[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o czymÅ›, co zna z autopsji.
Zmarszczył czoło.
- Moja matka często powtarzała, że byli z ojcem
bardzo szczęśliwi, dopóki ja nie pojawiłem się na
świecie.
- Boże, jak można coÅ› takiego powiedzieć wÅ‚as­
nemu dziecku! - Kręcąc z niedowierzaniem głową,
Elissa postawiła na srebrnej tacy filiżanki, cukiernicę
i dzbanuszek ze śmietanką.
- Mama uwielbiaÅ‚a życie towarzyskie. Nie przepa­
dała za pieluchami. Gdyby mój ojczym się nie uparł,
pewnie nigdy nie urodziłaby Bobby'ego... Popatrz,
jakie to wszystko niesprawiedliwe. ByÅ‚a piÄ™knÄ…, dow­
cipną, pełną temperamentu kobietą. A teraz?
- Często ją odwiedzasz?
- Kiedy tylko mogę. Oczywiście nie rozpoznaje
mnie.
Czekając, aż kawa się zaparzy, Elissa przyglądała
mu siÄ™ w milczeniu. NieÅ‚atwe miaÅ‚ dzieciÅ„stwo, po­
myślała w duchu. Zrobiło jej się żal małego Kinga.
- Wcale nie było tak ciężko - rzekł po chwili,
najwyrazniej czytając w jej myślach. - Poza tym brak
zainteresowania ze strony matki sprawiÅ‚, że postano­
wiłem udowodnić wszystkim, ile jestem wart. Nie
wiesz, że za sukcesem wielu wybitnych jednostek
kryje się chęć zemsty?
- Masz rację, to potężna siła. Czy dlatego nigdy się
94 SSIEDZKA PRZYSAUGA
nie ożeniÅ‚eÅ›? - spytaÅ‚a Å‚agodnie. - Z powodu smut­
nego dzieciństwa?
- Och, Elisso... Jesteś niezrównana.
- Po prostu się zastanawiałam...
PatrzyÅ‚, jak nalewa kawÄ™ do eleganckich porcelano­
wych filiżanek w delikatny kwiecisty deseń. Potrafiła
doskonale gotować; we wszystkim, co na siebie wÅ‚o­
żyła, wyglądała przepięknie; była czuła, troskliwa,
namiÄ™tnie odwzajemniaÅ‚a jego pieszczoty. Czego wiÄ™­
cej można chcieć?
- Jeśli kiedykolwiek się ożenię, to tylko z tobą
- oznajmił ni stąd, ni zowąd.
Ręka jej zadrżała. Elissa odstawiła dzbanek, by nie
rozlać więcej kawy, po czym wytarła mokry blat.
- Nie żartuj.
- Mówię serio. - Przysunął się bliżej. - Wprawdzie
nie widzę siebie w związku, ale gdybym miał się
z kimś ożenić, to tylko z tobą. Lubię cię; jesteś
spokojna, dowcipna i niezwykle pociÄ…gajÄ…ca. %7Å‚ebyÅ›
wiedziała, jakie wzbudzasz we mnie emocje!
Tak lubieżnym wzrokiem mierzył ją od stóp do
głów, że nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem.
Chociaż znała go już dwa lata, czasem wciąż trudno
było jej się zorientować, kiedy King mówi poważnie,
a kiedy żartuje.
- Ty we mnie również, ale wpojono mi pewne
zasady, których nie zamierzam łamać.
- Mimo tych zasad chętnie podglądasz nagich
facetów kąpiących się nocą w morzu - zauważył.
Rozłożyła ręce.
Diana Palmer 95
- No dobrze. Jeśli będziesz mi to wytykał, znajdę
sobie innego golasa do podglÄ…dania!
- Co takiego? - spytał ze śmiechem Bobby, który
razem z Bess przystanÄ…Å‚ w drzwiach.
Elissa zaczerwieniła się.
- No i widzisz, co zrobiłeś? - powiedziała do
Kinga. - Twój brat gotów pomyśleć, że lubię pod-
glÄ…dactwo.
- A nie?
Podała mu tacę.
- Trzymaj. - Uśmiechnęła się słodko. - Mam
nadzieję, że się potkniesz i oblejesz gorącą kawą.
- Co za jadowita bestia - mruknÄ…Å‚ pod nosem.
- Otwórz szerzej drzwi, skarbie - zwrócił się do Bess.
Wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Na
szczęście Bobby, który ruszył pierwszy do salonu,
niczego nie zauważył, Elissa natomiast poczuła się jak
piąte koło u wozu. Też wolałaby nie widzieć tej
wymiany spojrzeń. Może King naprawdę jej pragnie,
może naprawdę go pociąga, ale nigdy na nią nie patrzy
tak jak na Bess. Na jego twarzy malowaÅ‚a siÄ™ miesza­
nina czułości, tkliwości i pożądania.
Bess usiadła na kanapie, podwinęła pod siebie nogi
i popijając kawę, od czasu do czasu zerkała na Elissę.
Zwróciła uwagę na jej brak makijażu oraz potargane
włosy.
- Nie gniewacie się, że zwaliliśmy się wam na
głowę, co? - spytała cicho. - W hotelu panował taki
tłok... Poza tym stąd jest znacznie bliżej na lotnisko.
- Ależ w ogóle nie ma o czym mówić! - oburzył
SSIEDZKA PRZYSAUGA
96
się King. - Zresztą Elissa musi wrócić na noc do
siebie, spakować się, wszystko pozamykać, prawda,
maleńka?
- Oczywiście. - Czuła się trochę nieswojo, gdy
w obecności innych mówił do niej tak pieszczotliwie.
- I chyba powinnam już iść, jeśli jutro wylatujemy
z samego rana. O której mamy samolot?
- Ruszamy stąd o ósmej - odparł, wstając z fotela.
- Odprowadzę cię... Nie czekajcie na mnie - dodał,
spoglÄ…dajÄ…c na brata i bratowÄ….
- Ja się zaraz kładę - oznajmiła chłodno Bess.
- Zanim wrócisz, będę smacznie spała.
- Też bym tak chciał - mruknął Bobby, podnosząc
głowę znad papierów. - Ale w tym tempie to zejdzie
mi do rana. Chyba żebyÅ› mi pomogÅ‚a? - ZerknÄ…Å‚ py­
tająco na żonę.
- Ja? - zdumiała się. - Przecież wiesz, że nie
umiem zliczyć do dziesięciu.
- Szkoda. - OtworzyÅ‚ usta, jakby chciaÅ‚ coÅ› jesz­
cze powiedzieć, ale po chwili wzruszył ramionami
i znów wbił wzrok w stos papierzysk na stoliku. - Do
jutra, Elisso.
- Słodkich snów.
Zciskając Kinga za rękę, wyszła na dwór. Mimo
siąpiącego deszczu noc była ciepła i przyjemna. King
zapalił papierosa. Przez całą drogę nie odzywał się
słowem.
- Przepraszam cię za tę podróż -- powiedział, gdy
doszli do jej domu. Zgniótł butem niedopałek. - Ale to
jedyne rozwiązanie, jakie mi przyszło do głowy.
Diana Palmer
97
- W porzÄ…dku. Wiesz, jakoÅ› nie mam natchnienia,
praca mi nie idzie, może więc tydzień przerwy dobrze
mi zrobi?
- W Stanach mieszkasz z rodzicami?
- Tak. Byłoby im przykro, gdybym w Miami
wynajęła samodzielne mieszkanie, a Nowy Jork jest za
daleko. Zresztą wiąże nas bardzo silna więz.
- Hm, silne więzi rodzinne... dla mnie to abstrakcja
- przyznał. - Lubię Bobby'ego, ale żaden z nas nie
potrafi okazywać uczuć. Właściwie nikt z rodziny nie
jest mi jakoś szczególnie bliski.
- To przykre...
- Masz racjÄ™. - PochyliÅ‚ siÄ™ i lekko musnÄ…Å‚ war­
gami jej usta. - Przejdę się kawałek plażą. Przez
godzinÄ™ nie odbieraj telefonu, na wypadek gdyby Bess
dzwoniła sprawdzić, co się dzieje.
Odwrócił się. Przytrzymała go za rękaw.
- Mogłabym cię poczęstować gorącą czekoladą
- zaproponowała nieśmiało.
Uniósł jej dłoń do ust.
- A ja mógłbym cię zaciągnąć do łóżka.
- King...
Zwiatło z kuchni padało na jego twarz.
- Elisso, podobasz mi siÄ™, podoba mi siÄ™ twoje
ciało. Ale jeśli cię uwiodę, co wtedy?
Zamrugała.
- Nie rozumiem...
Zacisnął ręce na jej policzkach.
- PosÅ‚uchaj, maleÅ„ka. Seks jest wspaniaÅ‚ym prze­
życiem, ale gdy go zakosztujesz... po prostu pociąga za
98 SSIEDZKA PRZYSAUGA
sobą pewne konsekwencje. Nie mówię o ciąży; mówię
o psychice, o emocjach. Nie mogÄ™ siÄ™ wiÄ…zać z dzie­
wicÄ….
- Po pierwszym razie już bym nią nie była.
WestchnÄ…Å‚.
- Ale wszystkiego byÅ› żaÅ‚owaÅ‚a - stwierdziÅ‚. - Wy­
niosłaś z domu przekonanie, że seks pozamałżeński
jest grzechem. Miałabyś wyrzuty sumienia, pretensje
do siebie i do mnie. Poza tym zawsze istnieje ryzyko
ciąży. A na to żadne z nas nie mogłoby sobie pozwolić.
Uśmiechając się smutno, pokręciła głową.
- Co? - spytał.
- Próbuję sobie wyobrazić twój pierwszy raz.
Wyszczerzył w uśmiechu zęby.
- Mój pierwszy raz - powiedziaÅ‚ teatralnym szep­
tem - trwał tak krótko, że ledwo cokolwiek pamiętam.
Elissa oblała się rumieńcem.
- Myślałaś, że facet rodzi się z wiedzą o tym, co
i jak należy robić w łóżku? Otóż nie. Dobry, satysfak­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl