[ Pobierz całość w formacie PDF ]
radzi sobie z nękającym go wspomnieniem i niesłusznym poczuciem winy,
i gdy przełożona poprosiła ją o odniesienie portfela, poczuła, że musi ulec
nakazowi serca.
Gdyby nie zajrzała przez okno i nie nabrała podejrzeń, że Nick chce
odebrać sobie życie, najprawdopodobniej już wkrótce znalazłaby się we
własnym domu. Stało się inaczej: tego wieczoru poznała starannie
ukrywaną część duszy tego człowieka, który przy okazji postanowił
oprowadzić ją po całym, własnoręcznie urządzanym domu. W rezultacie
znalezli się w tym samym łóżku.
71
RS
- Ciągle nie rozumiem - szepnęła ze ściśniętym gardłem. Jeżeli
tak bardzo mu zależało, żebyśmy porozmawiali, że aż zaprosił mnie na
kolację, to dlaczego się nie odezwał? I dlaczego sugeruje, że to moja
wina?
Męczył ją ten brak odpowiedzi, ale dokonawszy przeglądu wydarzeń,
miała przynajmniej pewność, że to nie ona doprowadziła do zmiany jego
nastawienia.
Gdyby, pomyślała, uśmiechając się do sufitu, gdyby... To
najsmutniejsze słowo. Jak często je wymawia!
Gdyby Andrew nie umarł. Gdyby Tim zdobył się na cierpliwość.
Gdyby potrafiła być bardziej konsekwentna i nie pakowała się w żadne
przygody.
Niestety, nie można zmienić przeszłości, ale można unikać
podobnych pułapek w przyszłości. Na razie trzeba trzymać się z daleka od
Nicka. Może kiedyś będą w stanie pracować razem, jakby nic się nie stało.
Być może kiedyś się dowie, o co poszło.
Układając się wygodniej, stwierdziła, że chociaż pozbyła się
poczucia winy, wcale nie czuje się szczęśliwsza. Na pociechę powiedziała
sobie, że przynajmniej zaprowadziła pewien ład w swoich myślach i może
spokojnie zasnąć.
Czeka ją kolejny dyżur, więc musi być przygotowana na różne
wyzwania losu - oraz Nicholasa Prince'a. Zasypiając, przypomniała sobie
całkiem zabawny obraz zdumionej twarzy Nicka, kiedy nazwała go żabą.
- Siostro! - zawołał Leo już przy drzwiach. Od razu się uśmiechnęła.
72
RS
W ostatnich dniach Leo zauważył chłód, jaki zapanował w
stosunkach między nią i Nickiem, i coraz częściej domagał się, by Polly
towarzyszyła mu przy różnych zabiegach. Jak na złość, stan większości
pacjentów wymagał konsultacji z Nicholasem.
I tym razem, już z daleka, dostrzegła swojego przeciwnika w
gabinecie. Pochylał się akurat nad dziewczynką, która miała najwyżej pięć
lat.
- Wpadła do inspektu - poinformował ją półgłosem Leo. - Całe nogi i
ramiona posiekane szkłem. Pełno odłamków, krwawi jak zarzynane prosię.
Na szczęście twarz cała.
Przez upiorne pół godziny Polly zwijała się jak w ukropie, doglądała
dziewczynki, wykonywała polecenia lekarzy wydawane miłym tonem
przez Lea i oschłym przez Nicka.
W końcu małą Emmę można już było przewiezć na salę operacyjną.
- Dodatkowa krew zamówiona? - rzucił Nick, ściągając rękawiczki i
zsuwając z twarzy maseczkę.
- Tak, doktorze - odparła rzeczowo. - Doktor McFadden już jest
gotowy, a doktor Panagiotis przygotowuje się do operacji.
Mruknął coś w odpowiedzi, ale Polly już patrzyła na Lea, który
właśnie wracał z sali operacyjnej.
- Uratuje jej nogę? Będzie chodziła? - dociekała, ciągle przejęta
spustoszeniem, jakie odłamki szkła poczyniły w ciele dziewczynki.
- Nie wiadomo. To zależy od ilości tkanki mięśniowej, którą trzeba
będzie usunąć. Rana wygląda, jakby ktoś nasypał w nią cukru i zamieszał.
Minie kilka godzin, zanim Panagiotis się z tym upora.
73
RS
Przeraziło ją to obrazowe porównanie. Jednocześnie wyobraziła
sobie ogrom pracy, jaki McFadden będzie musiał włożyć w ten zabieg.
Czeka go mozolne usuwanie odłamków, a tam, gdzie okaże się to
niemożliwe, wycięcie całych partii mięśni, aby drobinki szkła nie
przedostały się do reszty ustroju.
Westchnęła tylko i zabrała się do zmienienia jednorazowego
pokrycia kozetki i uzupełnienia środków opatrunkowych. Wiedziała, że
już nic więcej nie może zrobić dla małej Emmy. Od tej pory wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]