[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że z czasem Sean zaakceptuje Olivera jako swoje
dziecko. Bardzo tego pragnęła, nie dla siebie, lecz dla
ich syna.
Przecież masz tylko mnie. Chyba że chcesz
nawiązać kontakt z ojcem Olivera dodał szorstko,
rozwiewając złudzenia Kate.
Wściekła, dotknięta do żywego Kate w pierwszej
chwili chciała krzyknąć, że woli umrzeć, niż pozwo-
lić, by to Sean był jej samozwańczym opiekunem.
Carol mi pomoże.
Ma dosyć zajęcia z własną rodziną. A poza tym...
nie sądzę, że to najlepsze rozwiązanie dla Olivera.
Kate zatrzęsła się z gniewu i przez chwilę zanie-
mówiła.
Nie sądzisz! A odkąd to zależy ci na najlepszym
rozwiązaniu dla Olivera? Nie sądzisz, że najlepszym
rozwiązaniem dla Olivera byłoby uznanie i pokocha-
nie go przez ojca?
Bez względu na to, kto jest jego ojcem, ty jesteś
jego matką i powinnaś być jak najbliżej syna. Jeśli
Carol zaopiekowałaby się tobą, Oliver spędzałby
więcej czasu w jej domu. Nie przeczę, że Carol
bardzo by się troszczyła o was oboje, ale...
Zamknęła oczy. Doskonale wiedziała, co chce
powiedzieć Sean i, co gorsza, wiedziała, że ma rację.
A więc kto się nami zajmie? spytała pogodzo-
na z rzeczywistością.
Ja.
Niemożliwe!
Wręcz przeciwnie, wydarzenia ostatnich dni
udowodniły chyba, że podołam obowiązkom.
Masz swojÄ… pracÄ™. Prowadzisz wielkÄ… firmÄ™.
Mogę pracować w domu. Sean najwyrazniej
wszystko już zaplanował. Aatwiej będzie opieko-
wać się wami i jednocześnie pracować w domu,
w którym jest więcej pomieszczeń niż tutaj. Przynaj-
mniej wyśpię się we własnym łóżku.
Kate czuła, że jej złość ustępuje miejsca przeraże-
niu. Zdecydowanie wolała nie ciągnąć wątku łóżka.
Gdzie znajduje się ten idealny dom? spytała
z lekką ironią wgłosie. Nie chciałabym, żeby Oliver
musiał rozstać się z przedszkolem, do którego uwiel-
bia chodzić.
Nie martw siÄ™. Rozstanie z kolegami nie potrwa
długo, a zresztą wkrótce Oliver i tak pójdzie do
szkoły. Zmarszczył brwi. Najbliższa zerówka jest
ponad piętnaście kilometrów stąd.
Wiem! ucięła także ten wątek.
Czyż nie martwiła się już od roku, że w tak małym
osiedlu nie ma szkoły podstawowej?
Oliver przyzwyczaił się do mojej obecności
powiedział nagle, podchodząc do okna i odwracając
się do niej plecami. Dla jego dobra powinniśmy
unikać dalszych zmian w sytuacji. Oczywiście zmart-
wił się twoją chorobą, ale niecierpliwie czeka, aż
będziemy we troje, razem.
We troje, razem!
Kate poczuła ukłucie w sercu. Nie mogłaby po-
zbawić syna szansy na przebywanie pod jednym
dachem z ojcem.
ROZDZIAA SIÓDMY
Nie bój się o dom. Będę go pilnował, a kiedy
wrócisz, zastaniesz wszystko na miejscu zapewniła
Carol, pakujÄ…c rzeczy Kate do walizek przyniesio-
nych przez Seana. O ile w ogóle wrócisz dodała,
zerkając znacząco. Sean opowiadał na prawo i lewo,
że jesteście małżeństwem. Carol na widok łez
w oczach sąsiadki porzuciła żartobliwy ton. Ach,
przepraszam za tÄ™ paplaninÄ™.
Nic się nie stało. Rozchwianie emocjonalne to
pewnie jeden ze skutków tej wstrętnej infekcji. Dla-
czego musiało to spotkać akurat mnie? Chciałabym,
żeby już minęły fatalne trzy tygodnie i żebym znów
stanęła na nogi wyznała żarliwie.
Oliver raczej się cieszy, że ma Seana. Słysza-
łam, jak w drodze do przedszkola przekonywał, że
przydałby mu się szczeniaczek.
Kate jęknęła.
Mówi o tym, odkąd w zeszłym roku zobaczył na
wsi małe pieski. Nie mam nic przeciwko psu, ale przy
mojej pracy to niemożliwe.
O rany! Sean nakupił wam tyle ubrań, ile ty
nie kupujesz przez rok! Niedługo po was przy-
jedzie. Spieszy mu siÄ™. A przy okazji, gdzie zamiesz-
kacie?
Nie wiem odrzekła Kate zirytowana, że rano
Sean przyniósł kolejną paczkę nowych ubrań zamiast
informacji o adresie domu.
Powitała go cierpko.
Oliver i ja nie straciliśmy dobytku w wyniku
klęski żywiołowej i nie musisz nam nic kupować.
Oliver wyrósł praktycznie ze wszystkiego, co
ma wyjaśnił spokojnie. I o ile mogę coś powie-
dzieć, twoja garderoba...
To mój problem zakończyła kategorycznie.
Powstrzymał się od komentarza, chociaż jego po-
nura mina mówiła wszystko.
Bagażnik zapakowany!
Kate zmusiła się do posłania Carol i jej mężowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]