[ Pobierz całość w formacie PDF ]
White Elk ją odwiedzali, choć dla niektórych nie było to łatwe. Dzięki nim Gabby czuła się ko-
chana.
Jeśli dom jest tam, gdzie jest serce, w ciągu kilku tygodni znalazła dom. Ale musiała
wziąć pod uwagę jeszcze inne serce, którego nie chciała złamać. Tuląc do piersi Bryce'a, podję-
ła decyzję. Zostanie, jeśli Neil tego chce. Jeżeli nie, wyjedzie, żeby mu nie przypominać o jego
bracie. To będzie dla niej poświęcenie, lecz zrobi to dla dobra Neila.
- Fallon się wami zaopiekuje - oznajmił Eric. - A ja będę w kontakcie, gdy wylądujecie.
Szpital został powiadomiony, doktor James Galbraith zajmie się Bryce'em.
- To dobry lekarz? - spytała Gabby.
- Powierzyłbym mu swoje bliźniaczki.
Ta rekomendacja jej wystarczyła. Niepokoiła się podróżą, niepokoiła się kolejną operacją
Bryce'a. Pragnęła, by Neil wpadł życzyć jej powodzenia. Sprawdzić, co z Bryce'em. Ale tak się
nie stało. Uściskała Erica, wsiadła do karetki i zajęła miejsce obok Fallon, szykując się do po-
dróży na szczyt środkowej Siostry, gdzie czekał śmigłowiec.
Godzinę później wysiadała z karetki, która odebrała ich w Salt Lake City. Natychmiast
zabrano Bryce'a na oddział intensywnej opieki dla noworodków - nie dlatego, że był w kry-
tycznym stanie, lecz na wszelki wypadek. Gabby zajęła się wypełnianiem dokumentów.
- Ojciec? - spytała pielęgniarka, widząc, że Gabby pominęła tę rubrykę.
- Nie ma ojca - odparła Gabby, po czym zmieniła zdanie. - Doktor Gavin Thierry, nie ży-
je. - Ojciec Bryce'a zasługiwał na to, by o nim wspomnieć.
- Przepraszam.
- Ja też - odezwał się Neil zza pleców Gabby. Odwróciła się gwałtownie.
- Nie wiedziałam, że tutaj będziesz.
- Ani ja. Wczoraj po wyjściu ze szpitala jechałem przed siebie, aż trafiłem tutaj. Wynają-
łem pokój w hotelu po drugiej stronie ulicy i... czekałem.
- Na Bryce'a.
- Na ciebie, Gabrielle.
- Pani syn jest na intensywnej terapii - wtrąciła pielęgniarka. - Może pani tam pojechać.
Gabby podziękowała i ruszyła do windy. W połowie drogi zatrzymała się i odwróciła do
Neila.
- Idziesz?
- A chcesz?
- To twój bratanek. W jego żyłach płynie twoja krew. - Miał prawo tam być, a ona bar-
dzo chciała, by odczuwał taką potrzebę. Nie wiedziała, czy przyjechał kierowany poczuciem
obowiązku, czy źle pojętą lojalnością. - Jeśli chcesz uczestniczyć w jego życiu, nie mam nic
przeciwko temu.
Bez słowa wjechali na czwarte piętro. Kiedy drzwi się otworzyły, wysiadł w milczeniu.
Ale gdy Gabby włożyła ochronny fartuch i wchodziła na oddział, zawołał:
- Powiedz mu, że tu jestem i że go kocham.
- Naprawdę?
- To nie jest łatwe, Gabrielle. Dla żadnego z nas. Ale Bryce nie ma z tym nic wspólnego.
To mały chłopiec, który walczy z przeciwnościami losu i potrzebuje tyle miłości, ile możemy
mu w tej chwili ofiarować.
- W tej chwili? Jeśli tak uważasz, to nie powinno cię tutaj być. Mój syn, syn Gavina, za-
sługuje na coś więcej. Jeśli nie możesz mu dać bezwarunkowej miłości na zawsze, wracaj do
hotelu albo do White Elk.
Gabby minęła drzwi oddziału. Ręce jej drżały. Chciało jej się płakać, krzyczeć, walić
pięścią w ścianę. A przede wszystkim zawrócić i powiedzieć Neilowi, że go kocha i chce, by
był częścią ich życia. Na jej warunkach, czyli na zawsze. Kiedy się obejrzała, Neil zniknął.
Bryce leżał w kołysce, podłączony do tlenu i kroplówki. Taki bezbronny. Chciała go
przytulić i poczuć tę więź, która jej towarzyszyła w ciąży. Ale w sali pełnej urządzeń i innych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]