[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Nic z tego. To dla niej osobista sprawa.
– Nigdy nie wolno mieszać biznesu z życiem prywatnym.
Cofnęłam się o krok, gotowa uciec. Sala konferencyjna była
bardzo duża. Z jednej strony ciągnęły się okna, z drugiej ściana z
przejrzystego szkła. Dwie pozostałe miały kojącą barwę bladego
błękitu. Na prawo znajdował się doskonale zaopatrzony barek, a na
lewo ogromny ekran do prezentacji. Mimo to Jax bez trudu
zdominował otoczenie, a ja czułam się jak w klatce.
– Nic osobistego, tak? – wycedziłam, przypominając sobie,
jak pewnego dnia nie pojawił się na naszym spotkaniu. I więcej już
go nie widziałam.
– Kiedyś coś nas łączyło – odparł głębokim głosem. –
Kiedyś.
– Nieprawda. – Dla ciebie to nic nie znaczyło, dodałam w
myślach.
Odwrócił się, a ja cofnęłam się jeszcze o krok.
– Rozumiem, że nie żywisz urazy. To dobrze. Nie ma
powodu, żebyśmy nie kontynuowali tego, na czym skończyliśmy.
Spotkanie z Yeung nie potrwa długo, a po nim możemy iść do
mojego hotelu i poznać się na nowo.
– Wal się – syknęłam.
Jego usta drgnęły w uśmiechu i zauważyłam dołeczek, który
tak dobrze pamiętałam. Ten chłopięcy urok pozwalał zapomnieć,
jak bardzo niebezpiecznym człowiekiem jest Jax. Nie znosiłam
tego dołeczka, a jednocześnie go uwielbiałam.
– No proszę. – Nawet nie próbował ukryć triumfu. – A
niemal uwierzyłem, że Gia, którą znałem, całkiem zniknęła.
– Nie pogrywaj ze mną, Jax. Jesteś ponad to.
– Chcę być ponad tobą w łóżku.
Wiedziałam, że to powie, jeśli go sprowokuję, ale chciałam
to usłyszeć. Więcej, musiałam usłyszeć te słowa z jego ust. Jax był
bardzo bezpośredni w kwestiach seksu, zmysłowy i naturalny.
Uwielbiałam to, ponieważ przy nim byłam taka sama. Pożądliwa,
łaknąca wciąż więcej, nienasycona. Nic innego nie dawało mi
choćby jakiej takiej satysfakcji.
– Widuję się z kimś – skłamałam.
W zasadzie nawet okiem nie mrugnął, ale odniosłam
wrażenie, że trafiłam w czuły punkt.
– Z Williamsem? – spytał zbyt beztroskim tonem.
– Witam pana – oznajmiła Lei, wchodząc do sali w
zabójczych butach od Jimmy’ego Choo, szpilkach z odkrytymi
piętami. – Zakładam, że to miła niespodzianka.
– Może tak być. – Natychmiast skupił na niej całą swoją
uwagę, i to tak bardzo, że poczułam się odprawiona.
– Zostawię was samych – oznajmiłam na odchodnym.
Ja i Lei skrzyżowałyśmy spojrzenia. Zrozumiałam niemy
komunikat w jej oczach. Wkrótce czekała nas ważna rozmowa. Nie
patrzyłam już na Jaxa, ale odniosłam wrażenie, że przekazywał mi
to samo.
Zadzwoniłam do Chada Williamsa w chwili, gdy minęłam
obrotowe bramki w lobby.
– Hej – powiedziałam, słysząc jego południowy akcent. – Tu
Gianna.
– Miałem nadzieję, że zadzwonisz.
– Coś zaplanowałeś na wieczór? – zapytałam.
– Och… Plany zawsze można zmienić.
Uśmiechnęłam się, chociaż było mi trochę głupio, że przeze
mnie Chad kogoś wystawi, jednak to, z jakim entuzjazmem
zareagował, poprawiło mi samopoczucie. A potrzebowałam tego,
bo moja pewność siebie ucierpiała po spotkaniu z Jaxem.
Nie mogłam zapomnieć, jaki był przy mnie dawno temu.
Ożywiony, czuły, zainteresowany… Gdy zamykałam oczy, wciąż
mogłam sobie wyobrazić, jak podchodzi, staje za mną i odgarnia
mi włosy, żeby pocałować w szyję. Nadal słyszałam, jak szeptał
moje imię, kiedy był we mnie, całkiem jakby rozkosz była tak
wielka, że aż nie do wytrzymania.
– Gianna? Jesteś tam?
– Tak, przepraszam. – Zaczęłam wyciągać szpilki, które
przytrzymywały wyprostowane włosy w eleganckim koku. – Znam
uroczą włoską knajpkę, bardzo przytulną, atmosfera swobodna,
nieoficjalna. I doskonale tam karmią.
– No to idziemy na randkę – ucieszył się.
– Zadzwonię po taksówkę. Mogę po ciebie wpaść za
kwadrans. Pasuje ci?
– Będę czekał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl