[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w którym chciałam się zabić. %7łycie naprawdę jest kompletnie
porąbane - myślałam pod prysznicem.
Resztę nocy spędziliśmy wzorowo, w osobnych posłaniach.
Rano Paweł przygotował śniadanie i żadne z nas nie wracało
do nocnych wydarzeń. Rozmawialiśmy o mnie, o rozwodzie,
o murze, który wokół siebie wzniosÅ‚am. ByÅ‚am odprężona i od­
blokowana, mogłam mówić o wszystkim, co tłumiłam w sobie
latami. Paweł słuchał uważnie, nie przerywał tych pierwszych
prawdziwych zwierzeń, na jakie się zdobyłam. Dopiero kiedy
dotarłam do tego momentu, kiedy sama przestałam wierzyć,
że cokolwiek czuję, wtrącił:
- Emocjonalny trup.
- Co?
- Tak okreÅ›liÅ‚aÅ› Starling, kiedy rozmawialiÅ›my o  Hanni­
balu". Już wówczas obuchem mnie walnęło. Nie o niÄ… chodzi­
ło, prawda? Myślałaś o sobie?
- Tak.
- Boże, dziewczyno, co ty za bzdury wygadujesz? Ty nie je­
steÅ› zdolna do uczuć? Nigdy nie spotkaÅ‚em kogoÅ› tak chÄ™tne­
go do pomagania innym. PeÅ‚nego zrozumienia i empatii. Po­
trafisz doskonale wczuć się w drugą osobę. Nawet radykalnie
odmiennÄ… od ciebie.
- To żadna sztuka, kiedy jest się biernym obserwatorem
życia.
73
- Pewnie tak. Tyle że to akurat nie ty. Ty się natychmiast
angażujesz w problemy bliskich. Może tego nie dostrzegasz,
bo działasz instynktownie. Trzeba mieć olbrzymie serce, żeby
tak postępować.
- Mylisz siÄ™. Ja w ten sposób usprawiedliwiam jedynie swo­
je istnienie. Chcę być pomocna. Tyle mogę.
- A co ty jesteÅ›? JakaÅ› samarytanka? Pomagasz innym, daj
pomóc sobie. Przyjazń działa w dwie strony. Pozwól chociaż
czasem, żeby inni się wykazali. Nie możesz sama walczyć
z tym, co się w tobie kotłuje. Jak to szło?  Nie potrafię kochać.
Nie jestem zdolna do miÅ‚oÅ›ci" - przytoczyÅ‚ moje sÅ‚owa. - Mo­
gę wiedzieć, na czym opierasz te dramatyczne przypuszczenia?
Na doświadczeniach z Konradem?
- Kiedy ja naprawdę starałam się...
- Pokochać go? Malutka, przecież to absurd. Można starać
się kogoś zaakceptować, polubić, zrozumieć, ale kochać? Nic
na siłę.
- Czy ty masz mnie za kompletną idiotkę? - żachnęłam się.
- JeÅ›li mi powiesz, że próbowaÅ‚aÅ› pokochać Konrada, zde­
cydowanie potwierdzÄ™.
- No to jestem idiotką! Bo próbowałam. Konrad... Mówił,
że jestem kobietą jego życia. %7łe kocha mnie bezgranicznie.
- To akurat jego problem, nie twój.
- Nie do koÅ„ca. Bo widzisz, ja nigdy czegoÅ› takiego nie czu­
Å‚am.
- A ten legendarny Michał?
- To co innego. Miałam szesnaście lat.
- A teraz dwadzieścia dwa, ale i tak twoje oczy zmieniają
kolor, kiedy o nim mówisz. Nadal gdzieÅ› gÅ‚Ä™boko w tobie sie­
dzi, prawda?
- Pierwszych zadurzeń się nie zapomina. Zwłaszcza takich
niespełnionych.
- Przeczysz sama sobie. KtoÅ›, kto ciÄ…gle rozpamiÄ™tuje zwiÄ…­
zek sprzed sześciu lat...
74
- Niczego nie rozpamiętuję i nie było żadnego związku! -
straciÅ‚am cierpliwość. - Najpierw chodziÅ‚ z EwkÄ…, z którÄ… sie­
działam w jednej ławce, więc niejako grzecznościowo musiał
dostrzegać moją obecność. Pózniej pomagałam mu w biologii
i chemii, wreszcie awansowałam do roli kumpla i powiernika.
Nawet czasem kryłam jego nieobecności w szkole, wiedząc, że
zabawia siÄ™ z kolejnÄ… panienkÄ…. A on przywoziÅ‚ mi prezenci­
ki, jeÅ›li aktualna mieszkaÅ‚a poza AodziÄ…. Do dziÅ› mam Å›nież­
nÄ… kulÄ™ ze smokiem wawelskim.
- JednÄ… chwilÄ™... PrzywoziÅ‚ ci bibeloty, kiedy jechaÅ‚ na fi­
go-fago?
- Tego określenia nie znałam, ale tak, dobrze usłyszałeś.
- Za to tobie coś umknęło. Facet dawał coś do zrozumienia.
- Jesteś fajną kumpelą, dzięki za alibi.
- Tamto to tylko seks. Ty się dla mnie liczysz - odparował
Paweł spokojnie.
Czyli co? PrzegraÅ‚am swojÄ… szansÄ™? Bo przecież sama ze­
rwaÅ‚am z nim kontakty. Na tydzieÅ„ przed maturÄ…. Sama ka­
załam mu się zabierać z kolejnym szampanem do diabła albo
aktualnej dziewczyny. I posłuchał, cholera.
Chociaż rzeczywiÅ›cie, kiedy przed ustnym z polskiego do­
stałam totalnej dygawy, momentalnie znalazł się przy mnie.
Wygadywał jakieś dyrdymały, próbował rozśmieszyć, donosił
gorÄ…ce kakao ze szkolnego sklepiku. I prawie wepchnÄ…Å‚ mnie
do sali egzaminacyjnej. Na wręczeniu świadectw skinęliśmy
sobie głowami z daleka...
- Dobra, poddajÄ™ siÄ™. Faktycznie rozpamiÄ™tujÄ™, a nie powin­
nam. To wciąż cholernie boli, Paweł.
- Strasznie poplÄ…tana z ciebie istotka, wiesz, malutka? Nic
dziwnego, że chwilami sama się w tym wszystkim gubisz.
- Bardzo się cieszę, że przyjechałeś.
- Ja także. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
W każdej sprawie.
- Zapamiętam.
75
- I nie wyÅ‚Ä…czaj wiÄ™cej telefonu, bo przedwczeÅ›nie osiwie­
jÄ™, dobrze?
- Zwłaszcza że ktoś właśnie może mnie potrzebować?
- Nie zaczynaj. - Pogroził mi palcem.
- %7łartowałam. Ale skoro o telefonach mowa...
Przed wyjazdem Paweł uruchomił moją komórkę i udzielił
mi krótkiego kursu obsługi. Dwa czynne telefony. Wróciłam na
listę obecności.
ResztÄ™ wakacji spÄ™dziÅ‚am niezwykle intensywnie. Prakty­
ki zawodowe to jedno, ale poza nimi z determinacją zajęłam
się niszczeniem przeklętej bieli w mieszkaniu. Z pewnością nie
byÅ‚o to malowanie fachowe, ale już sam widok sÅ‚onecznej żół­
ci, ciepłej pistacji, pastelowego błękitu na ścianach poprawiał
mi samopoczucie. W dużym pokoju poszłam na całość: ostry
meksykaÅ„ski pomaraÅ„cz aż siÄ™ prosiÅ‚ o uzupeÅ‚nienie za pomo­
cą kilku dorodnych rozłożystych kaktusów Wyraznie czułam,
że to pomieszczenie doÅ‚adowuje moje akumulatory pozytyw­
nÄ… energiÄ…. PrzydaÅ‚a siÄ™, bo w wariackim tempie zaczęłam ro­
bić kurs prawa jazdy. Egzamin teoretyczny nie stanowiÅ‚ pro­
blemu. Ostatecznie tyle razy na studiach miałam do czynienia
z testami, nawet wielokrotnego wyboru. Te kilkadziesiÄ…t wer­
sji dostÄ™pnych dla kursantów stanowiÅ‚o czystÄ… rozrywkÄ™ wo­
bec wiedzy z anatomii, mikrobiologii czy farmakologii. Praw­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl