[ Pobierz całość w formacie PDF ]
każdą myśl tchórzliwie przemykającą w jej mózgu, jej złość, przerażenie i
zażenowanie, że prowadzi jakąś grę...
- W takim razie, jest też całkiem prawdopodobne, że ktoś może być silnie
pociÄ…gajÄ…cy od pierwszego wejrzenia. Jak sÄ…dzisz?
Miękki melodyjny tembr jego głosu nadzwyczaj ją niepokoił. Tym
sposobem spełniał swoją obietnicę naśladowania księdza, pomyślała z goryczą.
Umyślnie mówił takim zmysłowym głosem.
Zamknęła oczy. Rytmiczne ruchy jego palców na skórze wywoływały nie
kontrolowane drżenie, przebiegające przez całe jej ciało.
- Myślę, że już wystarczy - powiedziała spiętym głosem. - Jestem
najedzona i nie chcę już więcej wina. Czy moglibyśmy wrócić do willi?
- Naturalnie. Czemu nie? - Obojętnie nasunął ramiączka kostiumu na
miejsce i odsunął się od niej. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez cały ten
czas wstrzymywała oddech.
- 68 -
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Gdy zbliżali się do domu, usłyszeli dzwoniący telefon. Guy podniósł
słuchawkę i odpowiadał zdawkowo, pomyślała więc, że nie powinna się
przysłuchiwać rozmowie i cicho wymknęła się do swojej sypialni, próbując
stłumić ciekawość, czy jest ona prywatna, czy służbowa. To przecież jej nie
dotyczy. Intrygujące było tylko to, czy osobie, z którą rozmawia, stawia twarde
warunki finansowe, czy też rozmowa dotyczy jakichś problemów osobistych...
Odczuła ulgę, gdy znalazła się w ciszy swej sypialni. Starannie zamknęła
za sobą drzwi, wzięła uspokajający prysznic i zanim padła na łóżko, uznała, że
tak czy inaczej, był to szczególny dzień. Od chwili gdy się tu zjawiła,
prowadziła nie ustającą walkę, nie mając stuprocentowej pewności, z czym, w
istocie rzeczy, walczy.
Odrzuciła na kark falę mokrych włosów, podeszła do szklanych drzwi i
otworzyła je, by poczuć powiew wiatru. Widok chłodnego basenu był bardzo
zachęcający, ale powietrze było ciężkie i wilgotne, chyba zanosiło się na burzę.
Położyła się na łóżku, ale nie mogła uleżeć spokojnie. Szukała przyczyny
swojego napięcia w zamęcie własnych myśli. Czy chodziło jej o to, że Guy jest
w stanie uzyskać pełną władzę nad Sarah Chester, czy też o narastający w niej
lęk, że może uzyskać władzę innego rodzaju?
Mimo iż było gorąco, lekko zadrżała na wspomnienie dotyku jego rąk na
swoich plecach... reakcji, jakie nią wówczas zawładnęły. Przeraziły ją własne
myśli, poderwała się i usiadła. W lustrze wiszącym naprzeciw obserwowała w
półmroku swe odbicie. To było nie do zniesienia... Po karygodnym zachowaniu
się Mortimera, stała się chłodna emocjonalnie. Nawet wobec najbardziej
sympatycznego i dobrze wychowanego kolegi z college'u nie potrafiła pozbyć
się sztywności. Więc dlaczego teraz? Jak taki łajdak jak Guy Stern mógł
rozbudzić w niej te gnębiące ją boleśnie pragnienia?
- 69 -
S
R
Smutno stwierdziła, że jeśli nie wyładuje w pływaniu choć części tej
elektryzującej energii, jaka się w niej nagromadziła, to będzie pierwszym
przypadkiem samozapalenia się na Santa Lucii. Wyskoczyła z łóżka i zmieniła
bawełnianą koszulę nocną na pierwszy z brzegu kostium kąpielowy, jaki
znalazła w walizce. Był złotego koloru, przybrany delikatną koronką. Włożyła
na włosy ciemną opaskę i kierując się w stronę basenu weszła cicho w ciemność
nocy.
W zetknięciu ze skórą woda przypominała chłodny jedwab. Zebrała
wszystkie swe siły i pokonała dwie długości basenu, uświadamiając sobie
stopniowo, że od dawna nie czuła się tak dobrze. Mimo ogromnego upału, nie
miała dzisiaj bólu głowy. Nie ogarniała jej już taka słabość i zmęczenie...
Gdy dopłynęła do końca płytszej części basenu, zobaczyła, że na brzegu
siedzi Guy, zanurzając swe długie nogi w chłodnej wodzie. Na jego widok
niepokojąco zabiło jej serce, ale w półmroku nie mogła wyczytać z jego twarzy,
w jakim jest nastroju.
- Było mi gorąco - wyjaśniła krótko - i pomyślałam, że pływanie dobrze
mi zrobi.
Patrzył na nią w skupieniu, które tak ją onieśmielało, że zapragnęła
zanurkować, czując się nagle tak, jakby jej kostium był przezroczysty.
- Czy mogę popływać z tobą? - spytał krótko, rzeczowym tonem. Nie był
to głos pełen groznych pokus.
- To twój basen.
- To prawda, ale pomyślałem, że mogłabyś wpaść w popłoch, gdybym w
tej ciemności wyłonił się nagle za tobą.
Wstał, przeszedł na brzeg głębszej części basenu i skoczywszy do wody
wynurzył się po przepłynięciu co najmniej połowy jego długości. W chwili gdy
zbliżał się do niej, po niebie przebiegła błyskawica i prawie równocześnie
rozległ się nad nimi ogłuszający grzmot. Ogarnął ją lęk, który starała się
przezwyciężyć przekonując siebie, że nigdy nie bała się burzy. Ale też nigdy nie
- 70 -
S
R
była wówczas w basenie, w sercu tropikalnych Karaibów, i to właśnie budziło w
niej grozÄ™.
Kolejna błyskawica rozświetliła niebo oślepiającym blaskiem. Guy
dostrzegł wyraz twarzy Virginii i podpłynął bliżej.
- Wejdziemy do domu? Jeśli będziemy mieć szczęście, to możemy
zobaczyć, jak pioruny biją w morze.
- Jeśli będziemy mieć szczęście? - Nagle zaczęła szczękać zębami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]