[ Pobierz całość w formacie PDF ]

on czerwienieje! Co to za ohydny smród?
Tabitha z uÅ›miechem uwolniÅ‚a go od kÅ‚opot­
liwego ciężaru.
- Idę mu zmienić pieluszkę - zapowiedziała.
- I dziękuję za cudowny prezent dla niego. Nie
powinieneś był tak go wyróżniać.
- Wręcz przeciwnie. Za kilka lat ten obraz
będzie wart krocie, najlepiej od razu zawiesić go
na ścianie.
Tabitha siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚a i wyszÅ‚a, by doprowa­
dzić malucha do porzÄ…dku. Potem delikatnie od­
łożyła go do łóżeczka i z miłością popatrzyła, jak
siÄ™ przewraca na brzuszek.
- Zpi? - zainteresował się Zavier i stanął za
plecami Tabithy.
- Od razu przewróciÅ‚ siÄ™ na brzuch. Może po­
winnam go odwrócić.
- Wówczas znowu się przetoczy. - Zaczekał
chwilę, a gdy dziecko zasnęło, obrócił je na plecki.
-I już, gotowe.
- Zwietnie - przyznała Tabitha. - Moja babcia
i twój tata byli zachwyceni, prawda?
- Zwłaszcza babcia wygląda na szczęśliwą.
Bruce musi być dla niej dobry. W każdym razie
skończyła z hazardem. Tak czy owak, na dole
czeka coÅ› dla ciebie.
- Jak to, przecież otworzyliÅ›my wszystkie pre­
zenty - zdumiała się, ale posłusznie poszła za
Zavierem. - Co to?
- Coś dla ciebie. Otwórz.
Powolnym ruchem uchyliła wieczko dużego,
aksamitnego pudełka, które jej wręczył.
- Och, Zavierze... SÄ… piÄ™kne! - zawoÅ‚aÅ‚a z po­
dziwem, patrzÄ…c na naszyjnik z rubinami.
- Jest ich tam czterdzieści. Dziadek zamówił ten
drobiazg dla babci, na czterdziestą rocznicę ślubu.
- Nie za wczeÅ›nie mi go przekazujesz? - zażar­
towała.
W odpowiedzi zaprowadził ją przed lustro.
- Trudno mi uwierzyć, że niemal pozwoliłem
ci odejść.
- Ciii - uciszyła go. - Mogę cię o coś spytać?
- ZmiaÅ‚o - zachÄ™ciÅ‚ jÄ…, zajÄ™ty zabawÄ… jej rudy­
mi włosami.
- Czemu nie sprzedasz firmy? Twoi rodzice
miewają się niezle, ja mam szkołę tańca, Aiden
otworzył galerię... Chyba nadszedł czas, abyś zajął
się spełnianiem własnych marzeń.
- Jakich marzeń? - Przesunął dłonią po jej
obojczyku i ściągnął z jej kształtnego ramienia
wÄ…skie ramiÄ…czko stanika.
- Własnych - powtórzyła.
- Ty jesteÅ› moim marzeniem - mruknÄ…Å‚, a jego
dłoń powędrowała na jej łagodnie zaokrąglone
pośladki. - Czy ta odpowiedz jest zadowalająca?
- Mówisz poważnie?
Położył ją na łóżku i ściągnął z niej ostatni
element garderoby. Dopiero wtedy odparł cicho:
- Najpoważniej na świecie. Kocham cię całym
sercem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl