[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na jeszcze kilka uszczypliwych uwag, które rzuciła chodząc wokół stolika.
Mężczyzni przywykli już do jej nieustannego, niespokojnego chodzenia.
Przemierzała pomieszczenie tam i z powrotem, patrzyła wilkiem, brała i
odkładała na miejsce termos, narzekała na złamany paznokieć. Porywacze
stali oparci o wielkie kolumny wspierające konstrukcję hali i patrzyli na
dziewczynę beznamiętnie. Serena spostrzegła, że, jedynym miejscem, w
którym mogłaby się ukryć, jest zacieniony załom ściany. Dalej chodziła
niespornie, mrucząc pod nosem, a jednocześnie uważnie przysłuchując się
odgłosom dobiegającym z zewnątrz.
Nagle w pomieszczeniu obok zadzwonił telefon. Gdy jeden z porywaczy
podchodził do aparatu, coś niespodziewanie uderzyło w brudne szyby i
rozbiło je na drobne kawałeczki. W tym momencie dziewczyna chwyciła
RS
88
termos i, jak mogła najmocniej, cisnęła w sięgającego po broń mężczyznę,
po czym błyskawicznie rzuciła się w stronę załomu ściany. Ale, jak się
okazało, nie doceniła swoich możliwości...
Rena ledwie zdawała sobie sprawę z tego, co działo się wokół niej.
Wrzaski, odgłos łamanych sprzętów, przekleństwa, strzały. Pózniej
usłyszała czyjś niecierpliwy głos. Ktoś się do niej zbliżał. Ten ktoś podniósł
ją, dotykał delikatnie przyjaznymi dłońmi, coś do niej mówił, ale nie bardzo
rozumiała, co.
Pózniej gdzieś ją przeniesiono. Słyszała dużo obcych głosów i czuła, że
coś robiono z jej głową. Dokuczał jej silny ból. Jęknęła. Jak z oddali
usłyszała, że ktoś wspomniał o zastrzyku. Chciała zaprostestować,
powiedzieć, że czuje się świetnie i wcale nie jest w szoku. Pragnęła, żeby
zostawiono ją w spokoju, ale nie była w stanie wymówić ani słowa. Poczuła
ukłucie w ramię i natychmiast zapadła się w pustkę.
Obudziła się nagle. Usiadła i powiedziała całkiem wyraznie:
Kompletna głupota!
Twarz wykrzywił jej grymas bólu. Dotknęła ręką głowy i poczuła pod
palcami warstwę bandaża.
O rany! usłyszała głos z lewej strony łóżka. Odwróciła się
ostrożnie i ujrzała siedzącego na krześle Josha. Uświadomiła sobie, że
znajduje się w pokoju Briana.
O rany! powtórzył Josh. To naprawdę była kompletna głupota.
Mam oczywiście na myśli to, że próbowałaś rozbić sobie głowę, gdy
zwycięstwo było tak blisko.
Jak mogłam się zorientować, że ściana jest tak blisko? - spytała
rzeczowo. To miejsce było akurat w cieniu. Nie bardzo widziałam, co
tam jest. A poza tym nie wiedziałam, że to już koniec kłopotów. Gdzie jest
Brian?
Posłałem go na dół, żeby przyniósł coś do jedzenia. Siedział tutaj
dobrych parę godzin i zaczynał już mówić do siebie.
Serena starała się przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia. Interesowało
ją zwłaszcza to, co zdarzyło się po jej niefortunnym spotkaniu ze ścianą.
Co z porywaczami?
Są w dobrych rękach rzekł Josh. - Z raczkami w kajdankach
grzecznie siedzą z Paulem w magazynie. Znajomi Stuarta z wywiadu chcą
ich trochę przycisnąć. Oczywiście, jeżeli ci dwaj będą w ogóle w stanie coś
z siebie wydusić.
RS
89
Czyżby nie czuli się dobrze? spytała dziewczyna. Ułożyła sobie za
plecami stertę poduszek, odkrywając przy tym, że ktoś zdjął z niej ubranie i
założył fioletową koszulę nocną. Miała nadzieję, że tym kimś był Brian.
Josh zachichotał: Tak mi się wydaje.
Pewnie za twoją i Briana sprawą?
Nie miałem zbyt wiele szans, aby dobrać się im do skóry.
Siniaki na rękach Longa wskazywały, że Josh przesadzał trochę z
pomniejszaniem swojego udziału w walce. Minę miał jednak bardzo
tajemniczą. Serena zamrugała oczami.
To znaczy, że Brian sam...?
On wpadł w szał.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
Brian? Nigdy nie widziałam go wyprowadzonego z równowagi, a
było ku temu wiele okazji. Przecież tak często grałam mu na nerwach!
Czy ja powiedziałem, że on był wyprowadzony z równowagi?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]