[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nóż w plecach zakwitnie najdosłowniej i najcieleśniej istną różą w dłoni. Tak piękną,
że nigdy nie przestaniesz się nią zachwycać.
O O O
Czy mogłabyś, czy mógłbyś zatęsknić za nie wiadomo czym i chodzić z tą tęsknotą,
nie wyobrażając sobie, czym by mogło być owo to, za czym tęsknisz; nie ubierając tego w
żaden kształt fizyczny czy metafizyczny? Spróbuj, najmilsza; spróbuj, najmilszy.
Kto puka nie głową i nie sercem, lecz tęsknotą bezgraniczną, bezpodmiotową i
bezprzedmiotową; kto sam nie jest ona tęsknotą za nie wiadomo czym rozlewnie, zawrotnie
tęskniącą temu będzie otworzone.
O O O
Nie móc znaczy chcieć (oczywiście także nie chcieć, czyli chcieć nie chcieć;
oczywiście także chcieć móc), a chcieć znaczy musieć, a musieć znaczy wybierać (poza
wyborem, nic się nie musi), a wybierać znaczy myśleć, a myśleć znaczy mylić się (poza
myśleniem nie ma pomyłek).
Ale któż jest w stanie móc, czyli ani chcieć, ani nie chcieć, czyli nie musieć, czyli nie
wybierać, czyli nie myśleć, czyli nie mylić się? Ten, który chciał i nie chciał, czyli chciał i
chciał, i musiał i musiał, i wybierał i wybierał, i myślał i myślał, i mylił się i mylił się, aż
uciszył się i zaczął słyszeć, aż przetarł oczy (które, wydawało mu się, miał otwarte) i zaczął
widzieć, aż przecierpiał to wszystko i zaczął być nieodwracalnie zdrowym. Ten, który miotał
się nienagannie i wymiotał się. Ten, który smucił się starannie, uważnie, i wysmucił się. Ten,
który w prawości sprawdził się i sprawił się. Ten.
Ten już nic nie musi, wszystko może. Może w samym środku Piekła zasnąć, spokojny
i uśmiechnięty, żeby się obudzić jak ze snu zimowego niedzwiedz na wiosnę w samym
środku raju.
Dobranoc, najmilszy.
O O O
33
Tam, gdzie wola tam nie ma wolności. Tam, gdzie wola tam niewola.
Tu, gdzie wolność nie ma woli. Ni bezwoli. Dusza już nie boli.
O O O
Terkocze telefon. Się podnosi słuchawkę i mówi:
Dobry wieczór.
Cześć, stary. Mówi A.B. Kopa lat. Co porabiasz? Może
byś wpadł do nas, jak się nudzisz? Pogramy w brydża, pogawędzimy, golniemy sobie po
kuśtyczku. Co?
Jest zmierzch i pada śnieg się odpowiada.
Aha. Ale co porabiasz?
Jest pięknie; jest zmierzch i pada śnieg.
No niech pada. Ja się pytam, co porabiasz. Czy ty mnie słyszysz?
Słyszę cię. Powiedziałeś: Cześć. Mówi A.B. Kopa lat. Co porabiasz? Może byś
wpadł do nas, jak się nudzisz? Pogramy w brydża, pogawędzimy, golniemy sobie po
kuśtyczku". I odpowiadam ci na to wszystko: Jest pięknie; jest zmierzch i pada śnieg. Czy ty
mnie słyszysz?
Wiesz co, stary? Chodzą słuchy, że ty ostatnio coś zbzikowałeś. I widzę, stary, że
to niestety prawda. Radzę ci: odwiedz psychiatrę. Przykro mi, że muszę to powiedzieć. Cześć.
I człowiek-A.B. odkłada słuchawkę. Nie czekając na słówko w odpowiedzi na jego
pożegnanie.
Do zobaczenia jednakże się mówi, i się wie, co się mówi, i się odkłada
słuchawkę.
I się wraca do raju. Gdzie właśnie jest zmierzch i pada śnieg. O, absolutna słodyczy
wiecznego wszechbycia. Niepowtarzalnego w nieprzemijalności, nieprzemijalnego w
niepowtarzalności. %7ładne artykułowanie tego nie wysłowi. %7ładen nawet nie wyjąka tego
jąkała. Tylko ten-tu, siedzący przy oknie niemowa.
O O O
Panny, mężatki, rozwódki, wdowy wszystkie wzdychają.
Za czym? Za Kimś. Za Bohaterem, za Bożkiem, za Idolem, za sławetnym Gwiazdorem, za
hucznym Nazwiskiem, za Konającym i skonać nie mogącym, za bez końca starzejącym się,
za nieskończenie martwym, za sobą.
Czemu nie wzdychają za nieskończenie żywym, za niewysłowienie
pięknym, za wiecznie młodniejącym, za absolutnie cudownym, za sobą?
Bo nie wiedzą, że wzdychają za martwotą.
O O O
Nastrój ma do siebie, że jest mniej lub bardziej nietrwały.
Biedny jest człowiek na nastroje siebie samego skazujący
i biedni wszyscy nastrojowcy w dookolu tego człowieka znajdujący się i na jego nastroje sami
siebie skazujący.
O O O
34
O, nieuważny. Masz na oczach i nie widzisz. Masz na uszach i nie słyszysz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]