[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzał się bliżej, dostrzegł również kolor turkusowy, srebrny i brązowy, zupełnie jak na je-
dwabiach Kolovskych. Nic nie mogło się równać z pięknem i potęgą natury.
Zatoka zmieniała się - nie z dnia na dzień, nawet nie z minuty na minutę, ale przy
każdym ruchu, przy każdym spojrzeniu. Tak wiele było rzeczy, których dotychczas nie
dostrzegał.
Nikomu nie dowieriaj.
Ojciec nie żył już od dwóch lat, ale Aleksi usłyszał jego głos tak wyraznie, jakby
stał tuż obok niego, i z żalem pomyślał, że Iwan miał rację.
Szła plażą w białym sarongu. Nawet z tej odległości dostrzegał jej kształty zakryte
przez bikini. Do twarzy jej z pieniędzmi, pomyślał mrocznie. Miała teraz gładsze i bar-
dziej błyszczące włosy niż wcześniej i bardziej promienną cerę. Zauważył błysk biżuterii
na opalonej na złocisty odcień skórze. Emanowała z niej pewność siebie.
Mężczyzna miał jasne włosy jak Georgie. Aleksi natychmiast odgadł, że to Craig.
Szli razem swobodnym krokiem. Serce mu się ścisnęło i poczuł gorycz podchodzącą do
gardła.
Na chwilę uwierzył, że ona jest inna i że on też może się stać inny przy niej, ale
gdy Craig pociągnął ją w ramiona i pocałował, a ona oparła się na nim, to nie zazdrość
zawładnęła Aleksim, lecz żal - żal, że to nie on, że Georgie nie jest jego córką, że jednak
nie ma dla nich żadnej przyszłości.
R
L
T
- Hej - zawołała z podnieceniem, wchodząc do domu. - Co ty tu robisz?
Mięśnie miał napięte od adrenaliny i brakowało mu tchu.
- Gdzie byłaś?
- Na spacerze - uśmiechnęła się. - Jest piękny dzień. Co robisz w domu?
- Wróciłem po komputer, po ten z prawdziwymi danymi.
- Z tymi, które ukrywałeś przed Niną? - zaśmiała się. - Po co ci te dane?
- Belenki tu jest. - Spojrzał na jej skórę, na stopy pokryte piaskiem i zatrzymał
wzrok na twarzy, na ustach, które przed chwilą całował inny mężczyzna. - Ubieraj się.
Mamy się z nim spotkać w moim biurze za godzinę.
- Aleksi - powiedział Zachar Belenki, idąc w jego stronę. - Zdaje się, że mamy wie-
le spraw do omówienia.
Aleksi ujrzał przed sobą koszmar, z którego nigdy nie udało mu się obudzić i któ-
rego nigdy dotychczas nie potrafił sobie dokładnie przypomnieć. Rozbite na szczątki
wspomnienia naraz zebrały się w całość. Ujrzał przed sobą nagą prawdę i jego twarz po-
szarzała.
Kate nie rozumiała, dlaczego powietrze nagle zgęstniało z napięcia. Owszem, Za-
char Belenki był trudnym klientem, ale Aleksi z pewnością potrafił sobie z nim poradzić.
- Zdaje się, że ciągle się mijamy - dodał Zachar z wyraznym rosyjskim akcentem.
Potrząsnął dłonią Aleksiego i skinął głową w stronę Kate. Poczuła iskrę wrogości
między tymi dwoma mężczyznami i zapragnęła stąd wyjść. Pomimo doskonałych garni-
turów i luksusowego otoczenia było w nich dwóch coś prymitywnego. Uśmiechali się do
siebie, ale równocześnie patrzyli na siebie mrocznie i Kate pomyślała, że to wygląda jak
spotkanie dwóch przywódców gangów.
- Nie sądzę, byśmy się mijali - odpowiedział Aleksi uprzejmie. - Ze swojej strony
robiłem, co mogłem, by się z tobą spotkać, Zachar. To ty byłeś przez cały czas nieosią-
galny.
Zachar wzruszył ramionami.
- No cóż, teraz jestem tutaj. A gdzie Nina?
- To ja jestem szefem tej firmy. Rozmawiaj ze mną.
R
L
T
- Oczywiście. Jak wiesz, mam pewne ekscytujące plany dotyczące przyszłości
Domu Mody Kolovsky. Mają one również przynieść profity mojej organizacji dobro-
czynnej.
Aleksi podniósł dłoń do góry.
- Jesteś dobry w biznesie, ja też. Z pewnością zdajesz sobie sprawę, że te profity
mogą być wyłącznie krótkoterminowe, a na dłuższą metę twoje plany doprowadzą do
ruiny ekskluzywną firmę, którą stworzyliśmy.
- Moim priorytetem jest organizacja dobroczynna. Nina zapewnia mnie...
- Nina opowiada głupstwa. Gdyby to od niej zależało, to można byłoby kupić pa-
pier toaletowy sygnowany przez firmę Kolovsky w dwudolarowych sklepach. Zresztą
wszyscy byśmy w tych sklepach pracowali. Tu, w tym gabinecie, nie próbuj się ukrywać
za swoją organizacją dobroczynną.
- Dobrze. - W kącikach ust Zachara pojawił się bezlitosny uśmiech. Kate znów po-
czuła niepokój. Wiedziała, że Aleksi czegoś się boi, ale nie miała pojęcia czego.
- Kolovsky oddaje miliony na twoją dobroczynność - zauważył Aleksi. - Te pie-
niądze będą płynąć, dopóki nasza firma będzie miała dobrą pozycję, ale plan, który
przedstawiłeś mojej matce, choć początkowo może zwiększyć dochody, spowoduje rów-
nież, że gwałtownie się one urwą. Jeśli pójdziemy za twoimi radami, Kolovsky wyschnie
jak strumień na pustyni. Obydwaj dobrze o tym wiemy. Chcesz zniszczyć naszą firmę.
Kate wstrzymała oddech. To było zupełnie niedorzeczne.
- Chcesz zrujnować nas wszystkich - dodał jeszcze Aleksi.
- Dlaczego miałoby mi na tym zależeć? Bardzo poważnie traktuję swoją dobro-
czynność.
- Nie próbuj ze mną grać - odrzekł Aleksi zimno. - Mów prawdę albo się wynoś.
- Rzeczywiście chcesz poznać prawdę?
- Owszem. - Aleksi zazgrzytał zębami. - Chcę usłyszeć, w jaki sposób zamierzasz
zniszczyć naszą firmę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]