[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oświetlony portret w srebrnej ramie. Rozmyśla nad tamtym latem, festiwalem, zdjęciem, na którym
Kath promieniała uśmiechem w grupie przyjaciół. Ma ochotę cofnąć czas. Wrócić i zapytać Kath...
Zadać jej pytania, które wówczas nie przychodziły mu w ogóle do głowy. Dokąd jedziesz? Dlaczego?
Jak tam jest?
R
L
T
Nick
Nick jest w szoku. Czuje się zle. Traci poczucie czasu, mylą mu się dni tygodnia. Włóczy się po
Londynie, bo to lepsze, niż siedzieć Polly na głowie, ale tak naprawdę nie wie, co chciałby teraz robić.
Dawniej wypady do Londynu były czystą przyjemnością; teraz wydaje mu się, że to zesłanie na Sybe-
rie. Kiedy jest głodny, sam musi znalezć sobie coś do jedzenia, bo Polly nie ma przez większość dnia,
często także wieczorami, a jej lodówka w niczym nie przypomina pełnej lodówki w domu. Domu?
Przecież podobno nie ma już domu. Przymuszany przez Polly, Nick odwiedza kilka biur nieruchomo-
ści i pyta o mieszkania do wynajęcia. Ale prawie nie słucha, co agenci do niego mówią. Bierze listy
ofert, które mu wręczają, wraca do domu, kładzie je na stole i nawet ich nie przegląda.
To niemożliwe. To jakaś absurdalna pomyłka. Telefonuje do Elaine, ale nie udaje mu się z nią
porozmawiać. Albo odzywa się Sonia, udzielając bardzo dyplomatycznych, zawoalowanych odpowie-
dzi, albo automatyczna sekretarka. Nick zostawia wiadomości dla Elaine; apeluje do rozsądku i uczuć,
początkowo krótko, w paru słowach pełnych godności. Ale wkrótce słowa tracą swą dostojność i
przemieniają się w wołanie na puszczy, w nikczemne błaganie, próżne biadolenie. Elaine nie oddzwo-
niła ani razu.
Polly odwiedza matkę. Rozmawia z nią. Wraca rozzłoszczona i wzburzona.
 Musisz być cierpliwy, tato  mówi, nie wdając się w szczegóły.  Aha, słuchaj, byłeś już
zobaczyć to mieszkanko przy Clerkenwell? Pomyślałam, że to idealnie coś dla ciebie.
Ale Nick nie ma najmniejszej ochoty na fantastyczny, zaadaptowany strych w dzielnicy EC1.
Ma ochotę wrócić do domu, nie kiedyś, ale teraz, zaraz. Chce, żeby ten koszmar się skończył, żeby się
zapadł w przeszłość, najlepsze miejsce na życiowe błędy, by znikł mu z oczu raz na zawsze. Tam też
przecież od dawna znajduje się cała sprawa Kath i tam było tak cicho i bezpiecznie, do czasu... grote-
skowego incydentu z fotografią, do czasu gdy zjawił się ten cholerny Glyn.
Przecież sprawa była zamknięta, raz na zawsze. Dobrze, prawda, to nie powinno się zdarzyć, ale
nikomu nie stała się krzywda, nikt tak naprawdę nie ucierpiał, dopiero teraz dzieje się krzywda, zupeł-
nie niepotrzebnie. Nick nie potrafi zrozumieć, jak coś usunięte w niebyt, zatopione w głębinie, może
się nagle wynurzyć na powierzchnię i zniszczyć życie. Czuje się znieważony, wypruty z sił, zniechę-
cony do świata. Nic dziwnego, że ma bóle głowy i skręca go w żołądku. Powinni o tym porozmawiać z
Elaine, wyjaśnić sobie wszystko, spokojnie i rozsądnie, jest pewien, że potrafiliby rozwiązać ten pro-
blem, gdyby tylko Elaine dała mu szansę.
Ale nie. Zamiast tego Nick chodzi bez celu ulicami okropnego Londynu, spotykając się czasem
na piwie z jakimś starym znajomym. Takie spotkania utraciły jednak dawny smak. Co gorsza, nie ma
już ochoty jechać do Northumberland. Przestały go interesować także inne projekty, które od jakiegoś
czasu chodziły mu po głowie. Czy Elaine naprawdę się wydaje, że w takich warunkach można normal-
R
L
T
nie pracować? Trudno mu się nawet zmobilizować do kupna byle gazety. Siedzi na ławce w parku, z
puszką piwa w dłoni, nieruchomo, z opuszczoną głową, jak ostatni opój.
I myśli o tym, co się wtedy stało, co nie powinno się stać, co nie powinno urosnąć do takich
rozmiarów, by wpędzać go teraz w tak żałosny stan.
Spojrzał któregoś dnia na Kath i zauważył, jaka jest piękna. Nie widział tego wcześniej?
Owszem, ale dotychczas traktował to normalnie, nawet z pewną obojętnością. Teraz jej uroda nabrała
innego wyrazu: zaczęła zwracać jego uwagę, odwoływała się do niego, rozbudziła w nim potrzebę za-
reagowania.
Tak, miał ochotę iść z nią do łóżka. Gdy zdał sobie z tego sprawę, przeżył szok. Przecież to sio-
stra Elaine. Siostra Elaine, na miłość boską, którą zna od lat.
Ale nie miało to znaczenia. Najmniejszego.  Co z tego?", pytał jakiś cichy głos. Jest siostrą
Elaine? I co? Nie takie rzeczy się zdarzają, prawda? Nic z tym nie można zrobić. To ani twoja, ani jej
wina.
Dobrze pamięta tamten... zew natury, tamtą siłę pożądania. Pamięta, jak patrzył i patrzył na
Kath, zaskoczony, że patrzy na nią inaczej niż powinien, że tak swojska mu bliskość Kath nagle jest
czymś całkowicie innym. Zaskoczony, ale też podekscytowany. Pamięta, jak dni nabrały raptem kolo-
ru, jak odkrył w sobie nowe pokłady energii.
Pamięta to dobrze. Gorzej pamięta okres, który nastąpił potem. Jak długo to trwało? Sześć mie-
sięcy? Rok? Ile razy się kochali? Niewiele. W pamięci Nicka cała ta historia zamknęła się w kilku go-
rących obrazach: twarz Kath, jej ciało, jej głos.
Odwraca się na drugi bok.  Dlaczego to robimy?", pyta. Patrzy na niego  wciąż widzi jej
spojrzenie, baczne, kryjące jakąś kapitulację. Spojrzenie, które właśnie teraz nie daje mu spokoju.  Ty
robisz to z tych samych względów, co wszyscy mężczyzni", poprawia się:  ...wszyscy ludzie. Ale dla-
czego ja to robię?"
Nick stara się ją uspokoić. Sądzi, że to mu się udaje. Kiedy teraz znowu słucha tamtych pytań,
dochodzi do wniosku, że powinien jej coś odpowiedzieć, że umiałby znalezć słowa, ale cóż, najwyraz-
niej nie odpowiedział.  Jesteś mężem Elaine. Czy dlatego to robię? Ponieważ jesteś mężem Elaine?"
Pamięta dzień, w którym zrobiono to zdjęcie. Przeklęte zdjęcie. Gdyby nie ono, nie siedziałby
teraz na ławce w parku, z wirującymi u nóg opakowaniami po chrupkach, obok jakiegoś starego dziada
zatopionego w brukowej lekturze  Sun". Tak nie można żyć, myśli. Nie mogę tak żyć.
Dlaczego tam pojechali? Kolejny pomysł Kath? Kath nigdy się nie interesowała rzymskimi za-
bytkami. Dziś Nickowi się wydaje, że to on zaproponował wycieczkę. Subtelnie łącząc wyjazd z jed-
nym ze swoich pomysłów wydawniczych? W rzeczywistości był to pretekst, by widzieć się z Kath, bo
wówczas spotkanie z nią było najważniejsze, nawet jeśli w towarzystwie innych osób. Więc pojechali
R
L
T
 Elaine i on, Kath, cała ta Mary Packard z jakimś swoim kompanem i Oliver. Nieszczęsny Oliver,
który zabrał ze sobą nieszczęsny aparat fotograficzny.
Pamięta piknik. Wszyscy rozsiedli się na trawie, a on myślał o Kath. Uważał, by nie patrzeć na
nią za często i za intensywnie. Usilnie demonstrował swoje zwyczajne zachowanie, traktując Kath
normalnie, jak przez wszystkie minione lata. Pamięta, jak Kath odchodzi z Mary Packard, jak stoją
obie nad rzymską mozaiką, śmieją się do siebie. Zastanawiał się wtedy, czy Mary Packard wie. To była
najbliższa przyjaciółka Kath. Czy Kath się jej zwierzała? Z czego? Właściwie Nick trochę by chciał,
żeby Mary wiedziała.
Pamięta, że stali w kręgu, a on się znalazł obok Kath. Znalazł się? Prawdopodobnie specjalnie
tam stanął. I nie potrafił się oprzeć, sięgnął do jej dłoni, oplótł palcami jej palce, odciągnął ich sple-
cione ręce, ukrył za plecami, w fałdach sukni Kath, by nikt nie dostrzegł. Ta chwila intymności wywo-
łała dreszcze, być może wzmożone świadomością, że obok stoi Elaine i coś do nich mówi: jednocze- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl