[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jej w oczy. - Nie chcę zmarnować tej wizyty i muszę zdobyć ten kontrakt, więc proszę
cię udawaj teraz, że jesteś kochającą żoną. Po wszystkim możesz się wkurzać, ile chcesz.
Jeśli to pomoże, dam ci potem moją kartę kredytową, żebyś mogła odreagować na zaku-
pach.
Calista rzuciła mu zszokowane spojrzenie.
- Myślisz, że zakupy poprawią mi po tym wszystkim humor?
- Większości kobiet by poprawiły - odparł.
Limuzyna się zatrzymała. Calista pomyślała, że chętnie da mu nauczkę, gdy tylko
zadba o przyszłość sióstr.
- Jesteś dupkiem! Nie martw się, potrafię świetnie udawać - powiedziała, wysiada-
jąc z limuzyny.
Weszli do restauracji, gdzie przywitał ich menadżer.
- Robisz z igły widły - wyszeptał jeszcze Leo. - A teraz uśmiech, kochanie, idzie
Kihoto i jego żona.
Podeszła do nich para w średnim wieku. Leo przedstawił ich Caliście, a ona
uśmiechała się i skinęła głową na powitanie.
- Mam dla pani mały prezent, pani Kihoto.
Kobieta uśmiechnęła się nieśmiało i potrząsnęła głową.
- Och, nie mogę go przyjąć. Dziękuję.
Calista wiedziała, że w Japonii z grzeczności można odmówić przyjęcia prezentu
nawet trzy razy.
- Ależ bardzo proszę. To nic takiego i sprawi mi tym pani przyjemność.
Pani Kihoto skłoniła powoli głowę.
- Jest pani bardzo miła i piękna.
- Dziękuję. Jesteśmy zaszczyceni, że zachcieli państwo zjeść z nami kolację - mó-
wiąc to, Calista poczuła na sobie wzrok Leo.
Gdy usiedli przy stoliku, Leo wyszeptał jej do ucha:
- Dobrze się spisałaś. Jestem mile zaskoczony.
Calista uśmiechnęła się i odpowiedziała szeptem:
R
L
T
- Możesz teraz o mnie powiedzieć dobra żona" i poklepać mnie po głowie.
Leo stłumił wybuch śmiechu.
Udało jej się przetrwać kolację i nie zrobić Leo krzywdy pałeczkami ani nie urazić
nikogo, układając je w niewłaściwy sposób. Pamiętała nawet, jak się dziękuje za kolację
po japońsku, czym zrobiła wrażenie nie tylko na Leo, ale także na państwu Kihoto. Pani
Kihoto też miała dla Calisty prezent.
- Och, jaki piękny - zachwycała się Calista. - Naprawdę nie trzeba było. Państwa
towarzystwo było wystarczającym prezentem.
Pani Kihoto nalegała i Calista grzecznie uległa, dziękując.
- Zwietnie się spisałaś - ocenił z uznaniem Leo, gdy siedzieli już w limuzynie. - A
skoro nie interesuje cię moja karta kredytowa, to jak mogę ci się odwdzięczyć?
Calista odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy. Jej złość powoli mijała.
- Kup mi cheeseburgera - spojrzała na niego kątem oka. - I może tę grającą toaletę.
- Spodobała ci się, hm? - Leo zachichotał.
- Bawiłam się nią jak dziecko.
- Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, też się nie mogłem od niej oderwać.
Wzrok Calisty nie był już tak surowy, choć wciąż czuła pewien niesmak. Leo po-
chylił się w jej stronę i pocałował ją.
- Jesteś świetną żoną.
- Mówiłam ci, że chodziłam na kurs etykiety, stąd ten prezent.
- Wiedziałem, że jesteś dobra, ale nie miałem pojęcia, że aż tak dobra - przyznał
Leo, muskając teraz ustami jej szyję.
Calista poczuła uderzenie gorąca, choć wciąż jeszcze była poirytowana. Leo spra-
wiał, że czuła się bezpiecznie, ale był też dla niej wyzwaniem. Jako doświadczony oszust
z pewnością wie, jak manipulować uczuciami, pomyślała.
- Przed wyjazdem chcę cię jeszcze dokądś zabrać - powiedział.
- Tak? A dokąd? - zapytała.
- To niespodzianka.
- I nic mi nie zdradzisz?
Leo powoli przesunął ręce ku jej talii, potem do góry, obejmując dłońmi jej piersi.
R
L
T
- Co ty robisz? - wyszeptała.
- Uwodzę własną żonę - odparł. - Działa?
- Chyba masz spore szanse - powiedziała, patrząc mu w oczy i czując, jak rozsuwa
zamek sukienki na jej plecach.
Calista spędziła następne dni przede wszystkim na pracy.
- Och, która godzina? - wymamrotała, zakrywając zaspane oczy.
- Bardzo wcześnie, ale muszę ci coś powiedzieć. Tak się spodobałaś pani Kihoto,
że chce cię dziś zabrać do świątyni, a potem do najlepszego onsenu w Tokio.
- Dokąd? - Calista wyjrzała przez szczelinę między palcami. Co do świątyni nie
miała wątpliwości. Ale onsen? Wciąż bardzo senna próbowała sobie przypomnieć co to
takiego. - Musisz mi podpowiedzieć. Co to jest onsen? - zapytała z rezygnacją.
- Spodoba ci się - odparł Leo z uśmiechem. - To jak kąpiel w zródłach termalnych.
Nagle Calista zdała sobie sprawę, o czym mówił Leo.
- Publiczna łaznia - wymówiła te słowa prawie z odrazą. - Mam się rozebrać przy
żonie twojego klienta w miejscu publicznym!
- Nie będzie tak zle. Zrelaksujesz się. A wieczorem niespodzianka, o której mówi-
łem - powiedział Leo i dał jej szybkiego całusa. - Zadzwonię pózniej - rzucił jeszcze,
odchodząc.
- Leo - powiedziała Calista, podpierając się na łokciu.
Nawet się nie zatrzymał. Sfrustrowana, opadła na łóżko.
Po odwiedzinach w świątyni i nagiej kąpieli w publicznej łazni Leo zabrał Calistę
limuzyną do innego hotelu. Budynek wyglądał skromnie.
- A to coś nowego - powiedziała nieco sceptycznie.
- To prawda - odparł z uśmiechem.
Obsługa zaprowadziła ich do pięknego apartamentu, w którym nie było łóżka.
- Gdzie będziemy spać? - zapytała podejrzliwie.
- Na podłodze. Na matach.
- Zwietnie. - Calista nie wyglądała na zachwyconą.
- Wstrzymaj się jeszcze z oceną. Kolację zjemy w pokoju.
R
L
T
- A mogę jeść widelcem? - zapytała.
- Tak. - Leo skinął głową, rozbawiony.
Na kolację zaserwowano im pyszną, świeżą rybę i szampana.
- Trochę odszedłem od tutejszych obyczajów tym szampanem, ale pomyślałem, że
ci się spodoba. Margerita była zbyt ryzykowna, bo mogłabyś mnie jeszcze oblać - po-
wiedział, biorąc łyk szampana.
- Całkiem mi się tu podoba. Jest tak cicho - powiedziała Calista, gdy z jej talerza
zniknął ostatni kęs ryby.
Leo wstał i wyciągnął do niej rękę.
- To nie wszystko. Chodz. Spodoba ci się.
Zaprowadził ją do łazienki, gdzie stała ogromna wanna wypełniona parującą wodą,
na której powierzchni pływały płatki róż.
- Chyba zapomniałeś, że brałam już dziś kąpiel - powiedziała, udając niechęć.
- Ale nie ze mną - odparł Leo, rozbierając się do naga.
Aazienka była na tyle dobrze oświetlona, że Calista mogła teraz podziwiać jego
muskularne ciało w całej okazałości. Nie potrafiła oderwać wzroku od jego szerokich,
silnych ramion, prostych, zwężających się ku dołowi pleców, twardych pośladków i
mocnych nóg. Gdy odwrócił się do niej tyłem, zauważyła blizny. Pomyślała, że to praw-
dopodobnie ślady z dzieciństwa, o którym nie chciał rozmawiać.
Leo wszedł do wanny i rzucił jej pytające spojrzenie.
- Idziesz?
- Trzecia kąpiel dzisiaj na pewno mi nie zaszkodzi - odparła.
Wstała i zdjęła ubranie.
Leo wyciągnął dłoń, by pomóc jej wejść do wanny.
- Au! - zasyczała. - Gorąca.
- Przyzwyczaisz się - powiedział, przyciągając ją do siebie.
Calista usiadła w jego objęciach.
- No nie wiem - odparła.
Kiedy jednak Leo lekko odwrócił jej głowę w bok i zaczął ją całować, zapomniała
o wysokiej temperaturze wody. Cudownie było czuć pod sobą jego ciało. Calista odwró-
R
L
T
ciła się i objęła go za szyję. Jej piersi przylgnęły do niego. Leo rozsunął jej uda i otulił
się nimi w biodrach.
- Czy tak dobrze? - zapytał.
- Tak - odpowiedziała cicho. Pomyślała, że może choć na jedną noc da się ponieść
emocjom i przestanie się obsesyjnie kontrolować. Była w dalekim kraju w ramionach
silnego, pięknego mężczyzny. - Bardzo przyjemnie.
Po miłosnych uniesieniach poprzedniej nocy Calista spała jak dziecko. Gdy się
obudziła, zjedli w łóżku śniadanie. Tym razem Leo wyczuł, że coś się w niej zmieniło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]