[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiech.  Pójdziemy już.  Ku jego uldze posłała wymowne spojrzenie Aucji i skierowała się do
drzwi.  Jeżeli Gosia nie będzie miała nic przeciwko temu, chętnie wpadnę o siedemnastej na herbatę.
Z ciastem domowej roboty.
Nie oglądając się już ani na stojącego w drzwiach Wielickiego, ani na ponury dom i jeszcze
bardziej przygnębiający ogród, ruszyła za Aucją zarośniętą ścieżką ku Sasance, przebiegła przez furtkę
i znalazła się w swoim czarodziejskim okruchu raju.
Przekręciła klucz w zamku, przedarła się przez ścianę winobluszczu i odetchnęła z ulgą. A potem
podbiegła do Aucji, przytuliła się i czując dobrą dłoń cioci gładzącą ją po plecach, wyszeptała:
 Jak dobrze, że ciebie mam...
===LUIgTCVLIA5tAm9Pfkx+RnRHZwByE2kQfh9vAHIXdQZtDEwjU30NYQ==
LG
Rozdział V
Fiołek wonny  na polanie, skąpany w wiosennym słońcu, rośnie
sobie maleńki, uroczy fiołek. Z koszyczka liści wyrasta pojedyncza
łodyżka, a na niej kwiatek o intensywnej barwie i subtelnym, jakże
pięknym zapachu, przywodzącym na myśl same miłe wspomnienia.
Płatki o niezwykłym kształcie i ułożeniu otaczają żółty środek,
całość zaś po prostu zachwyca. Chcesz wyznać ukochanej miłość?
Podaruj jej bukiecik wonnych fiołków.
elefon rozbrzmiał w chwili, gdy zasiadła do komputera, wpisała w Google  szpital,
T
Warszawa i sięgnęła po komórkę, by zacząć dzwonić do wszystkich po kolei. Numer,
który się wyświetlił, wyglądał znajomo.
 Dzień dobry, pani Kamilo  usłyszała w następnej chwili głos Leona Hardego i serce podeszło
jej do gardła. Ten mężczyzna na pewno nie dzwonił z czystej sympatii...  Mój syn, jak wczoraj
wspomniałem, miał operację i...  Urwał. Jak powiedzieć komuś, kogo najchętniej nie oglądałoby się
już nigdy w życiu i właśnie to dało się mu dzień wcześniej do zrozumienia, że jego obecność przy
łóżku chorego jest jak najbardziej pożądana?  Przepraszam panią za wczorajsze słowa  odezwał się,
zwalczywszy niechęć  byłem zdenerwowany stanem Aukasza. Czy zechciałaby pani przyjechać do
szpitala w Aninie i spędzić z moim synem parę chwil?
 Tak. Bardzo bym chciała  odparła Kamila szybko.  Jestem gotowa jechać natychmiast, jeżeli
to panu nie przeszkadza.
Chciał powiedzieć, że owszem, z trudem zniesie jej widok, ale odparł wbrew temu:
 Bardzo będę wdzięczny, a i Aukasz...  głos mu się załamał. Gdy przed kilkoma minutami
zajrzał do syna, ten leżał nieruchomo z szeroko otwartymi oczami i głową zwróconą w stronę okna.
Chciał wejść do pokoju, ale stracił odwagę. Ktoś w końcu powie Aukaszowi, że stracił wzrok, ale tym
kimś on, Leon, być nie może, po prostu nie znajdzie w sobie takiej siły...  Mój syn czeka na panią 
dodał i rozłączył się, czując łzy wzbierające pod powiekami, nim Kamila zdołała wyrzec choć słowo.
Doktor Stefański nie mógł pozwolić sobie na komfort przemilczenia. Od niego, od lekarza,
wymagano prawdy, choćby najboleśniejszej. Teraz przysiadł na łóżku obok Aukasza i czekał na
pierwsze słowa młodego mężczyzny. Ten odszukał jego dłoń i rzekł głosem zduszonym przez
przerażenie:
 Ja nie widzę.
Doktor próbował odrzec coś uspokajającego, ale głos uwiązł mu w gardle. Patrzył w szeroko
otwarte oczy Aukasza, w jego rozszerzone strachem zrenice, które przecież normalnie reagowały na
światło latarki  sprawdził to wiele razy!  i zdobył się jedynie na uściśnięcie jego dłoni.
 Słyszałeś, co powiedziałem? Nic nie widzę. Straciłem wzrok.
 Tak, Aukasz, słyszałem. Przepraszam cię. Zbadam cię teraz...  Wyjął z kieszeni małą latarkę
i skierował strumień światła ku oczom mężczyzny.  Widzisz cokolwiek? Choćby...
 Przecież powiedziałem wyraznie: nic nie widzę  wycedził Aukasz przez zaciśnięte zęby i na
oślep odepchnął dłoń wuja, z trudem łapiąc oddech z bólu i przerażenia.
Zwiadomość, niezmąconą lekami, odzyskał nad ranem. Długie chwile wsłuchiwał się w krzątaninę
pielęgniarki, nim dotarło do niego, że powinien ją przecież widzieć. Kobieta nie mogła sprawdzać
kroplówki w zupełnych ciemnościach. Wtedy zrozumiał. Sięgnął do oczu, mając jeszcze nadzieję, że
są obandażowane, zaklejone, na miłość boską, cokolwiek, co tłumaczyłoby otaczającą go
nieprzeniknioną czerń, ale... Nie widział. Stracił wzrok.
Długie chwile leżał sparaliżowany tą świadomością, próbując dojrzeć cokolwiek, choć odrobinę
światła, wpatrywał się w miejsce, gdzie prawdopodobnie było okno  słyszał dobiegający stamtąd
śpiew ptaków, których być może nigdy już nie zobaczy  i walczył z narastającym przerażeniem
i rozpaczą.
W kącikach niewidzących oczu pojawiły się łzy. Pielęgniarka pochyliła się ku niemu  czuł
delikatny zapach jej perfum  i zapytała z troską:
 Boli? Zwiększyć kroplówkę?
Nie widzę żadnej kroplówki!  chciał krzyknąć, ale poruszył się zbyt gwałtownie i ból rany, którą
miał na piersi, odebrał mu oddech. Znieruchomiał, zaciskając palce na prześcieradle, by nie jęczeć na
głos.
 Pójdę po doktora  usłyszał zaniepokojony głos kobiety i oddalające się kroki.
Gdy parę minut pózniej do pokoju wszedł Leszek Stefański, Aukasz leżał nieruchomo z głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl