[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uchylone drzwi, za którymi ukazało się coś w rodzaju sypialni, z wieloma materacami leżącymi
bezpośrednio na ziemi.
Na jednym z nich majaczyła ludzka sylwetka.
Malko podszedł bliżej.
%7łona al Bajuka rzuciła się na niego, złapała go za ręce z nie spodziewaną siłą i próbowała
zmusić do wyjścia z pokoju, wykrzykując coś przenikliwym głosem.
- To jest jej pierworodna córka, Mażida - przetłumaczył generał.
- Od dwóch lat jest bardzo chora.
Obudzona hałasem dziewczyna otworzyła oczy.
Jej głowę osłaniała biała chusta, ciało natomiast ginęło w fałdach długiej, beżowej sukni.
Malko zobaczył bardzo bladą twarz, czerwone oczy i wystraszone spojrzenie, dobiegające z
głębi zapadniętych oczodołów.
Mażida rzeczywiście wyglądała bardzo zle.
Obok niej na ziemi stały dwa białe, prostokątne pudełka z napisem Durogesic. Lekarstwa.
Malko podniósł jedno z nich i obejrzał.
Dziewczyna wyciągnęła wychudzoną rękę, jakby chciała mu wyrwać specyfik, czujna jak
zwierzę, które broni swojego pożywienia.
Oddał jej lekarstwo.
Matka zaczęła lamentować jeszcze bardziej.
Generał wyjaśnił: - Dziewczyna boi się, że zabierzemy plastry, które przynoszą jej ulgę.
Przykleja je na skórę i wtedy mniej cierpi.
Wyciągnięta na materacu Mażida nie ruszała się, ściskając w ręku pudełko, które Malko chciał
obejrzeć.
Zawstydzony, że naruszył tę biedną intymność, wycofał się z pokoju.
- Na co jest chora? - zapytał.
- Na raka - odpowiedział el Husseini, po spytaniu matki dziewczyny.
- Bardzo cierpi.
Bóg szybko zabierze ją do siebie.
Typowa, fatalistyczna postawa biedaków.
W Trzecim Zwie cie ludzie nadal umierają bardzo młodo.
Policjant, skrępowany, patrzył w ziemię.
To ubogie domostwo w niczym nie przypominało kryjówki terrorystów.
Generał el Husseini i Malko porozumieli się wzrokiem.
Nie mieli tu już nic do roboty.
Trochę pózniej, w samochodzie, który wiózł ich do hotelu, Malko nagle o czymś pomyślał.
- Panie generale - zapytał - czy zna pan jakiegoś lekarza ze szpitala w Gazie?
- Nie, osobiście nie znam.
A dlaczego?
- Obok łóżka tej dziewczyny stały dwa pudełka Durogesicu.
Na opakowaniu był napis: morfina aplikowana przez skórę.
Są to zatem plastry z morfiną, które pozwalają, w przypadku długiej choroby, na podawanie
lekarstwa bardziej regularnie niż zastrzyki.
Chciałbym wiedzieć, czy można je dostać w Gazie?
- Zapytam w Alshefa Hospital - powiedział generał.
Wydał polecenie swojemu ochroniarzowi, który natychmiast sięgnął po telefon komórkowy.
Kiedy dojechali do Commodore, jeszcze nie było odpowiedzi.
Generał pojechał dalej, do swojej kwatery głównej, zostawiając Malko z policjantem, który
przez cały czas próbował się skontaktować z kimś, kto mógłby udzielić agentowi CIA odpowiedzi na
jego pytanie.
Nie minęło nawet dziesięć minut, kiedy policjant dodzwonił się i oddał swoją komórkę Malko.
- This is doctor al Fuakher.
Hę speaks English.
Malko wziął telefon, przedstawił się i zadał pytanie.
Zapewne policjant z Mukhabaratu powołał się na swoją funkcję, gdyż doktor od początku był
chętny do współpracy.
- Nie mamy niestety tego lekarstwa - powiedział - znam jednak dobrze Durogesic.
Jest to płynny fentanyl, podawany pacjentom w plastrach w kształcie jaja, z których substancja
aktywna przedostaje się do organizmu przez skórę w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin.
To rozwiązanie jest o wiele lepsze niż zastrzyki, lecz kuracja kosztuje dosyć dużo, od trzystu
do tysiąca dolarów miesięcznie.
Szpital nie ma wystarczających środków, by kupować Durogesic, a nasi pacjenci są zbyt
ubodzy, by za niego samodzielnie zapłacić.
Zaopatrzenie naszego szpitala w leki niemal w całości zależy od ONZ.
Jeżeli znalazł pan Durogesic w Gazie, na pewno został kupiony w Izraelu albo w Europie.
- Czy macie w Alshefa Hospital oddział onkologiczny?
- Tak, oczywiście.
- Mógłby pan wobec tego sprawdzić, czy Mażida al Bajuk została przyjęta na oddział w ciągu
ostatnich dwóch lat?
- Oczywiście, ale to trochę potrwa.
Czy mam do pana oddzwonić?
Malko dał mu swój numer telefonu i zwrócił się do policjanta:
- Czy może pan chwilę poczekać?
Doktor zaraz do mnie za dzwoni.
Wciąż nie znał numeru telefonu generała el Husseiniego.
Policjant został w hallu, a Malko poszedł na górę, do swojego pokoju.
Doktor al Fuakher zadzwonił dwadzieścia minut pózniej.
- Rzeczywiście, dokładnie dwadzieścia trzy miesiące temu mieliśmy pacjentkę, która nazywała
się Mażida al Bajuk.
Była chora na raka skóry zlokalizowanego w lewym udzie.
Usunęli śmy guz, lecz, niestety, były przerzuty na płuca.
- Czy leczyła się dalej?
- Nie, ponieważ w naszym szpitalu nie mogliśmy jej zaproponować skutecznej kuracji.
Potrzebne byłyby leki hamujące rozwój komórek rakowych, ale jest to terapia wyjątkowo
uciążliwa i kosztowna, która może tylko opóznić rozwój choroby. Zresztą w Alshefa Hospital nie
możemy jej zastosować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]