[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Drzwi windy otworzyły się i do środka weszli, jacyś ludzie.
- Ups. To nasze piętro.
Pokój Sebastiana bardzo przypominał jej pokój. Ogromne łóżko, pluszowe sofy, ta-
ras z widokiem na morze. Na podłodze stała otwarta walizka, z której wystawały ubrania.
- Skąd wiedziałeś, że tu się zatrzymałam?
- Wspomniałaś kiedyś, że rodzice przywozili cię tu na wakacje, więc postanowiłem
spróbować. Dzwoniłem wszędzie, zadzwoniłem też i tu.
- Wiem, że powinnam była ci zostawić jakąś wiadomość, ale... No cóż, podjęłam tę
decyzję pod wpływem nagłego impulsu i...
- Wiem. Zraniłem cię. - Gdy odwróciła wzrok, jakby chciała ukryć cierpienie, do-
dał żarliwie: - Wiem, że żadne słowa nie zmienią tego, co się stało, ale naprawdę bardzo
mi przykro. Mogę tylko starać się wytłumaczyć. Kiedy cię poznałem i kiedy się w tobie
zakochałem, zacząłem odczuwać wyrzuty sumienia. Wydawało mi się to nie w porządku
wobec Esther, jakbym ją zdradził.
„Kiedy się w tobie zakochałem". Naprawdę tak było?
- Sebastianie...
- Pozwól, niech dokończę. Gdy poznałem ciebie, odebrałem to jak objawienie, a
kiedy spytałaś mnie, czy się z tobą ożenię, nie potrafiłem uwierzyć we własne szczęście.
Zrobiłbym wszystko, żeby cię mieć. Wszystko.
- Cóż, byłam ci bardzo wdzięczna, że się zgodziłeś.
- Domyślałem się, że martwisz się o pieniądze, ale gdybym wówczas wiedział, jak
bardzo byłaś zdesperowana... - Zwinął dłonie w pięści. - Ten stary drań. Cały czas mam
wyrzuty sumienia, że potraktowałem go beznadziejnie łagodnie, ale zrobiłem tak ze
względu na Eleni.
- Eleni? Masz na myśli ciotkę?
- Tak. Byli tu.
- Tutaj? W Noosa? - Mimo woli rozejrzała się wokół siebie.
- Nie, tutaj na szczęście nie dotarli. Och, przepraszam... Zapomniałem, że to twoja
rodzina. Są w Sydney. Przez kilka dni mieszkali u mnie, a potem, kiedy Agnes miała ich
dosyć, przenieśli się do hotelu. Przylecieli z Aten, gdy tylko dowiedzieli się, że się po-
braliśmy.
- Co?! - Pod Ariadne aż ugięły się nogi.
Ciężko usiadła na łóżku.
- Chcesz powiedzieć, że są tu przez cały czas?
Usiadł obok niej i objął ją, jakby chciał w ten sposób dodać jej otuchy.
- Tak. Pericles bardzo się o ciebie martwi. Wynajął prywatnych detektywów, żeby
cię odnaleźli. Ciotka odchodzi od zmysłów. Powiedziała, że czuje się winna, bo zmusiła
cię do zaręczyn z tym bogatym Grekiem.
- Naprawdę tak powiedziała? Ciekawe, bardzo ciekawe, bo to ja zawsze słyszałam,
że jestem uparta, trudna i rozpieszczona. Raz nawet wuj mi wygarnął, że zachowuję się
jak księżniczka.
- Nie martwiłbym się tym specjalnie. - Uspokajająco poklepał ją po ramieniu. - Pe-
ricles wspomniał o twoim niedoszłym mężu. Niedługo po tym, jak wyjechałaś z Grecji,
wybuchł skandal, bo twój niedoszły ujawnił prawdziwe preferencje.
- Demetri? Chcesz powiedzieć, że jest gejem?
- Na to wygląda. Zostałaś całkowicie zrehabilitowana. W Grecji uważają cię za ko-
goś w rodzaju bohatera narodowego.
Patrzyła na niego osłupiała, potem mocno przetarła dłońmi twarz.
- Ja chyba śnię. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Demetri jest gejem? Więc po co
chciał się ze mną ożenić? Nie masz pojęcia, przez co musiałam przejść.
- Na szczęście masz to już za sobą. Pewnie jako żona miałaś służyć za kamuflaż
dla jego preferencji seksualnych... No, ale to już tylko anegdota, nic więcej, prawda?
- Jasne, było, minęło, choć muszę się z tym oswoić.
- Powiem ci coś jeszcze, co powinno cię ucieszyć. Twoja ciotka nie miała pojęcia o
intrydze, którą uknuł jej mąż. Poznała prawdę, dopiero kiedy do niej zadzwoniłaś. Nieźle
zmyła mu za to głowę, zwłaszcza że poślubiłaś mnie i zrujnowałaś sobie życie.
- Tak powiedziała?
- Nie tylko to. Możesz sobie wyobrazić, jakie gorące dyskusje toczyliśmy. Twoja
ciotka potrafi nieźle dać w kość. Trudno uwierzyć, ale zrobiło mi się żal starego Pericle-
sa. Nawet nie chcę myśleć, jakie mu piekło urządziła, gdy zostali sami.
- Och, na pewno dała mu popalić. - Zadumała się na moment, posmutniała. - Nie
wiem, czy chcę się z nimi zobaczyć. Nieważne, z której strony na to spojrzeć, wynik
zawsze będzie taki sam: wysłali mnie tu, żeby się mnie pozbyć. Nie mogę im tego wyba-
czyć.
- Nikt cię za to nie wini. - Czule pogłaskał ją po policzku. - Ale wiesz, poznałem
ich trochę i na mój rozum nie taki był ich zamysł. Naprawdę byli w rozpaczy, kiedy
zniknęłaś. - Zawahał się, po czym dodał. - Rozpaczali prawie tak mocno jak ja.
- Och. Naprawdę zabolał cię mój wyjazd?
- Przeszedłem piekło.
Nie chciała, żeby Sebastian przez nią cierpiał, ale fakt, że jej odejście sprawiło mu
ból, był dla niej pocieszeniem.
- Mam nadzieję, że potrafisz mi wybaczyć - ciągnął. - Wiem, że jesteś wolna i nie-
zależna. Możesz robić ze swoim życiem, co tylko zechcesz. Pragnę jednak, żebyś wie-
działa jedno. Kocham cię, Ariadne. Chcę, żebyś do mnie wróciła i została moją praw-
dziwą żoną.
Jego słowa poruszyły ją do głębi. Odczuła tak wielką ulgę, że nie była w stanie
wydobyć z siebie słowa. Podniosła rękę i dotknęła ukochanej twarzy.
- Och, Sebastianie...
- Myślisz, że mogłabyś mnie pokochać? - Jego palce odszukały miejsce na jej kar-
ku, które było szczególnie wrażliwe na dotyk. - Mogłabyś obdarzyć mnie uczuciem, choć
tak bardzo cię zraniłem?
- Przecież ja już cię kocham. Kocham cię do szaleństwa od chwili, w której cię uj-
rzałam.
- Bogu niech będą dzięki - szepnął, a potem pocałował ją namiętnie.
Z rozkoszą przylgnęła do niego, poddając się wszechogarniającemu uczuciu przy-
należności.
Najwyraźniej ich śniadanie musiało poczekać. Sebastian położył się na łóżku i po-
ciągnął Ariadne na siebie.
- Może zaczniemy tu nasz miodowy miesiąc? Moglibyśmy pojechać na Fraser Is-
land.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]