany jej towarzystwem i często
między posiłkami raczył ją smakołykami. Nawet George Lutterworth
nie traktował jej gorzej niż własną siostrę.
Przez cały tydzień Lydia negowała to, co widziała na własne
oczy, i powtarzała sobie w duchu to, co kiedyś usłyszała od pani
Westerly. W rezultacie zniweczyła szansę na szczęście z Nicholasem,
po raz drugi niewłaściwie go oceniając.
W dodatku go zraniła. To dlatego, że była zła, bo zmusił ją do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]