[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zakonu karmelitanek czy też postanowienia z kodeksu Hammurabiego, które nie dopuszcza
rozkoszy zmysłowej przed zachodem słońca, może pani powiedzieć bez cienia urazy w
głosie: "Ma pan całkowitą rację, co też mi przyszło do głowy? Kiedy wychodziłam za mąż,
przyrzekałam przecież wierność, a ponieważ do tej pory nigdy jeszcze nie zdradziłam męża,
będzie z pewnością lepiej, jeśli nie uczynię tego również dzisiaj". Ten głupiec nigdy sobie
tego nie wybaczy, że nie skorzystał z tak rzadkiej perły, jak pani. Ale gdyby nieoczekiwanie
miał zamiar zmienić zamiar, proszę być nieugiętą. Jeśli będzie usiłował zastosować przemoc,
musi pani wezwać natychmiast policję, tak aby otrzymał najwyższą karę. %7ładna ława
przysięgłych nie da wiary jego bzdurnym wyjaśnieniom, jakie przytoczy na swoją obronę,
nawet gdyby stanowiły samą prawdę.
Emmanuelle nie posiadała się z zachwytu, czując, do jakich rozmiarów urósł już członek
Maria dzięki jej staraniom. Mimo to nie próbowała złagodzić sarkazmu, brzmiącego w jej
głosie:
- Panie profesorze, to co mi pan tu zaleca, odpowiada, o ile mnie pamięć nie myli, dokładnie
temu, co powiedziałam panu niecałą godzinę temu. Ponieważ jednak odtrącił mnie pan, i to w
uwłaczający sposób, wydam teraz pana w ręce pierwszego lepszego policjanta. Mario
uśmiechnął się.
- Pani dłoń jest cudowna - powiedział. - Proszę to kontynuować. Moja droga, bardzo proszę,
niech pani nie udaje tak niemądrej. Przecież zdaje sobie pani sprawę z tego, że pomiędzy
nakreśloną tu przeze mnie sytuacją, a stosunkami, jakie nas łączą, nie istnieje najmniejsze
podobieństwo.
Emmanuelle nie rozumiała wprawdzie, na czym miałaby polegać ta różnica, pominąwszy
fakt, że nie siedzieli akurat przy herbacie, nie odczuwała jednak żadnej ochoty na dyskusję.
Pieszczoty, jakimi darzyła teraz swego nauczyciela, rozpalały jej zmysły, a potęgowały to
jeszcze bardziej wstrząsy zle resorowanego trójkołowca na wyboistej ulicy.
- Ten sam-lo nie wie nawet, jaki widok traci - zauważył Mario. Zagwizdał donośnie i ryksiarz
natychmiast odwrócił głowę, powiódł wzrokiem po swoich pasażerach, po czym na twarzy
pojawił mu się szeroki uśmiech.
- Spodobaliśmy się mu - stwierdziła Emmanuelle.
- Tak, znalezliśmy chyba wspólnika - odparł Mario. - Właściwie nie powinno to nas dziwić,
gdyż jest ładny. Istnieje międzynarodowa masoneria piękności. Są rzeczy dozwolone
wyłącznie ludziom pięknym. Kiedyś Montherlant zauważył słusznie w jednym ze swoich
listów do Pierre Brasseura, że nieprzyzwoite zachowanie nie jest wcale wulgarne, wulgarna
jest pruderia.
- Przed nim powiedział już Courteline - zacytowała Emmanuelle, ciesząc się, że również coś
wie - "Prawdziwa wstydliwość kryje to, co nie jest piękne".
- Czy wstydzi się pani swoich piersi? - O nie!
Tą ręką, która nie głaskała Maria, wyciągnęła pulower ze spódnicy i próbowała zdjąć go
przez głowę. Mario pomógł jej w tym. Na chwilę musiała wypuścić z dłoni jego sterczący do
góry członek.
- Chciałbym, żebyśmy teraz kogoś spotkali - powiedział. - A sam-lo nie wystarczy jako
świadek?
- On już nie jest świadkiem; to nasz stronnik.
Znowu coś zawołał i syjamczyk odwrócił się do nich. Widok półnagiego pasażera wywarł na
nim najwidoczniej olbrzymie wrażenie, gdyż trójkołowiec wykonał gwałtowny skręt w bok.
Cała trójka wy182
buchnęła śmiechem. Emmanuelle czuła się tak, jakby wypiła zbyt dużo alkoholu, jednak od
tamtej chwili upłynęło tyle czasu, że chianti nie mogło już działać.
%7łyczeniu Maria stało się zadość. Jakiś samochód wyprzedził ich i zahamował raptownie.
Serce Emmanuelle zabiło jak oszalałe, ale niemal natychmiast auto ruszyło znowu. Twarzy
pasażerów nie można było rozpoznać.
- Może to jacyś pani znajomi? - zapytał Mario w nagłym przypływie okrucieństwa.
Nie odpowiedziała mu, czuła ucisk w gardle. Zaczęła zbierać myśli, kiedy z przeciwka zbliżył
się do nich drugi sam-lo, wiozący dwóch amerykańskich marynarzy. Widok, jaki pojawił im
się przed oczyma, sprawił, że ryknęli na cały głos, ale Mario i Emmanuelle zachowywali się
tak, jakby nie widzieli ich i nie słyszeli. Marynarze zaczęli wymachiwać rękami jak oszalali i
chcieli, aby oba pojazdy przystanęły, ale ryksiarze, nie zwracając na nich uwagi, nadal
spokojnie naciskali na pedały.
- Gdzie wolałby pan osiągnąć orgazm? - zapytała Emmanuelle. - W mojej dłoni, ustach czy
też w pochwie?
Ponieważ zaś zwlekał z odpowiedzią, nachyliła się ku niemu, objęła wargami penis i wsunęła
go sobie głęboko w usta. Usłyszała jak deklamuje:
Dopóki ci nie powiem:
Ach, na mą duszę, już nie mogę! 0 Boże, naprawdę już nie mogę! Potem zabierz swe
usteczka,
Bym mógł westchnąć, jak przed śmiercią, Potem obdarz całą resztą.
Zaintrygowana przerwała swą czynność i zapytała: - Czy ten dworny wiersz to pana dzieło?
- Ależ skąd! - zaprzeczył Mario. - To cytat z "La Premiere Journee de la Bergerie", utworu
napisanego w XVI wieku przez pani rodaka, Remy Belleau.
- Coś podobnego! - roześmiała się wesoło. Tymczasem pojazd zajechał pod bramę ogrodu
Maria. Włoch uwolnił się z rąk przyjaciółki, zeskoczył na ziemię i doprowadził z powrotem
swoje ubranie do porządku. Dopiero teraz Emmanuelle wysiadła z rykszy, nie uznała jednak
za konieczne, założyć z powrotem puloweru. Blask księżyca oświetlał doskonałą wypukłość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]