[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sądziłaś, że to Peter wpadł do wody. Dlaczego od
razu o tym mi nie powiedziałaś?
Rebeka wytrzymała jego wzrok i spokojnie
odparła:
 Uznałam, że to nie ma sensu.
Dziwne, że zamiast satysfakcji ogarnął ją smu-
tek. Szkoda, pomyślała, że nie możemy cofnąć
czasu i zacząć wszystkiego od nowa.
ROZDZIAA PITY
 Ciii... Wujek Frazer zabronił nam ją budzić!
Rebeka z ociąganiem uniosła powieki. Helen
i Peter stali przy łóżku i przyglądali się jej
ciekawie. Spojrzała w kierunku polówki, na któ-
rej Frazer spędził noc. Pościel była rozrzucona,
a Frazer zniknął. Serce zabiło jej mocniej na
wspomnienie jego bliskości.
 Ciocia Maud powiedziała, że jesteś bardzo
chora i nie wolno ci przeszkadzać  poinfor-
mował ją Peter.
 A ja powiedziałem, że macie tu nie przy-
chodzić i nie budzić Rebeki  odezwał się Frazer,
który właśnie pojawił się w drzwiach.
102 SKRYWANA NAMITNOZ
Trzy pary oczu zwróciły się w jego stronę.
Z wszystkich biło mniejsze lub większe poczucie
winy.
U dzieci to było zrozumiałe, ale dlaczego
Rebeka? Musiał sam przed sobą przyznać, że była
to tylko jego wątpliwa zasługa, iż patrzyła na
niego z tą samą nerwową obawą i rezerwą, co
znacznie młodsze od niej bliznięta. W przeszłości
miał powody, żeby surowo ją potraktować, ale
wczoraj... Ogarnęły go wyrzuty sumienia.
 Jazda na dół  rozkazał dzieciom.
 Pozwól im zostać  Rebeka wstawiła się za
nimi.
Pozwól im zostać, bo będą buforem między
nami, to chciała naprawdę powiedzieć i oboje
doskonale o tym wiedzieli.
 Jeśli chcesz, mogę ci poczytać  zaoferował
się Peter, najwyrazniej starając się wynagrodzić
jej wczorajszego psikusa, którego konsekwencje
okazały się dla niej tak nieprzyjemne.  Wujek
zawsze mi czyta, kiedy jestem chory  dodał  ale
najbardziej lubię, jak siada w dużym fotelu w na-
szym pokoju i bierze nas na kolana.
Rebeka oddałaby wszystko, co posiada, i jesz-
cze więcej, żeby w tej akurat chwili nie patrzeć na
ich stryja. Miała żywo w pamięci obraz tego
samego fotela i siebie, a nie blizniąt, przytulonej
do jego ciepłego ciała. Zamrugała powiekami,
Penny Jordan 103
żeby odpędzić natrętne wspomnienie, potem,
czując na sobie wzrok Frazera, oblała się mocnym
rumieńcem.
 Rebeka nie może usiąść wujkowi na kola-
nach, bo jest za duża  rezolutnie stwierdziła
Helen.
Komentarz dziewczynki rozładował napiętą
sytuację, chociaż Rebeka wolałaby, żeby wybrała
bezpieczniejszy temat.
 Poza tym  mruknął do niej Frazer, korzys-
tając z tego, że dzieci zaczęły się teraz spierać
między sobą i nie mogły go usłyszeć  wcale byś
tego nie chciała, prawda? Gdybym był Rorym,
och, to co innego...
 Ale nie jesteś  odcięła się ostro.
Czy on naprawdę jest aż taki ślepy? Czy
naprawdę nie domyśla się moich prawdziwych
uczuć?
Właściwie powinnam z tego się cieszyć, stwie-
rdziła w duchu, a nie być zła i dotknięta. Nie, nie,
lepiej niech nie wie, co do niego czuję.
Dzieci spędziły prawie całe przedpołudnie
w jej pokoju. Zwiadomość, że nie zdradziła ich
przed Frazerem, częściowo skruszyła bariery
między nią a nimi, chociaż Rebeka zdawała sobie
sprawę z tego, że Helen i Peter jeszcze nie nabrali
do niej pełnego zaufania.
104 SKRYWANA NAMITNOZ
Kiedy przyszedł lekarz, z niezadowoleniem
stwierdził, że przekrwienie płuc nie ustępuje. Re-
beka zapewniała go, że czuje się znacznie lepiej
i że dłużej nie zniesie leżenia w łóżku, zgodził się
więc, żeby wstała, ale przestrzegł przed jakim-
kolwiek wysiłkiem. Może spokojnie posiedzieć
w dobrze ogrzanym pokoju, to wszystko, powie-
dział. Gdy ostrożnie wspomniała o wyjezdzie do
domu, gorąco zaprotestował.
Niefortunnym zbiegiem okoliczności akurat
w chwili, gdy tłumaczył jej, dlaczego musi sobie
wybić z głowy wyjazd dokądkolwiek przed u-
pływem co najmniej tygodnia, Frazer zapukał do
drzwi i, nie czekając na zaproszenie, wszedł do
pokoju. Z poważną miną zaczął przysłuchiwać
się rozmowie, a kiedy lekarz skończył, skomen-
tował:
 Obawiam się, że moja kuzynka tak się wyry-
wa do domu, bo brakuje jej tu tych wszystkich
atrakcji, jakie oferuje Londyn...
Odczekała, aż zostali sami, i z tłumioną złością
napadła na Frazera:
 Doskonale wiesz, że chcę stad wyjechać
tylko i wyłącznie dlatego, że zdaję sobie sprawę,
jak trudno ci znieść moją obecność.
 Wyłącznie dlatego?  Frazer uniósł brwi.
 A co z tym zastępem wielbicieli, o których
dochodzą nas słuchy? W listach do Maud twoja
Penny Jordan 105
matka ciągle pisze o twoich sercowych podbo-
jach. Maud skarżyła się, że za każdym razem pada
jakieś inne imię.
Rebeka spojrzała na kuzyna spode łba. Czy
specjalnie użył słowa podboje? W duchu prze-
klinała matkę, która najwyrazniej z rodzicielskiej
lojalności postanowiła udawać przed rodziną, że
jej córce nie grozi staropanieństwo.
 Frazer, jesteś tam?  Usłyszeli głos ciotki.
 Co powiedział lekarz?  spytała, z zatroskaną
miną wchodząc do pokoju.  Spotkałam go, jak
wychodził. Powiedział, że Rebece ani trochę się
nie poprawiło...
 Czuję się znacznie lepiej  skłamała Rebeka.
 Lekarz pozwolił mi już dziś wstać i zejść na dół.
Jestem przekonana, że jutro poczuję się na tyle
dobrze, że będę mogła jechać do domu.
 Nonsens! Nigdzie nie pojedziesz, dopóki ja
osobiście się nie przekonam, że wróciłaś do sił
 kategorycznym tonem oświadczył Frazer.
Tak stanowcze postawienie sprawy zdumiało
Rebekę, lecz natychmiast pomyślała, że Frazer ze
swoim silnym poczuciem odpowiedzialności
i obowiązku wobec rodziny najprawdopodobniej
pomyślał o jej rodzicach i ich ewentualnych
pretensjach, gdyby pozwolił ich córce na powrót
do domu, zanim całkowicie wyzdrowiała. Jego
troska z pewnością nie wypływała z żadnych
106 SKRYWANA NAMITNOZ
innych pobudek i nie wyrażała żadnych jego
osobistych obaw.
Chciała poinformować go, że wyjedzie, kiedy
sama uzna za stosowne, ale ciotka zrobiła wokół
niej tyle szumu, że wygląda wątło i krucho, że
trzeba napalić w kominku w salonie, żeby miała
ciepło, kiedy zejdzie na dół, że bała się w ogóle
odezwać.
Mimo wyraznego braku aprobaty ze strony
Frazera, a może właśnie z tego powodu, Rebeka
uparła się zjeść lunch ze wszystkimi. Kiedy Fra-
zer zarzucił jej głupotę, wysoko uniosła głowę
i buńczucznie oświadczyła:
 Czuję się na tyle dobrze, że mogę wstać.
I jestem pewna, że jutro już będę mogła usiąść za
kierownicą  dodała prowokacyjnym tonem, mi-
mo iż wiedziała, że to nieprawda.
 Kłamiesz  odparł spokojnie.  Jeśli czujesz
się tak, jak wyglądasz, a podejrzewam, że właśnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl