[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaistniała sytuacja stwarzała bowiem rozliczne możliwości, właściwie nie wiadomo było, jak się
zachować.
- Czy tu jest kawa? - spytała może cokolwiek zbyt nerwowo.
- Powinna być w kuchni.
- Zrobię cały dzbanek. Może w tym czasie rozpaliłbyś w kominku?
Rad zgodził się bez oporów i bez żadnych uwag, co ją zaskoczyło i ucieszyło. Ten wyjazd rzeczywiście
dobrze im obojgu robił.
Jakiś czas później siedzieli w zgodnym milczeniu na kanapie, delektując się kawą i wpatrując się w
tańczące płomienie. Ponieważ Rad nie zapalił światła, w salonie panował nastrojowy półmrok.
Lainie z trudem oderwała wzrok od hipnotyzującej gry ognia.
- Powiedz mi coś o tych ludziach, z którymi się jutro spotykamy - zaproponowała.
- O Hansonach? - Rad nie odwracał wzroku od kominka. - Chodziliśmy ze Steve’em do szkoły średniej,
byłem świadkiem na jego ślubie, potem zaczął pracować dla firmy mojego ojca. Teraz pracuje dla mnie.
- Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek o nim wspominał.
- Gdy mieszkaliśmy razem, Steve siedział akurat w naszej filii w Luizjanie. - Po raz pierwszy w jego
głosie nie słychać było goryczy, gdy wspominał tamten okres. - Tam urodziło się ich trzecie dziecko.
- To ile ich mają?
- Czworo. Trzy dziewczynki i chłopiec. Mały jest moim chrześniakiem. - Spojrzał na Lainie i
uśmiechnął się. - Sean to żywe srebro. Kiedy miał dwa latka, po każdej zabawie z nim miałem ślady jego
zębów. Gdy miał trzy, wychodziłem posiniaczony, bo jeździł na mnie i kopał mnie piętami. Linda, żona
Steve’a, mówi, że mały jest teraz na etapie zabawy w Indian. To oznacza, że tym razem zostanę
oskalpowany.
Lainie roześmiała się i popatrzyła na męża z zachwytem. Nie znała go od tej strony.
- Czy wiesz, że po raz pierwszy od tych kilku tygodni, gdy jesteś ze mną, słyszę twój śmiech? -
Wpatrywał się w nią tak intensywnie, że na moment aż przestała oddychać z wrażenia.
Zmieszała się nieco i nie wiedziała, co na to odpowiedzieć, lecz Rad nie czekał na odpowiedź. Podniósł
się, wyciągnął do niej rękę i pomógł jej wstać. Lainie nie cofnęła potem dłoni i stali tak, patrząc na siebie.
- Robi się już późno - zauważył. - Pewnie jesteś zmęczona, musisz odpocząć. Idź spać.
- Rad... - szepnęła z niewysłowioną tęsknotą.
Przysunęła się bliżej, lecz on puścił jej rękę i ze smutnym uśmiechem odmownie potrząsnął głową.
Następnie pochylił się i pieszczotliwie musnął wargami pełne usta Lainie.
- Idź spać. Jeszcze tym razem...
Posłuchała go, a jej serce napełniło się radością. To znaczy, że innym razem... Och, Rad!
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Steve Hanson był mniej więcej tego samego wzrostu, co Rad, ale potężniej zbudowany. Proste włosy w
kolorze pszenicy opadały mu na czoło, silnie kontrastując ze spaloną na brąz skórą. Linda, popielata
blondynka o falujących włosach, była znacznie niższa od męża.
Rad przedstawił ich Lainie, po czym cała czwórka usiadła razem w salonie, żeby panie miały
możliwość zapoznać się ze sobą, zanim zostaną same. Był to bardzo dobry pomysł, gdyż dzięki obecności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]