[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ją delikatnie. W końcu wyślizgnęła się spod niego. Cały czas na
nią patrzył w milczeniu.
- Tym razem nie pozwolę ci odejść, Zena - powiedział ochrypłym
głosem.
- Nie będziesz musiał. Nie poproszę cię o to co kiedyś. Ty może
jesteś w tej samej sytuacji, ale ja nie.
Wyjaśniła mu, że dla niej najważniejsza była jej praca i jeśli
będzie musiała wybierać między pracą a byciem z kimś, to wybierze
pracę. Terk słuchał jej, ale czuł się dziwnie. Mówiła mu, że wciąż
go kocha, ale że nie ma potrzeby, żeby się ze sobą wiązać. Terk
pozwolił jej mówić, lecz wewnątrz walczył ze sobą. Pragnął więzi,
chciał małżeństwa. Chciał ją posiadać zupełnie, do końca. Nie
marzył o niczym innym, a tymczasem ona chciała tylko romansu. To
ona ustanawiała zasady, a on wiedział, że się dostosuje do
wszystkiego.
Zwiece się wypaliły. Zena wstała z łóżka i chodząc po pokoju,
szukała innych. Delikatne kontury jej ciała tworzyły niebieskawą
sylwetkę na tle ciemnych ścian. Była nieświadoma efektu
podniecenia, jaki w nim wywoływała za każdym razem, gdy
przechodziła obok niego. Była jakby magicznym amuletem migającym
mu przed oczami i wprawiającym go w hipnotyczny trans.
Zapaliła nowe świece, pocałowała go w czoło i wyszła z pokoju.
Wróciła po kilku minutach z butelką brandy i dwoma kieliszkami.
Nalała trochę bursztynowej cieczy i trzymała brzuchate pucharki
nad płomieniem świec przez kilka sekund. Wręczyła mu kieliszek i
wślizgnęła się do łóżka. Z otwartego okna wiał chłód. Miała
napięte z zimna sutki. W nagłym odruchu chciał ją objąć, wciągnąć
pod siebie i kochać ją raz jeszcze. Ale Zena podciągnęła
prześcieradło pod brodę i sączyła brandy. Jakby wyczuwając jego
pożądanie, oznajmiła, że chce porozmawiać.
- Wiem, że nie sprawię ci tym pytaniem przyjemności - powiedziała
- ale powiedz mi dlaczego Deirdre wyszła za ciebie?
Pytanie zaskoczyło Terka i na początku nie wiedział, co
powiedzieć.
- Pochodzicie z dwóch różnych światów. Można by pomyśleć, że jej
rodzina nie pozwoli na takie małżeństwo.
Roześmiał się gardłowo.
- Próbowali, ale Deirdre jest bardzo uparta.
Tak myślałam - powiedziała, a jej zielone oczy odbijały blask
świec. - Ale dlaczego ty, a dlaczego nie jakiś Lochinvar z Sutton
Place? Niestety, odpowiedz była o wiele bardziej skomplikowana niż
pytanie. Jak Terk miał jej powiedzieć, że według Deirdre jego
główną zaletą, jako męża, był jego zwierzęcy seks? "Seks jest
więzią, która łączy, powiedziała mu, a gdy to mija to też".
- Deirdre to buntowniczka ubrana w futra i diamenty. Uwielbia
szokować ludzi, szczególnie rodziców i wszystkich w wyższych
sferach. Ja byłem nikim. Cóż mogło być bardziej wyzywające, jeżeli
nie małżeństwo dziedziczki z synem barmana.
Zena spojrzała w kieliszek brandy i podniosła oczy ku niemu.
Pogłaskała go po policzku.
- Ale jesteś żonaty od dawna. Czy ta gra się już nie skończyła?
- Kochanie, nie bierzesz w tym udziału, więc w ogóle nie możesz
tego zrozumieć. Deirdre jest panem, jest uwikłana w ciągłą walkę
ze swoim ojcem, a ja jestem pionkiem w tej grze. Parker Walling
nienawidzi mnie od dnia, kiedy się spotkaliśmy.
- To byłby dobry powód, żeby cię w końcu zostawiła.
Zena była zmieszana.
- W normalnej sytuacji miałabyś rację, ale Wallingowie nie są
zwykłymi ludzmi. Deirdre i ojciec kochają się i szanują, ale
obydwoje uwielbiają walczyć. Gdyby Deirdre zostawiła mnie z
jakiegoś powodu, jej ojciec by wygrał, dlatego nigdy na to nie
pozwoli.
- Więc dlaczego jej nie zostawisz?
- Bo wtedy ja przegrywam. Rodzina to rodzina, a Parker Walling nie
byłby miły dla syna barmana, który rzuciłby jego córkę. Jest
potężny i ma wszędzie coś do powiedzenia. Nigdy nie wiedziałbym,
gdzie i kiedy mnie dopadnie.
- To rodzaj meksykańskiego pata?
- Chyba tak. Za każdym razem, gdy już wydaje mi się, że znalazłem
wyjście, wpadam prosto na kolejną przeszkodę.
Zena siedziała nieruchomo. Wiedziała, że Terkowi niełatwo przyszło
się na to zgodzić. Nie była aż taka niewinna, jak myślał, nie była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]