[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lustro. Nie wiedziała, co zrobić, aby spodobać się Joemu.
Po raz dziesiąty wygładziła spodnie i przyjrzała się swemu
odbiciu w lustrze. Joe zapewne spodziewał się, że ujrzy ją ubraną w coś
krzykliwego i rzucającego się w oczy. Ona tymczasem ubrała się
skromnie, choć elegancko.
Rzuciła niepewne spojrzenie w stronę Maggie.
- Nie jestem typową projektantką mody. Jeśli on spodziewa się
jakiegoś wampa...
Maggie oderwała wzrok od monitora.
- Spodziewa się dokładnie kogoś takiego jak ty. Wyglądasz
świetnie. Uwielbiasz przyjęcia, a kiedy masz jakieś specjalne wyjście,
wkładasz jedną ze swoich kreacji i nie można oderwać od ciebie
wzroku. Poza tym pamiętaj, że idziesz tylko na lunch.
Riana skinęła głową. Maggie ma rację. Idzie na lunch. Z Joem.
- To dziwne - mruknęła do siebie.
Czy to naprawdę się dzieje? Czy rzeczywiście jest zaręczona?
Czy to możliwe, żeby Joe Henderson zakochał się w niej od
pierwszego wejrzenia?
- Może byś ze mną poszła? - spojrzała błagalnie na przyjaciółkę.
Maggie potrząsnęła przecząco głową.
- Sama musisz rozwiązać ten problem.
ous
l
a
d
an
sc
- Proszę.
- Co się z tobą dzieje? Zazwyczaj nie przejmujesz się tak
mężczyznami.
Maggie miała rację, ale Joe Henderson nie był zwykłym
mężczyzną. Wiedział o niej znacznie więcej niż ktokolwiek inny.
- Riana - usłyszała za sobą głęboki męski głos. Odwróciła się.
Widok Joego sprawił, że poczuła skurcz w żołądku.
- Cześć - zdołała z siebie wydusić.
- Gotowa? - Przesunął wzrokiem po całej jej postaci, jakby
widział ją po raz pierwszy w życiu.
Skinęła głową.
Popatrzył jej w oczy z taką intensywnością, że niemal się
przeraziła. Musi się opanować. Kontroluje sytuację, a Joe nie stanowi
dla niej żadnego zagrożenia. Nie ma się czym denerwować.
Sięgnęła po torebkę, a krew odpłynęła jej z twarzy. Torebka
wypadła jej z ręki, a cała zawartość wysypała się na podłogę.
Ależ z niej idiotka. Czy naprawdę nie potrafi się opanować?
Klęknęła i pochyliła głowę, aby ukryć twarz. Co on sobie teraz o
niej pomyśli? Musi go jakoś przekonać, że wcale nie jest taka głupia i
niezdarna, jak się wydaje.
Nie miała odwagi na niego spojrzeć.
- Pozwól, że ci pomogę - zaoferował Joe. Kucnął obok niej i
zaczął zbierać z podłogi rozsypane kosmetyki, szczotkę do włosów,
kluczyki...
Riana zgarnęła porozrzucane drobiazgi do torebki, niezdolna
ous
l
a
d
an
sc
spojrzeć mu w oczy. Ma przed sobą faceta, który wierzy w miłość od
pierwszego wejrzenia, a zachowuje się przy nim jak znerwicowana
nastolatka.
Otworzyła torbę, żeby Joe wrzucił do niej resztę zawartości, a
serce waliło jej jak oszalałe.
Przytrzymał na chwilę zebrane drobiazgi, jakby na coś czekał.
Riana przygryzła wargę.
Joe ostrożnie umieścił kosmetyki Riany w torebce.
Przełknęła ślinę i zamknęła torebkę.
Dotknął palcem jej brody i delikatnie podniósł jej zarumienioną
twarz.
- Hej?
Wreszcie odważyła się zwrócić na niego wzrok.
- Przepraszam - wyjąkała zmieszana. Nigdy dotąd nie była z
kimś, komu naprawdę na niej zależało.
Joe ujął ją za rękę i wstał, pociągając ją do góry.
- Nie masz mnie za co przepraszać.
- Straszna ze mnie niezdara.
- Zapewne jeszcze nie doszłaś całkiem do siebie, to wszystko -
powiedział, stając z nią twarzą w twarz.
- Może masz rację... Z pewnością nie powinnam teraz
obsługiwać żadnych urządzeń mechanicznych.
- To na pewno - uśmiechnął się Joe. - Jesteś głodna?
- Umieram z głodu.
Obejrzała się za siebie na Maggie, która uniosła kciuk i
ous
l
a
d
an
sc
uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Gdyby Riana nie znała jej lepiej, pomyślałaby, że Joe wpadł
Maggie w oko. Miała nadzieję, że to dobry znak i Joe okaże się
odpowiednim facetem. Kolejnej porażki po prostu by nie zniosła.
Kawiarnia przy sąsiedniej ulicy okazała się idealnym miejscem
na lunch. Odkrył ją wczoraj i od razu przypadła mu do gustu.
Cisza, jaka między nimi panowała od momentu wyjścia z
pracowni, stawała się nie do zniesienia. Joe nie bardzo wiedział, co
powiedzieć. Zupełnie nie potrafił odgadnąć, o czym myśli Riana.
Będzie musiał bardzo uważać na to, co mówi, i wybrać
odpowiedni moment, by wyznać jej prawdę.
Jej chłopak był zupełnym idiotą. Odtrącił kobietę, która nie tylko
była piękna i utalentowana, ale w dodatku miała nietuzinkową
osobowość.
Gdyby nie wiedział, co się wydarzyło, nie słyszał jej
zrozpaczonych słów i nie widział, jak ciężko było jej pogodzić się z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl