[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Joan uśmiechnęła się szeroko jak rekin.
- Możemy przejść na ty? Chcę cię, Ruby, spytać, czy twoja matka odrzuciłaby taką propozycję,
gdybyś to ty miała być bohaterką jej artykułu.
Odpowiedz była łatwa. Kiedyś matka stanęła przed takim wyborem. Mogła wybrać męża i córki...
a wybrała karierę. Nie oglądając się. Nora Bridge wybrała siebie!
- Masz szansę, Ruby - wtrącił się Val. - Pomyśl o tym, jaki to zyska rozgłos. Stacje będą o ciebie
walczyć.
Poczuła, jak oblewa ją rumieniec. Miała dziwne wrażenie, że jest poza własnym ciałem i z daleka
przygląda się tej scenie. Po chwili usłyszała swój głos.
- Dobrze piszę... - Akurat o tym zawsze była przekonana. Teraz dowiedziała się, że Val też jest
tego zdania. Zagryzła dolną wargę i skubała ją. Gdyby stała się sławna dzięki temu artykułowi,
może mogłaby wykorzystać potem rozgłos i dostać kontrakt na scenariusz sitcomu. - Na pewno
znam początki kariery matki... wiem, z kim mogła się pieprzyć, żeby dostać się na szczyt, a z kim
tylko sypiać.
Joan się uśmiechała.
- Na wszelki wypadek zarezerwowaliśmy ci występ w programie Sary Purcell od dziś za tydzień...
żebyś mogła promować swój artykuł.
Program Sary Purcell... Ruby przymknęła oczy. Tak bardzo chciała w nim wystąpić, że rozbolała
ją głowa. Tak długo wydrapywała sobie pazurami drogę przez życie, a była nikim i niczym...
Myślała o tym, z jakich względów - moralnych, etycznych - powinna odmówić, ale żaden z nich
nie zatriumfował. Wręcz przeciwnie, górę wzięło wspomnienie przeklętych zdjęć...
I wszystkie kłamstwa matki.
Nabrała powietrza w płuca i zrobiła wydech. Powoli sięgnęła po czek i wzięła go do ręki. Cyfry
tańczyły jej przed oczami.
- Dobrze - powiedziała. - Napiszę.
4
Ruby nastawiła radio w volkswagenie na pełny regulator. Z małych czarnych głośników ryknęła
ochrypła piosenka zespołu Metalica. Ruby wtórowała jej całym ciałem.
P i ę ć d z i e s i ą t t y s i ę c y d o l a r ó w.
Tak bardzo chciała spędzić ten dzień wspólnie z kimś. Szkoda, że nie miała nowego numeru
telefonu Maxa. Zadzwoniłaby, żeby mu powiedzieć, co go ominęło. Sporo tych pieniędzy wydałaby
na niego... na nich...
Ta myśl pogrążyła ją w smutku, choć świadomość tego właściwie ją wkurzyła. Max nie był wart
ani centa z tej fortuny.
Wjechała do Beverly Hills. Zazwyczaj nawet nie przejeżdżała w pobliżu tej dzielnicy, bo
depresyjnie działało na nią oglądanie luksusu, na jaki nie mogła sobie pozwolić. Lecz dziś frunęła
jak na skrzydłach. Czuła się niepokonana.
Kiedy przy Rodeo Drive zobaczyła wolne miejsce, skręciła i zaparkowała tam. Chwyciwszy
torebkę (z żółtym etui zawierającym kwit wpłaty dwudziestu pięciu tysięcy dolarów), wysiadła z
samochodu i zatrzasnęła drzwiczki, nie zadając sobie trudu, by zamknąć je na klucz. Jeżeli ktoś
bardzo potrzebujący środka lokomocji połaszczyłby się na ten wehikuł, byłaby mu tylko wdzięczna.
26
Przez chwilę spacerowała, mijając stadka kobiet ubranych pięknie i kosztownie. Nikt nie nawiązał
z nią kontaktu wzrokowego. W tej części świata dwudziestosiedmioletnia kobieta w ciuchach typu
 na łachmaniarę po prostu nie istniała. I nie wystarczało też pięćdziesiąt tysięcy dolarów, by
przyciągnąć uwagę tych kobiet.
Spojrzała na wystawę sklepu i zobaczyła lekką, naszywaną paciorkami, srebrno niebieską
sukienkę z opadającym luzno dekoltem w serek i rozporkiem z boku do połowy uda. Nigdy jeszcze
nie widziała piękniejszej sukienki, nigdy nawet sobie nie wyobrażała, że mogłaby taką mieć.
Przycisnęła bliżej do siebie torebkę i pchnęła szklane drzwi. Nad jej głową zabrzęczał
dzwoneczek.
Z dalekiego kąta - odciętego od Ruby oceanem marmurowej posadzki i chromowanymi prętami
na wieszaki z przeróżnymi strojami - wychynęła kobieta.
- Już idę, moja droga - powiedziała tonem kulturalnej studentki.
Ruby poczuła się nieswojo. %7łałowała, że nie może sobie przykleić na czole kwitu wpłaty.
Wreszcie sprzedawczyni podeszła. Była wysoka, szczupła jak trzcina, ubrana od stóp do głów na
czarno. Ani jeden włos nie był w nieładzie. Kiedy popatrzyła na Ruby, lekko prychnęła, ale
odezwała się miłym tonem:
- Czym mogę służyć?
Ruby bezradnie wskazała na wystawę.
- Widziałam tam niebieską sukienkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl