[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lód! To nie dla pana rola! Taki młokos i taka rola! Gdyby pan widział w tej roli Ernesta Rossi!
Po co ta szarża? O mój Boże! Wszystko zepsuł tą mieszczańską manierą!
25
Szepcze podobne słowa zamiast czytać tekst z książki. Niepotrzebnie tolerują tego cudaka.
Gdyby go wyrzucono, publiczność nie musiałaby być świadkiem skandalu, który się rozegrał
w tych dniach.
Z tym skandalem było tak:
Dawano Hamleta. Teatr wypełniony. Szekspira słuchamy dziś równie chętnie, jak przed stu
laty. Kiedy dają Szekspira, baron przeżywa stan największego podniecenia. Dużo pije, dużo
mówi i nieustannie pociera pięściami skronie. W głowie jego wre gorączkowa praca. Starczy
mózg podnieca wściekła zawiść, rozpacz, nienawiść, marzenia... Przecież to on powinien grać
Hamleta, chociaż Hamleta trudno skojarzyć z garbem i ze spirytusem, który zapomniał za-
mknąć rekwizytor. On, a nie te nędzne pigmeje, co dziś grają lokajów, jutro stręczycieli, po-
jutrze Hamleta! Czterdzieści już lat studiuje królewicza duńskiego, o którym marzą wszyscy
prawdziwi aktorzy, a który uwieńczył laurem nie tylko skronie Szekspira. Czterdzieści już lat
studiuje, cierpi, spala się w marzeniu... A śmierć nie za górami. Przyjdzie już wkrótce i na
zawsze wyrwie go z teatru... Gdyby choć jeden jedyny raz w życiu uśmiechnęło się doń szczę-
ście, gdyby mógł przejść przez scenę w królewskiej szacie brzegiem morza, pod skałami, na
odludziu, które
Już samo tamto miejsce bez żadnego
Innego wpływu budzi rozpaczliwe
Usposobienie w każdym, kto spostrzeże
Morze na tyle sążni tuż pod sobą
I słyszy jego huk.10
Jeśli nawet marzenia sprawiają, że człowiek niknie w oczach, to jakim ogniem spłonąłby
łysy baron, gdyby jego marzenie przybrało kształt rzeczywistości!
Opisywanego wieczora z zawiści i gniewu gotów był pożreć cały świat. Rolę Hamleta po-
wierzono chłopczynie o słabiutkim tenorku, a co najważniejsze  rudemu. Czyż Hamlet był
rudy?
Baron siedział w swej budce jak na rozżarzonych węglach. Kiedy Hamleta nie było na sce-
nie  baron był względnie spokojny, kiedy jednak zjawiał się na scenie rudowłosy tenorek,
baron zaczynał się wiercić, ciskać, stękać. Szept jego podobny był bardziej do jęku aniżeli
czytania. Ręce mu się trzęsły, strony plątały, stawiał lichtarze to bliżej, to dalej... Wpijał się
wzrokiem w Hamleta i przestawał szeptać... Pragnął namiętnie wyrwać z rudej głowy wszyst-
kie włosy  co do jednego. Niechaj już raczej Hamlet będzie łysy niż rudy! Jak szarżować, to
szarżować, do diaska!
W drugim akcie już wcale nie szeptał, tylko chichotał złośliwie, klął, sykał. Na jego szczę-
ście aktorzy dobrze umieli role i nie zauważyli jego milczenia.
 Dobry Hamlet!  klął baron.  Nie ma co! Cha, cha! Panowie junkrzy nie znają swych
miejsc! Powinni latać za szwaczkami, a nie grać na scenie! Gdyby Hamlet miał tak głupią
twarz, to wątpię, czy Szekspir napisałby swą tragedię!
Kiedy już zbrzydły mu przekleństwa, zaczął pouczać rudego aktora. Gestykulując rękami i
twarzą, czytając i waląc pięściami po książce żądał, aby aktor słuchał jego rad. Musiał uchro-
nić Szekspira od pohańbienia, dla Szekspira gotów jest na wszystko  chociażby na sto tysięcy
skandali!
W rozmowie z aktorami rudy Hamlet był okropny. Zgrywał się niczym ten  długowłosy
drab aktor , o którym sam Hamlet mówi:  Takiego aktora potrafiłbym zbić . Kiedy zaczął
deklamować  baron nie wytrzymał. Dusząc się i uderzając łysiną w sufit budki, położył lewą
rękę na pierś, a prawą zaczął gestykulować. Starczy naderwany głos przerwał rudemu aktoro-
wi i zmusił go do skierowania oczu na budkę:
10
Hamlet Szekspira w tłumaczeniu J. Paszkowskiego.
26
... rozpalony
Gniewem i ogniem i skrzepły zarazem
Od stęgłej na nim posoki; oczyma
Jak karbunkuły płomieniejącymi
Szuka piekielny Pirrus sędziwego
Starca Pryama...
Po czym wysunięty do połowy z budki, baron skinął głową pierwszemu aktorowi i dodał
już nie recytatorskim, lecz zgaszonym, niedbałym głosem:
 Mów pan dalej!
Pierwszy aktor zaczął mówić, ale nie od razu. Przez chwilę milczał i przez ten czas w te-
atrze panowała głęboka cisza. Milczenie to przerwał sam baron, który odrzuciwszy w tył gło-
wę, uderzył nią o kant budki. Rozległ się śmiech.
 Brawo, dobosz!  krzyknął ktoś z paradyzu. 11
Sądzono, że Hamletowi przerwał nie sufler, ale stary dobosz, drzemiący w orkiestrze. Do- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl